Jęknęłam czując przyjemne ciepło pod kołdrą. Do uszu doszedł szum uderzającego deszczu o okno, a po chwili trzask drzwi i krzyk Harry'ego. Podniosłam się i zaspana spojrzałam na jego uśmiechniętą twarz. Już jest martwy.
- I jak tam wasz wieczór? - zapytał, a ja uśmiechnęłam się sztucznie.
- A dobrze. Poszliśmy do parku, dużo rozmawialiśmy, a potem zabrał mnie do baru, w którym z torebki wypadły mi prezerwatywy, KTÓRE TY zapakowałeś! - pisnęłam zła na Loczka.
- Oj tam, kochanie... nie powinnaś się na mnie gniewać - zarechotał - Chciałem tylko pomóc. - Kąciki jego ust wygięły się w szelmowskim uśmieszku.
- Nie kochaniuj mi tutaj! Zamorduje cię! - Podniosłam się z łóżka i powoli zaczęłam się do niego zbliżać. - Masz trzy sekundy na ucieczkę - powiedziałam - Jeden...
- Z tego co wiem to morderstwo jest karalne... - Zaczął się wycofywać widząc moją wściekłą mimikę twarzy.
- Trzy! - Ruszyłam biegiem za nim.
- A gdzie dwa?! - zawołał.
- Tam, gdzie twoja męskość. Możesz się pożegnać z życiem... i swoimi włosami! - krzyknęłam. Minęłam Liama i Louisa, którzy stali szczerząc się i śmiejąc w niebo głosy.
- A nie mówiłem, ze to zły pomysł Hazz - odparł Louis, wybuchając kolejną falą śmiechu. Drugi natomiast musiał się podtrzymać blatu kuchennego, by nie upaść na ziemię.
- Pozwę cie do sądu!
- A ty możesz zapomnieć o seksie! - Zatrzymałam się na chwilę, dzieliła nas tylko kanapa w salonie.
- Ooo... to zapowiada się nieźle - zaśmiał się Payne, a ja posłałam mu spojrzenie pełne mordu, uniósł ręce ku górze, by pokazać, że się poddaje. - Nic nie mówiłem.
- Liczyłam na to - rzekłam posyłając mu uśmiech Jokera. Harry korzystając z mojej nie uwagi podbiegł do głównych drzwi, uprzednio zabierając płaszcz z wieszaka. - Kiedyś ci wyprostuje te kłaki! - Miałam już tylko nadzieję, że usłyszy i zapamięta te słowa, bo ja prawie zawsze spełniam swoje 'groźby'. Przyjaciele Nialla pokręcili tylko głowami, będąc rozbawieni całą tą zaistniałą sytuacją. No, ale co ja poradzę, że wczoraj mi było wstyd jak te gumki wypadły mi z torebki?! Niech ja tylko dorwę Stylesa.
***
Po śniadaniu, które przygotował Payno pomogłam posprzątać, a następnie wzięłam kubek kawy w dłonie i upiłam łyk.
- Nialler już wstał? Nie widziałam go jeszcze dziś. - Zwróciłam się do chłopaków.
- Nie, nie wydaje mi się - odezwał się Louis.
- Oh, okay. W takim razie pójdę sprawdzić czy jest. - Odłożyłam naczynie po czym skierowałam się do sypialni Irlandczyka. Wczoraj razem, tak dobrze się bawiliśmy, że wróciliśmy dopiero o trzeciej nad ranem. Niall nie chciał, żeby jego przyjaciel wracał po nocy, więc zaproponował mu nocleg w swojej posiadłości,a ten się chętnie przystał na jego propozycję. Jest już po dwunastej, więc raczej powinien wstać.
Zapukałam w drewniana powłokę, a po usłyszeniu cichego 'proszę' weszłam do środka. Przez ciemność jaka panowała w pomieszczeniu nie wiedziałam praktycznie nic, więc od razu podeszłam do okna, by je odsłonić. Natychmiast światło dzienne rozniosło się po pokoju przez o z ust mężczyzny wydobył się niski jęk. Odwróciłam się i zawiesiłam wzrok na nim, zakopanym pod kołdrą i kocem. Na jego policzkach były widoczne czerwone rumieńce, a mimo to niesamowicie się trząsł.
- Jak się czujesz? - zapytałam podchodząc do niego bliżej. Położyłam dłoń na jego czole, gorące.
- Źle - wychrypiał.
- Masz gorączkę. Przyjdę za chwilę, pójdę tylko po leki.
- A przyniosłabyś mi kubek wody?
- Jasne, Ni. - Uśmiechnęłam się do niego szczerze.
- Dziękuję - odparł - Lubię kiedy tak mówisz. - Zmarszczyłam brwi w konsternacji.
- Jak?
- 'Ni'. Nikt mnie tak nie nazywał oprócz mamy - wyjaśnił, a mi się zrobiło cieplej na sercu. On jest taki uroczy.
------------------
Witam, no witam was :D I mamy kolejny ;) Liczę, że się podoba ;* Dziękuję za wszystkie głosy, nominacje i reklamy dla tego oto ff... ciesze się, że jesteście, ponieważ bez was te historie, by nie powstały. Chciałabym się bardziej rozwinąć w pisaniu i dzięki wam mogę. Jeszcze raz wielkie dzięki misie :*
Btw... jak wam się podoba rozdział??
rose xx
CZYTASZ
Don't You Give Up //N.H//
ФанфикOPOWIEŚĆ PISANA 3 LATA TEMU. MOJE ZDOLNOŚCI PISARSKIE JAK I POGLĄDY ULEGŁY ZMIANIE PRZEZ TEN OKRES. JEDNAK ZAPRASZAM NA TO OPOWIADANIE JAK I NA KOLEJNE! On już dawno się poddał. Ona nadal walczy o jego życie. #560 05.10.2017r. #472 02.10.2017r. Cz...