[Echo] ROZDZIAŁ 24

45 10 2
                                    

Kornelia odsunęła dłoń i przymknęła oczy, obiecując sobie, że spróbuje jeszcze raz. Za pierwszym razem nie pociągnęła drzwi wystarczająco mocno, wahała się, choć powinna być pewna swojej decyzji. Wątpliwości nie zniknęły, ale pewność rozkwitła, gdy w myślach dodawała sobie odwagi.

Sięgnęła do klamki, lecz jej dłoń napotkała jedynie nicość.

Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Już nie znajdowała się w Hadesie, a w pokoju Daniela. To jedno miejsce rozpoznałaby już wszędzie. Nie rozumiała tylko jednego, dlaczego tutaj? Wydawało się, że już napotkała wszystkie możliwe zdarzenia z tego punktu. Mimo to zaczynała kolejny cykl w tym samym pokoju, z Danielem, tym razem spoglądającym za okno. Nadchodziła burza. Gęste, ciężkie chmury zbierały się wokół włosów bogini, a Boreasz swym rykiem obejmował Lublin. Kwestią czasu było, nim Zeus wystawi dłoń i ześle na ziemię kilka piorunów.

Jednak nie to dręczyło Daniela.

Wydawał się zmartwiony. Bujał gdzieś wśród tych chmur, wzrok mając pusty, niemal przeźroczysty, niepodobny do tego, który znała. Obcy i tym samym niepokojący. Smutek ukrywał się wśród tych jasnych piegów, choć złote włosy starały się zasłonić jego twarz. I łzy, który z czasem zaczęły spływać po policzkach.

­Dlaczego płaczesz, chłopcze?, spytała w myślach, kiedy serce zabiło mocniej. Dotknęła piersi i wsłuchała się w tętniący życiem organ. Współczuła Danielowi. Gdzie podziała się jej pustka? Gdzie uciekła obojętność wobec wszystkiego, co widziała w świecie żywych? Drzwi, podpowiedział jej głos. Dotknęłaś drzwi.

— Znowu ty — powiedziała jedyną rzecz, która przyszła jej na myśl.

— I znowu ty — odparł tym samym. — Ile jeszcze razy tu wrócisz?

— Zapytaj bogów, nie mnie.

Nadal płakał. Nie wytarł łez, nie udał, że coś weszło mu do oka, jakby w ogóle nieświadomy własnej rozpaczy.

— Płaczesz — zwróciła mu uwagę.

— Słucham? — zdziwił się.

Przetarł policzek, a potem rozwarł usta w głębokim zdziwieniu. Nie powiedział nic więcej. Wytarł jedynie twarz, a potem podjechał fotelem pod sam komputer. Udawał, że nic się nie stało. Uśmiechał się radośnie, kiedy klikał w klawiaturę i szukał kolejnych stron do pokazania.

Nie chciała ich już przeglądać.

Dowiedziała się już wszystkiego. Daniel nie był jej do niczego więcej potrzebny. I podejrzewała, że dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Ostatnim razem niemal wyrzucił ją z pokoju, więc czemu miała służyć zmiana zachowania? Co jeszcze ukrywał w zakamarkach komputera?

— Już tego nie potrzebuję — odezwała się nagle.

Daniel zamarł.

— Sł...Słucham? — zająknął się. Okulary zsunęły się z jego nosa. Poprawił oprawki i jeszcze raz wbił wzrok w Kornelię.

— Mam na imię Kornelia Dalińska — przedstawiła się i przymknęła powieki, wyobrażając sobie Hades i komnatę mitów — miejsce, w którym najpewniej czekał na nią Tanatos.

— Czekaj! Pomogę ci!

Zignorowała krzyk Daniela. Martwiła ją nagła zmiana zdania i chęć pomocy, kiedy w poprzednich cyklach z niechęcią podchodził do współpracy. Nie wierzyła mu. W żadne słowo, w żadną obietnicę. Przeczekam jeden cykl i zobaczę, jak zareaguje następnym razem, pomyślała w momencie, gdy usłyszała trzepot skrzydeł.

[z] Agonia OlimpuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz