[Echo] ROZDZIAŁ 10

48 11 6
                                    

Srebrna moneta potoczyła się po biurku, po czym upadła na dywan, dalej biegnąc ku zmarłej, aż zatrzymała się pod jej stopami — skierowana orłem do góry. Kornelia pochyliła się, próbując ją pochwycić. Palce przeszły przez srebrną powierzchnię, a dziewczyna westchnęła ze zrezygnowania. Tęskniła za dotykiem. Za ciepłem, za chłodem, za bólem i przyjemnym dotykiem. Nie wzgardziłaby raną czy przytuleniem.

Sięgnęła ku głowie, wyrywając jeden z włosów, który nie przynosił ze sobą żadnego uczucia. Przywiązała go pozostałych, po czym wyprostowała się i odezwała do Daniela:

— Przykro mi, nie podam...

Nie spuścił z niej spojrzenia chodźmy na moment. Siedział w bezruchu, przyglądając się jakby bezcennemu okazowi, który widział po raz pierwszy w swym życiu. Raz rozwarł usta, by coś powiedzieć, ale później zrezygnował. Nie krzyczał. Nie pytał w kółko, czy nie zamierza go zabić. Słowotok ugrzązł gardle i nie wydostał się, choć jabłko Adama skakało przy każdym oddechu.

Nie poznała go.

— Nie dam rady — wydusił z trudem.

Wstał i pobiegł w kierunku kuchni. Kornelia ruszyła za nim, lecz wrócił zanim nawet zdążyła przejść przez próg. Przysiadł przy ścianie, biorąc kilka głębokich wdechów i przykładając puszkę zimnego piwa do czerwonych policzków. Piegi niemal znikły wśród mocnych barw.

— W tym domu nie znajdziesz nic mocniejszego — powiedział, wnosząc toast puszką piwa.

Otworzył ją i za jednym haustem wypił połowę. Odstawił ją, odetchnął, potrząsając głową, i zabrał się za resztę. Za kolejnym łykiem zachłysnął się, wypluwając wszystko przed siebie. Kornelia odsunęła się odruchowo, zapominając, że i tak nie zostanie opluta.

Daniel przeprosił i wytarł się rękawem. Jeszcze raz zakaszlał, zanim zgniótł puszkę i rzucił ją w drugi kąt.

— Ty naprawdę tu stoisz? — spytał niepewnym tonem. — Stoisz — odpowiedział sobie. Kornelia nie zdążyła nawet otworzyć ust. — I ty nie żyjesz? Tak, nie żyjesz...

Nawet nie próbowała wtrącić się chłopakowi w słowo. Wręcz przeciwnie, zaczęła słuchać z uwagą, podchwycając kolejne niuanse, które trzymał w ukryciu.

— Czy ja zostanę zamordowany?

Ostatnie pytanie zaniepokoiło Kornelię. Jak wiele pamiętał? Całe morderstwo czy tylko kilka wyrywków? A może po prostu wiedział, że umrze i nic więcej? Jednak w spojrzeniu Daniela nie widziała odpowiedzi. Nie mówił, wciąż czekał na nią, na jej wyjaśnienia.

— Tak, umrzesz — potwierdziła jego obawy. — Także jestem ofiarą tego człowieka. Wizja ukazała mi się kilka godzin wcześniej, ale zignorowałam ją — skłamała stanowczo za łatwo.

— Przyszłaś mnie ostrzec?

Kiwnęła mocno głową.

— Dziękuję! — krzyknął.

Podbiegł do Kornelii i wystawił ręce, chcąc ją pochwycić w uścisku. Przeleciał przez nią, upadając na podłogę — centymetry dzieliły go od uderzenia się w kamienny parapet.

— Potrzebuję pomocy — zaczęła, wspominając ostatnią rozmowę i użytkownika, który znał szczegóły ze spraw. — Jedna osoba na forum i na facebooku w ten sam sposób zakończyła swoja wypowiedź. Zna on...

— Slodzisz1978 — przerwał, siadając przed komputerem. Wklepał parę haseł w wyszukiwarkę i wskazał palcem na profil na facebooku. — Ma na imię Anastazja, jest... — spojrzał na ekran i wydał z siebie „oh".

[z] Agonia OlimpuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz