Krawędź fragmentu lustra wbiła się w skórę Penelopy. Piekący ból przemknął przez rękę. Dziewczyna zdusiła w sobie jęk. Ostatnie słowa Zapomnianej Bogini odbiły echem w jej myślach. Jeśli faktycznie miała moc oddzielana świata bogów od ludzi, to czy zdoła tym kamieniem stworzyć tutaj nową granicę? Nie znała odpowiedzi, ale zamierzała spróbować.
— Dlaczego milczysz?— spytał Ares, unosząc prawą wargę wyżej niż lewą. — Twoja zdrada odebrała jej mowę! — zwrócił się do Pavora. — Masz ją!
Odchrząknął, po czym walną Penelopę w plecy. Straciła równowagę. Na jednej nodze dokicała do Pavora, a zaraz za nią podążył bóg. Erik został z tyłu, plując krwią na trawę. Po chwili dołączył do reszty.
Kamień zaczął uciekać spod ubioru. Penelopa zdała sobie sprawę, że brakuje centymetrów, zanim spadnie na ziemię. Przetarła ramiona, udając, że się trzęsie. Chuchnęła na ręce, następnie zwracając się do Aresa:
— Wielki Aresie, czy mogę jeszcze nałożyć bluzkę? Zimno mi — dodała.
— Mówiłem ci — powiedział do Pavora — kobiety są słabe. I dlatego trzeba zastępować taką Zapomnianą Boginię co jakiś czas. Dać mężczyznę do służby i do końca będzie chronił Granicy! Nakładaj.
Penelopa odwiązała bluzkę. Zimny kamień ześlizgnął się po jej plecach, wysuwając spod materiału. Przykucnęła, buszując w poplątanych supełkach, które sama nieumyślnie zrobiła. W końcu poluzowało się. Złapała kamień, zanim ten zdążył spaść za ziemię, i cisnęła nim o fragment lustra, rozbijając je na jeszcze mniejsze kawałeczki.
Granicą zatrząsnęło.
— Ty... — Ares urwał zdanie.
Erik rzucił się na Aresa, wysuwając zza skóry lwa sztylet. Wbił go w łydkę boga. Krew nieśmiertelnego spłynęła po ostrzu. Nienawistne oczy wbiły się w Erika, zwiastując mu zemstę.
— Nie pozwolę — wysyczał przez zęby Strażnik.
Ares wyjął sztylet z łydki. Nawet nie mrugnął, widząc drobne ukłucie, które zadał mu sługus Ateny. Chwycił lśniący w blasku słońca miecz i skierował go ku szyi Erika.
— Lepiej zacznij wznosić do mnie modły, a ty Pavor...
W jednej chwili Pavor skulił się, podcinając własnemu ojcu ścięgno. Okręcił się na śliskiej trawie, podniósł i wbił ostrze w prawy bok.
— Biegnij! — wrzasnął do Penelopy.
Penelopa chwyciła za kamień, ciskając nim w Aresa — nie uchylił się. Kamień odbił się od twardej skóry na policzku, nie pozostawiając na nim najmniejszego śladu. Obejrzała się, ich spojrzenia — pełne gniewu i rozczarowania — spotkały się w chwilowej ciszy.
Penelopa pobiegła w stronę przełęczy.
— Łap!
Pavor zamachnął się, rzucając ku niej sztylet. Broń opadła przed dziewczyną. Pochyliła się, nawet nie zatrzymując, i pochwyciła śliską rączkę w dłoń.
Zeus wychylił się ze swego złotego pałacu. Złapał jeden z swych piorunów i cisnął nim o ziemię. Trząsnął przed dziewczyną. Podskoczyła w miejscu, po czym uciekła między skały. Zeus zebrał wokół siebie chmury, posyłając gęsty deszcz na krainę bogów.
— TY ZDRAJCO! — ryknął Ares, przerywając burzową ciszę.
Dotknął krwawiącego boku, ścierając krew. Spiął mięśnie na twarz — czerwonej od jego gniewu. Pavorowi zablokował przejście do Penelopy. Miecz był skierowany przeciwko ojcu. Ares jeszcze nigdy tak bardzo nie zawiódł się na własnym dziecku. To on nauczył go budzić strach wśród wrogów, zabierał na krwawe bitwy, pokazując stosy ciał wojowników, których sam rozplatał w cudownych masakrach. Teraz taką otrzymał wdzięczność za wszelkie starania.
CZYTASZ
[z] Agonia Olimpu
Fantasy1. Granica Olimpu [zakończone] "Sztylet, zdolny zabić bogów, zostaje skradziony, Ares morduje Zapomnianą Boginię, a Granica Olimpu staje się niestabilna. Jedynie Penelopa ze swym naznaczeniem jest zdolna naprawić zniszczoną równowagę. Jednak sama dz...