Epilog

611 40 19
                                    

  Dziś jest ostatni dzień grudnia co wiąże się z Sylwestrem i wielkim świętowaniem. Niestety ja w tym roku razem z Niallem odpuszczamy to sobie że względu na moją ciążę. To ja na początku nie chciałam iść, a blondynowi mówiłam, żeby szedł na imprezę do Payne'a. Ale on jak to on odmówił, bo woli zostać ze mną. Z jednej strony się cieszę, ale z drugiej niszczę mu chyba zakończenie tego roku.

- Jak się czujesz? - zapytał - Wszystko dobrze?

- Tak - westchnęłam głaszcząc już zaokrąglony brzuszek, a chłopak przykucnął kładąc dłonie na kolana, by utrzymywać równowagę.

- To lepiej wstawaj i się ubieraj - powiedział, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.

- Co? Dlaczego?

- To niespodzianka, kochanie. - Pocałował mnie w czoło na co lekko się uśmiechnęłam. On jest niemożliwy.

* Niall's POV*

  Zdenerwowany czekałem na dziewczynę. Myślę, że dziś będzie na to najlepszy czas. Po tym jak porzuciłem kule całkowicie zmieniłem moje podejście do życia. Nadal jeżdżę w trasy, piszę piosenki i teraz tworzę mój nowy album. Mój. Slow Hands ogarnęło świat i stało się hitem. Dzięki temu stałem się bardziej rozpoznawalny i działam na własną rękę też. Oczywiście zespół jest dla mnie ważny, ale sam chciałem spróbować czegoś nowego. Podobnie mam ze swoim wyglądem. Młodzieńczy blond zniknął, a na jego miejscu pojawił się naturalny brąz. Dla mnie była to ogromna zmiana, ale jeżeli mam być szczery to jestem z niej w pełni zadowolony. Nelli też się podoba.

- Już jestem. To jedziemy? - zapytała. Zauważyłem, że założyła luźna sukienkę, a na to gruby, szary, długi sweter oraz się trochę pomalowała.

- Tak. Pięknie wyglądasz - odparłem na co uśmiechnęła się, a rumieniec wstąpił na granicę jej policzków.

  Po ubraniu okryć wierzchnich wyszliśmy z domu kierując się do samochodu. Płatki śniegu spadały niewinnie na ulicę i chodniki tworząc zaspy co wyglądało pięknie. Sama dziewczyna uwielbia zimę i teraz sam wiem dlaczego.

  Odpaliłem silnik o czym świadczył cichy warkot. Conti puściła muzykę z radia, która wprawiła nas w sylwestrowy klimat. Całą drogę do centrum śpiewaliśmy i śmialiśmy się. Owszem staliśmy chwilę w korku ale w niczym mi to nie przeszkodziło. Trochę się jednak zdenerwowałem kiedy stanęliśmy już w kolejce pod London Eye.

  Nelli wyglądała na szczęśliwą.

- Nie mów mi, że idziemy na to. - Wskazała palcem na młyn.

- Ja nic nie mówię - zaśmiałem się, a ona pokręciła głową.

  Po dwudziestu minutach stania kolejne dwadzieścia pięć osób, razem z nami weszło do kapsuły. Mój zegarek wskazywał za dziesięć dwunastą.

- Ja w to nie wierzę. Dziękuję. Kocham cię. - Objęła mnie w pasie, a ja przytuliłem ją jeszcze mocniej i złożyłem pocałunek na jej głowie. Wbiłem wzrok krajobraz metropolii. Z każda chwilą był wspanialszy.

  Przez chwilę wpatrywaliśmy się w piękną panoramę nocna Londynu. Każdy jego mieszkaniec czekał niecierpliwie na Nowy Rok.

- Pamiętaj, nie poddawaj się kochanie - wyszeptałem, a dziewczyna odwróciła się do mnie.

- Najlepszego mój bohaterze. - Połączyła nasze wargi w pocałunku, a Big Ben wybił dwunastą w nocy. Momentalnie granatowe niebo zostało objęte kolorowymi barwami fajerwerków.

***

  Zielone oczy chłopaka wpatrywały się w niebo, które było przykryte mapą fajerwerk. Chciał teraz świętować z rodziną, a jednak wszystko się zmieniło. Ciągłe koszmary męczą go od kilku tygodni. Nie może przez nie spać. Codziennie się zastanawia jak się wiedzie dziewczynie i jego przyjacielowi. Niedługo zostanie ojcem dla jego dzieci. Z jednej strony cieszy się, że będą miały tą męską rękę, ale z drugiej jest załamany, że nigdy ich nie pozna w przeciwienstwie do Gemmy, która mu o nich powiedziała. Życie było dla niego cudowne, ale w tej chwili pastwi się nad nim. Ludzie na początku byli załamani jego odejściem z zespołu, ale po powrocie Malika poprawiło się i One Direction ponownie wróciło na szczyt. Przynajmniej to go cieszy.

  Odwrócił głowę słysząc jak ktoś otwiera jego celę. W kompletnej ciemności nie zobaczył twarzy, ale po posturze poznał, że jest to mężczyzna. Przeraził się kiedy zobaczył, że ma zasłoniętą twarz, a w dłoni trzymał nóż, który zauważył przez smugę światła.

- C..czego chcesz? - zapytał nerwowo jąkając się przy tym, ale nic nie odpowiedział. Jedynie zbliżył się do młodego. Zobaczył, że na jego twarzy pojawia się uśmiech. Brunet chciał się odsunąć w akcie paniki, ale nie zdążył, gdyż mężczyzna z kominiarką na głowie złapał go i obrócił, aby móc przytrzymać go i zakryć usta.

- To za nią - powiedział po czym przeciągnął ostrzem po szyi bruneta. Znał ten głos. Kiedyś go słyszał w dawnym mieszkaniu dziewczyny.

   Ciało upadło na podłogę, a następnie wokół niego zaczęła się formować plama krwi. Ostatnie słowo, które było w głowie umierającego brzmiało przepraszam.

-------------------------------------------------------

Hejka... witam was w epilogu :) Mam nadzieję, że opowiadanie się wam podobało. Niedługo pojawi się nowe ff o Niallu pt: Will You Be My Princess?  Napisze o tym więcej kiedy tylko będę miała okładkę i będzie ona gotowa do publikacji. A tym czasem zapraszam na ' Od Teraz Cię Kocham'.

A tym czasem co myślicie o zakończeniu?? Mi się będzie ciężko pożegnać z Continel i Niallem :(

Do nast notki,

rose xx <3

Don't You Give Up //N.H//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz