- Miłego wieczoru - powiedział Liam żegnając się z nami. Przytaknęłam dziękując po czym podeszłam do wózka i chciałam pomóc w jego prowadzeniu, ale Niall natychmiast mnie odpędził.
- Ale ja chcę ci tylko pomóc - wyjaśniłam na co pokręcił głową mówiąc: 'nie'. Westchnęłam ciężko równając się z nim na chodniku. Pomimo ciemności, która nas otaczała przyroda wydawała się o wiele spokojniejsza i piękniejsza. Drzewa delikatnie szeleściły wydając razem z siebie szum, a księżyc dawał blask na wzgórze,na które ludzie często chodzą na pikniki w lecie.
- I jak ci się podoba? -zapytał, a ja okrążyłam wzrokiem jeszcze raz otoczenie.
- Jest cudownie. - Uniosłam wzrok do góry, a na moje usta wstąpił szeroki uśmiech, kiedy tylko ujrzałam przepiękne przejrzyste niebo i mapę gwiazd nad nami.
- Może usiądziemy? - zaproponował wskazując na altanę, która stała kilka metrów od nas, zgodziłam się z nim.
- Dziękuję, że mnie tu zabrałeś. Zawsze kiedy tylko przechodziłam obok bramy parku Hampstead widziałam tylko jezioro i kawałek zieleni. Jakoś nigdy nie miałam okazji tutaj wstąpić - przyznałam, a on jedynie patrzył na mnie z lekkim uśmiechem i brodą podpartą na dłoni. - Co? - Zdezorientowana zakryłam usta. - Coś mam na twarzy? Co? - Zarechotał.
- Nie, spokojnie - odpowiedział.
- To czemu się tak patrzysz?
- Bo jesteś piękna - odparł spokojnie, a na granice moich policzków wstąpił delikatny róż... nie to nie z zimna. Czy on to serio powiedział, cz tylko sobie żartuje jak chłopacy kiedyś.
- Ouh... dziękuję, ale przestań. Jestem jak każdy inny człowiek.
- Wiesz, ja... zabrałem cię tu, ponieważ miło, by było spędzić czas i porozmawiać. Niby mieszkamy teraz razem, ale jakoś tak nie ma za bardzo okazji do pogawędek.
- Zgadzam się z tym - zaśmiałam się, odwzajemnił mój gest. Przez chwilę panowała pomiędzy nami cisza, która tylko uzupełniała tą cudowną atmosferę.
- Jesteś tak naprawdę pierwszą osobą, która mimo mojego zaparcia pcha mnie w górę. Czuję, że powoli wychodzę na powierzchnię, ale przy użyciu wózka inwalidzkiego nie jest to takie łatwe. I mam dla ciebie chyba dobrą wiadomość. - Popatrzyłam na niego podejrzliwie. - Dzisiaj po południu pojechałem do kliniki i podpisałem papiery związane z dalszym leczeniem.
- O mój Boże - pisnęłam podekscytowana, natychmiast go przytuliłam, a w wewnętrznych kącikach moich oczu zawitały łzy szczęścia. - Nareszcie zrozumiałeś, że możesz jeszcze zawalczyć o swoje życie. - Podciągnęłam nosem.
- Ej! Tylko mi tu nie płacz - zaśmiał się i tylko otulił mnie mocniej ramionami.
- Przepraszam, to tylko ze wzruszenia. - Odsunęłam się od jego ciepłego ciała, a blondyn otarł moje łzy swoimi kciukami.
- Nie przepraszaj za coś, co nie jest złe. - Kiwnęłam głową nie mogąc wydusić z siebie słowa, ponieważ gula w gardle skutecznie uniemożliwiała mi to. - Spójrz na to. - Odwrócił się tym samym wskazując na jezioro znajdujące się za nami. Postąpiłam za jego 'radą' i o mało co powstrzymałam się od wyciągnięcia komórki z torebki, nie chcę nią psuć takiej pięknej chwili.
Lampiony unosiły się na ciemnej tafli wody tworząc przyjemną atmosferę. Blask ognia skutecznie oświetlał cały teren zbiornika wodnego. Zauważyłam, że są tam przyczepione jakieś karteczki, ale nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Bardziej skupiłam się na kumkaniu żab, śpiewom świerszczy, szumieniu drzew i Niallu, który niespostrzeżenie ujął moją dłoń swoimi dwiema posyłając przy tym słodki uśmiech.
----------------------------------------------------------
Liczę, że coś mi z tego wyszło... heh... liczę także na komentarze i głosy od moich miśków <3
naj kom ma dedyk :*
rose xx
CZYTASZ
Don't You Give Up //N.H//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 3 LATA TEMU. MOJE ZDOLNOŚCI PISARSKIE JAK I POGLĄDY ULEGŁY ZMIANIE PRZEZ TEN OKRES. JEDNAK ZAPRASZAM NA TO OPOWIADANIE JAK I NA KOLEJNE! On już dawno się poddał. Ona nadal walczy o jego życie. #560 05.10.2017r. #472 02.10.2017r. Cz...