[Granica] PROLOG

1.7K 166 42
                                    

Tej jednej rzeczy nie potrafi nawet bóg: by się odstało to, co raz już się stało"

Agaton

Penelopa pochyliła się nad wysoką trawą, rezygnując z wcześniejszej zabawy na huśtawce. Przykucnęła, poprawiając jasną sukienkę w kwiatki. Przesunęła się kawałek, potem znowu przeskoczyła na krótkich nóżkach, aż znalazła się tuż przy samym chodniku. Przez moment zachwiała się w obie strony, aż w końcu upadła pupą na wydeptaną trawę. Oparła się rączkami i wstała, dzielnie znosząc ból dla nowego przyjaciela, którego wypatrzyła w trawie.

Niewielka żabka zarechotała. Szeroki, ciepły uśmiech przykrył twarz Penelopy, a w jej oczkach pojawił się blask.

— Moja Zielona Księżniczka — powiedziała piskliwym głosikiem.

Głowę przybliżyła niemal do samej ziemi, mając żabkę cały czas na oku.

— Uwaga! — rozbrzmiał krzyk jednego z bawiących się dzieci.

Piłka gwałtownie przeleciała obok Penelopy. Ominęła dziewczynkę, lecz prawie uderzyła w zwierzątko, które ze strachu uciekło w wyższą trawę.

Łzy spłynęły po policzkach dziecka.

Penelopa szybko podniosła się, goniąc za Zieloną Księżniczką. Ręką odgarnęła nieskoszoną trawę i chwasty. Żabka wtopiła się w otoczenie. Penelopa, jakby się nie starała, nie mogła jej znaleźć.

Smutna dziewczynka chwiejnym krokiem wróciła pod huśtawkę, usiadła na jednej z jej ram, nieustannie ocierając rąbkiem sukienki już zaczerwienione oczka. Jeszcze raz rozejrzała się w nadziei, że żabka powróci — tak się nie stało.

Zacisnęła mocno powieki, uniosła wysoko głowę i zaczęła krzyczeć na cały plac zabaw, niepokojąc znajdujących się tam opiekunów.

— Penelopa, co się stało? — zapytał jeden z sąsiadów.

— Zielona Księżniczka. — Pociągnęła noskiem — Zielona Księżniczka uciekła!

— Zielona Księżniczka? — Zdezorientowany mężczyzna spojrzał na inne dzieci, szukając u nich wyjaśnień. — A kim ona jest?

— To, to — załkała — taka mała żabka.

— Rozumiem. — Pokiwał głową. — Pewnie wróciła do mamusi skoro była mała.

— Tak? — Dziewczynka na chwilę uspokoiła się. — A wróci?

— Na pewno. — Do Penelopy podeszła troszkę niższa dziewczynka o czarnych jak smoła włosach zebranych w dwa kucyki. — Poszukamy jej razem — zadeklarowała.

— Dziękuję, Kornelio — szepnął zrezygnowany sąsiad. — To ja idę, a wy wyruszajcie na poszukiwania! Tylko nie wychodźcie poza plac zabaw.

— Dobrze! — obiecały równocześnie.

Kornelia podniosła lżejszą od siebie koleżankę i otrzepała ją z kurzu nagromadzonego na sukience.

Obie uśmiechnęły się słodko i wróciły w trawę, przeglądając każdy zakamarek. Równocześnie uważały, by przypadkiem nie nadepnąć na Zieloną Księżniczkę. Pozostałe dzieci trzymały się głównego placu zabaw, choć niektóre zainteresowały się poszukiwaniami koleżanek i ruszyły im z pomocą.

— Znalazłaś? — spytała po kilku minutach Penelopa, odwracając się w stronę Kornelii.

— Nie —zaprzeczyła. — Może już wszystkie uciekły?

[z] Agonia OlimpuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz