Uwaga! Jeżeli nie przeczytałeś rozdziału 23, który został zamieszczony przeze mnie w nocy to się wróć!
Liam był punktualnie... z resztą jak zawsze go o coś proszę albo Niall. A propos blondi to był zdezorientowany i lekko zdenerwowany. Starałam się go trochę uspokoić, ale nie bardzo wiedziałam jak. Niestety albo stety, że jest to niespodzianka to musieliśmy mu zakryć oczy. W tym celu pożyczyłam swoją chustę, mam nadzieję, że ją odzyskam. Bo jak Harry raz 'pożyczył' mój kocyk to już więcej go nie ujrzałam, a takie rzeczy to moja świętość. Naprawdę.
Złapałam dłoń mężczyzny, by dodać mu otuchy. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, który kiedyś mnie okropnie onieśmielał, ale teraz już do tego przywykłam.Jakoś w końcu musiałam.
- Mam nadzieję, że nie wieziecie mnie do żadnego psychiatry - zachichotał nerwowo.
- Spokojnie. Będzie dobrze - zapewniłam go.
- No ja mam nadzieję, a jak nie to buziak w policzek - zarechotał. Taa... gdyby tylko wiedział.
- Gorączka ci powróciła? - zapytałam z przekąsem.
- Nie. Dzięki tobie. Jesteś moim jedynym lekarstwem. - Liam parsknął śmiechem, a mnie zatkało.
- Okay gołąbki. Już jesteśmy - oznajmił brunet.
- Uff... na szczęście. - Szczerze to powoli robiło mi się gorąco, a w takim samochodzie i to jeszcze z Niallem... wolę już o tym nie myśleć.
- A jeszcze będzie coś chciała - mruknął obrażony.
- Tak, ja... - Już chciałam powiedzieć przez moją nieuwagę, że mi na nim zależy. Jeszcze wziął by mnie za kretynkę.
- Mówiłaś coś? - odezwał się.
- Nie, nie. Nic takiego. Wszystko w porządku.
*Niall's POV*
Nie wiem gdzie. Nie wiem co to tu robię i nie wiem kto to wszystko wymyślił. Wszyscy moi znajomi chodzili dziś jak na szpilkach, jakby czekali na coś ważnego. W tej chwili czułem się co najmniej dziwnie. Okropne. Continel prowadziła mnie w nieznanym kierunku na wózku... czekam aby tylko stanąć na własne nogi, wtedy będę mógł uniknąć ponownej sytuacji.Zmarszczyłem brwi słysząc jakieś znane mi głosy.
- Już jesteśmy na miejscu. Pomogę ci usiąść. Dobrze?
- Yhm. Okay - mruknąłem niewyraźnie. Nieprzyjemne ciarki przeszły mi po kręgosłupie kiedy złapała mnie w pasie i pomogła mi się podnieść. Zostałem posadzony na jakimś twardym, ale wysokim stołku z oparciem. Ktoś przez chwilę majstrował z tyłu przy moim pasku, a następnie przeprowadził jakiś kabel i rzucił mi jego dwa zakończenia na ramiona.
- Możecie mi w końcu powiedzieć co tu jest grane?! - krzyknąłem będąc już zły. Nienawidziłem jak bliskie mi osoby się zachowywały tak dziwnie. Najpierw mówią mi, że mój wieczór się nie uda, potem każą mi się ubrać elegancko, wiozą nie wiadomo gdzie i jeszcze do tego zasłaniają oczy.
- Niespodzianka - szepnęła mi do ucha cicho tak, że tylko ja to byłem w stanie usłyszeć, a po chwili w końcu zdjęto mi tą szmatkę z oczu. Przetarłem oczy dłonią, ponieważ coś mnie oślepiło. Zorientowałem się po sekundzie, ze to reflektor. Momentalnie przeraziłem się widząc przede mną mikrofon, a następnie czerwoną kurtynę. Spojrzałem na prawo i zobaczyłem szczerzącego się do mnie Liama, a kiedy obróciłem się to spotkałem się z machającym mi Harrym i Louisem.
- Co do jasnej cholery - syknąłem chwytając jak się okazało moje stare słuchawki, które miałem na tym feralnym koncercie.
- Powodzenia! - krzyknęła Continel , następnie zagryzając dolną wargę, a kurtyna poszybowała w górę ujawniając co jest za nią.
- Panie i panowie, proszę o brawa dla One Direction! - James Corden krzyknął z wielkim bananem na twarzy, a publiczność zaczęła piszczeć. Kiedy tylko pierwsze dźwięki wydobyły się z instrumentów bandu wiedziałem, że nie mogę się poddać i muszę spróbować.
--------------------------------------------------
No witam witam 😆 jak wam się podoba?? Niall już chyba wie, czego musi pilnować i co jest ważne... prawie wie 😂Btw tak do rozdziału... jaką piosenkę chłopaki mają zaśpiewać?? Propozycje podawać w komentarzach 👇
Czekam na wasze opinie dotyczące rozdziału 😉😅
rose xx
CZYTASZ
Don't You Give Up //N.H//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 3 LATA TEMU. MOJE ZDOLNOŚCI PISARSKIE JAK I POGLĄDY ULEGŁY ZMIANIE PRZEZ TEN OKRES. JEDNAK ZAPRASZAM NA TO OPOWIADANIE JAK I NA KOLEJNE! On już dawno się poddał. Ona nadal walczy o jego życie. #560 05.10.2017r. #472 02.10.2017r. Cz...