Powoli wjeżdżaliśmy do zatłoczonego centrum Londynu mijając samochody stojące w korku, które kierowały się z kolei na obrzeża. Już nawet nie pamiętam kiedy tak po prostu jechałem na zakupy z przyjacielem. To coś innego niż jazda spowodowana obowiązkiem na przykład jakimś durnym wywiadem, w którym tak czy tak pytania, by się powtarzały. Czasem ta sława jest męcząca, ale z dnia na dzień zdaje sobie sprawę z tego, że nie wiem jak bym dał radę żyć bez niej. A teraz, nawet mimo tego wózka chcę jakoś skorzystać z mojego życia. Dzięki Continel chce.
- I jak tam wasz związek? - zapytał. Już od jakiegoś czasu jechaliśmy w ciszy, która była przerwana jedynie przez muzykę sączącą się z radia.
- Powiem ci, że chyba zmierza w dobrym kierunku. Czujemy się dobrze i komfortowo w swoim towarzystwie, a wczoraj obejrzeliśmy cały sezon Shadowhunters. Zamówiłem pizze, zrobiłem makaron w sosie śmietankowym ze szpinakiem... śmialiśmy się, przytulaliśmy... ona jest po prostu cudowna - westchnąłem rozmarzony, a Liam się zaśmiał.
- Jak ty wytrzymasz bez niej w trasie? Hmmm... co? - Wzruszyłem ramionami.
- Nie wiem, jakoś się w końcu ułoży. Wiem, ze jest teraz ze mnie dumna, bo w końcu się wziąłem za siebie i niebawem stanę na nogach. Dla niej jestem zdeterminowany zrobić wszystko.
- To dobrze. Widać, że zakochałeś się w niej po uszy...
- No tak trochę... bardzo. - Zarechotał.
- Jesteś dobrym facetem i zasługujesz na to. Będzie dobrze. - Posłałem mu swój najszczerszy uśmiech. Dobrze jest mieć takiego 'brata'. Przez te wszystkie lata tyle mi pomógł, zawsze wspierał i pocieszał.
Po dojechaniu do centrum handlowego wyjął wózek z bagażnika i pomógł mi usiąść na nim. Bez zbędnych ceregieli udaliśmy się odrazu do budynku uprzednio zamykając samochód. Zaczęliśmy od Top Mana, następnie skierowaliśmy się do Gucci, bo Liam bardzo napalił się na jedną z jego bluz, a ja poprosiłem go, żeby iść do Nike, bo chciałbym kupić sobie jakieś nowe porządne buty na trasę. Może jeszcze trochę czasu minie, ale chcę byś już na to wszystko przygotowany.
Byłem w trakcie przymierzania kiedy dobiegł mnie dzwonek mojego telefonu. Wyjąłem go z kieszeni i spojrzałem na ekran. Zdziwiłem się trochę widząc numer doktora, który ostatnio pomógł mojej dziewczynie. Przeciągnąłem zieloną słuchawkę akceptując połaczenie i przystawiłem urządzenie do ucha.
- Halo, słucham - odezwałem się pierwszy.
- Witam panie Horan. Dzwonię z wynikami panny Continel Runway. - Jego głos zabrzmiał trochę niepokojąco.
- Tak? Coś się stało?
- W jej krwi wykryto śladowe ilości jakiejś niebezpiecznej toksyny - powiedział, a ja szczerze myślałem, że zemdleje.
*Continel's POV*
- Hej mała. Jak tam? - Louis przywitał się ze mną szczerym uśmiechem i kiedy opadł obok prztulił mnie. Uwielbiam go. To jest osoba, która zawsze potrafi poprawić mi humor oprócz Niallera.
- Już lepiej - odparłam odwzajemniając jego miłe gesty.
- Cześć Nel. - Kiedy Harry wszedł do salonu przeszedł mnie dreszcz. Nie wiem czemu moje ciało tak na niego reagowało. - Kupiliśmy po drodze kilka przekąsek. Może chciałabyś obejrzec jakiś film? - zaproponował, a ja spojrzałam na Tommo, który pokiwał głową z wyszczerzonymi zębami niczym pirania.
- No w sumie będzie okay. - Zgodziłam się.
- Proszę. To dla ciebie. Twój ulubiony. - Podał mi butelkę z sokiem bananowym. Kiwnęłam głową dziękując cicho.
Lou wybrał komedie z Robertem De Niro po moich długich nomowach. Wcześniej marudzili, ale jak się okazało ekranizacja ich tak wciągnęła, że zapomnieli o swoich narzekaniach. Opróżniliśmy juz miski z popcornem i chipsami, a na stole nie zostało nic oprócz ciastka czekoladowego. Miałam na nie co prawda ochotę, ale nie chciało mi się ruszać tyłka po szklankę wody. Mogli mi kupić więcej tego nektaru, a nie się ograniczyli do litra. Jak ja coś lubię to, to zniknie w kilka minut i tak też się stało.
Pod koniec poczułam się niedobrze. Zaczęło mi się kręcić w głowie, a przed oczami widziałam czarne plamy. Moje powieki opadły i ostatnie co usłyszałam to głos Stylesa.
- Lepiej ja pójdę zanieść - powiedział cicho. Chciałam krzyknąć do drugiego, żeby mnie z nim nie zostawiał, żeby mu nie pozwalał mnie dotykać, ale nawet na to nie miałam siły. Co się ze mną dzieje?
---------------
Hello, to ja... jak się czujecie z tym, że jutro szkoła? Ja mam jutro na 9.00 rozpoczęcie, a wy?? Już się boję jaki plan będę miała, wiecie już jakie bd mieli mniej więcej lekcje? Ja nie chce tylko kończyć po 15.00 :/ (choć to w tech jest nieuniknione)
Btw... jak rozdział ?? xD Trochę akcja się rozkręca, ale błagam...nie bijcie ;-;
rose xx
CZYTASZ
Don't You Give Up //N.H//
FanficOPOWIEŚĆ PISANA 3 LATA TEMU. MOJE ZDOLNOŚCI PISARSKIE JAK I POGLĄDY ULEGŁY ZMIANIE PRZEZ TEN OKRES. JEDNAK ZAPRASZAM NA TO OPOWIADANIE JAK I NA KOLEJNE! On już dawno się poddał. Ona nadal walczy o jego życie. #560 05.10.2017r. #472 02.10.2017r. Cz...