— Pozwoliłaś mi zginąć! — krzyknął jeszcze raz, rzucając się na Kornelię. Przeniknął przez jej ciało i poleciał na ścianę, uderzając się czubkiem głowy w twardą powierzchnię. Podniósł się od razu, chwytając za nocną lampkę, którą cisnął w głowę dziewczyny. Żarówka roztrzaskała się. Kawałki szkła rozsypały się po całej podłodze, dochodząc nawet do Daniela. Wbił wściekłe, przypominające bestię spojrzenie w Kornelię, zadając cios w brzuch. Ręka przemknęła na drugą stronę, wiec jeszcze raz się zamachnął — tym razem w policzek.
Zasapany zachwiał się, nieszczęśliwie nadeptując na jeden z kawałków szkła. Upadł na podłogę, obijając plecy o przedłużacz do komputera. Jęknął żałośnie, ale Kornelii w żadnym wypadku nie było szkoda chłopaka. Co więcej, miała ochotę przywalić kilka razy w ten głupi łeb, aby w końcu przestał zachowywać się jak szaleniec. I może tym samym wyładować własną złość. Wściekła się. Szczerze, prawdziwie wściekła, gdy znowu trafiła do tego przeklętego pokoju. Komputer prosił się, by rzucić go przez okno, a talerz czekał na roztrzaskanie... I wszystko znajdowało się poza zasięgiem dłoni. Znów odsunęła się od ukochanego Hadesu i Tanatosa. Pragnienie dotarcia do świata zmarłych kiełkowało w niej na nowo, rozsyłając pyłki bólu i tęsknoty.
Daniel wyrwał ją z zamyślenia, podcinając łydki nożykiem. Zabrał go najprawdopodobniej z talerza, na którym wciąż leżała nietknięta zapiekanka. Chłopak znów zamachnął się, tym razem celując w serce. Kornelia westchnęła, przewracając złośliwie oczami i zakładając ręce na piersi. Zastanawiała się, na jak długo Danielowi starczy sił i chęci, by walczyć z niematerialnym bytem. Wypróbował już wszystko, zapewne zauważył, że jest duchem, a mimo to wciąż starał się ją zabić.
— Nienawidzę cię! — ryknął, chwytając za krzesło. Jednak gdy tylko wykonał pierwszy zamach, upadł, jakby tracąc siły. Przyklęknął na jednym kolanie, a potem już oparł się rękoma o podłogę, kaszląc nad nią. Kawałki szkła wbiły się w skórę, przebijając ją aż do krwi. Nie zareagował. Nie zauważył albo nie chciał zauważyć.
Podeszła pod komputer, z ciekawości sprawdzając, czym obecnie zajmował się Daniel. Przeglądał to samo forum, które i jej pokazał jeszcze przy ich pierwszym spotkaniu. Przeczytała pobieżne kolejne fragmenty wypowiedzi Anastazji, ale nic nowego nie przykuło jej uwagi. Informacje powtarzały się w tej samej kolejności, niektóre zdania były identyczne, a końcówka opinii kończyła się jak ostatnio. Czyli w trakcie mojej nieobecności nic się nie wydarzyło?, spytała, drapiąc się po szyi. Pieniążek cisnął w gardle. Nie ułożyła go w najwygodniejszej pozycji, ale przynajmniej czuła, wiedziała, że tam jest i przy kolejnej wizycie w krainie zmarłych zapłaci Charonowi. Charonowi..., imię przewoźnika powtórzyło się w myślach echem. Przygotowane miejsce czekało, ale nadal z jakiegoś powodu tkwiła tutaj. Dotarła do Hadesu, podążyła ścieżkami, które wyznaczył sam bóg podziemia, aż w Komnacie Mitów przymknęła powieki. Na samo wspomnienie o pocałunku z Tanatosem pochodna ogrzała ją od wewnątrz. Ślad po chłodnych, martwych ustach nie zniknął z warg. Przecież minęła chwila, odkąd doszło do zbliżenia. Odnosiła inne wrażenie; jakby upłynęło kilka godzin, może nawet kilka dni. Tylko ten chłód utrzymywał ją w przekonaniu, że zdarzenie miało miejsce niedawno.
— Odezwij się — rzekł błagalnym tonem Daniel, przyklękając przez Kornelią.
Złapał się za czoło i załkał żałośnie, piszcząc jak małe dziecko. Pociągnął nosem. Wskazała mu palcem miejsce, w którym leżały chusteczki. Pokręcił głową, dziękując pod nosem za pomoc — nie z wdzięczności, raczej z czystego obowiązku, sądząc po ostrym tonie, z jakim wypowiedział słowo „dziękuję".
— Rzuciłeś się na mnie — stwierdziła ze stoickim spokojem, błądząc między fotelem, łóżkiem i biurkiem.
— Przez ciebie umarłem. — Przez jego twarz przemknął podejrzany uśmiech. — I to... — urwał zdanie i rozmasował krwawiącą dłoń. — To nie stało się tylko raz...
CZYTASZ
[z] Agonia Olimpu
Fantasy1. Granica Olimpu [zakończone] "Sztylet, zdolny zabić bogów, zostaje skradziony, Ares morduje Zapomnianą Boginię, a Granica Olimpu staje się niestabilna. Jedynie Penelopa ze swym naznaczeniem jest zdolna naprawić zniszczoną równowagę. Jednak sama dz...