Czułam jego miękkie usta na moich. Poruszał powolnie, bez zbędnego pośpiechu. Dłoń trzymał na moim policzku, czułam każdy jego ruch. Kiedy przejechał językiem po mojej wardze, mimowolnie zamruczałam na co zachichotał.
- E... ej, gołąbki. Jesteśmy na miejscu. - Czerwona oderwałam się od blondyna, który jęknął z niezadowolenia. Liam zarechotał. - Chodź Niall, pomogę ci.
- To ja w takim razie idę otworzyć drzwi. - Przytaknęli, a ja trochę zawstydzona ruszyłam w kierunku wejścia do domu. Chwyciłam za klamkę i włożyłam klucz do zamka, następnie przekręcając go. Zapaliłam światło i nie czekając na nich skierowałam się do kuchni. Odłożyłam torebkę na blat i podeszłam do lodówki, by wyjąc małą butelkę chłodnej wody.
- Conti, dziś chłopaki wpadają. Musimy uczcić dzisiejszy dzień! - dobiegł mnie krzyk mojego współlokatora.
- Okay. Zaraz coś przygotuje - odpowiedziałam. Nie zamierzam mieć do niego żadnych pretensji, może i jestem zmęczona, ale to jego wieczór i chcę go zobaczyć śmiejącego się i szczęśliwego. Z lodówki wyjęłam chłodne napoje, wódkę, owoce, sałatkę, którą robiłam przedwczoraj, wędliny i ser.
- Hej, pomóc ci? - Louis wszedł do pomieszczenia, podciągnął rękawy widząc moje kiwanie głową. Od razu zabrał się do roboty. Ostatecznie musieliśmy rozłożyć stół, ponieważ nie wszystko się mieściło. Naliczyłam z dwadzieścia osób, a w tym ochroniarze, zespół, band i support oraz styliści. Niall naprawdę powinien nauczyć się doceniać ludzi, ponieważ ma właściwe osoby tuż przed swoim nosem. Widząc go takiego... uśmiechniętego z gitarą w ręce nie mogłam sama się opanować.
- A wy jesteście razem? - zapytał Josh , a ja spuściłam głowę trochę jednak speszona.
- Nie - odprł Nialler, a ja momentalnie posmutniałam. Czyli to było tak tylko pod wpływem chwili? Jesteś idiotką Continel. Coś ty sobie myślała? Że on cię zechce? Że Niall Horan będzie robił za twojego chłopaka? Pff... - Ale czy ty byś chciała spędzić ze mną więcej chwil, ale tym razem jako moja dziewczyna? - Dobra, jednak nią nie jesteś. Zamurowało mnie. Ale, że tak przy wszystkich mam mu dopowiedzieć? O mój Boże... wszyscy patrzyli się się na mnie wyczekująco.
- Chciałabym - mruknęłam nieśmiało, a blondyn pociągnął mnie tak, ze wylądowałam na jego kolanach. Bezwstydnie wbił się w moje usta, a po pomieszczeniu rozniosły się oklaski i piski. Pokręciłam zawstydzona głową. To jest cudowne.
- Wiedziałem, że z tego będzie coś więcej - zaśmiał się Mark - Widziałem to i uważnie obserwowałem.
Dobra atmosfera nie opuszczała nas przez kilka dobrych godzin. Ostatecznie cała lodówka oraz zapasy poszły się trawić w żołądkach gości, a ja jutro będę musiała razem z gosposią udać się na zakupy. Niall pojechał się już położyć, a Liam z Louisem zabrali się za ogarnianie salonu. Natomiast Harry był bardzo chętny, by pomóc mi w sprzątaniu kuchni. Włożyliśmy naczynia do zmywarki, a delikatne szkło zostało umyte przez chłopaka. Pościerałam również blaty i już chciałam się zabrać za czyszczenie kuchenki, ale czyjeś dłonie na talii mi to uniemożliwiły.
- Co ty robisz? - syknęłam wiedząc, że to Harry. Śmiech go zdradził.
- Podniecasz mnie kochanie - zamruczał wprost do mojego ucha, lekko je przygryzając. Przeszedł mnie dziwny dreszcz.
- Możesz mnie zostawić? Z tego co wiem to nie jestem z tobą tylko z twoim przyjacielem i...
- On nie musi wiedzieć. Ciii... - Zostawiał mokre odciski swoich ust na mojej szyi. - Jesteś taka seksowna... - zaczął, ale zaraz go odepchnęłam używając całej mojej siły.
- Zostaw mnie. - Z płaczem w szoku wybiegłam z pomieszczenia. Jak on tak może?
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej wam, przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale musiałam pomóc rodzicom w związku z naszą przeprowadzką :/ Wybaczcie....
Btw... jak rozdział??
rose xx
CZYTASZ
Don't You Give Up //N.H//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 3 LATA TEMU. MOJE ZDOLNOŚCI PISARSKIE JAK I POGLĄDY ULEGŁY ZMIANIE PRZEZ TEN OKRES. JEDNAK ZAPRASZAM NA TO OPOWIADANIE JAK I NA KOLEJNE! On już dawno się poddał. Ona nadal walczy o jego życie. #560 05.10.2017r. #472 02.10.2017r. Cz...