Pavor x Penelopa (2)

386 51 0
                                    


Penelopa ścisnęła w dłoni pilot. Spojrzała niepewnie na Pavora, którego brew uniosła się. Mężczyzna zachowywał się poważnie.

Siedział na starej sofie z wyprzedaży tak sztywno, jakby najmniejszy ruch oznaczał dla niego śmierć. Wokół całego pokoju roznosiły się opakowania po chipsach i batonikach — których z początku Pavor się wystrzegał, a które potem pokochał z całego serca.

Niewielki, kwadratowy telewizor stał na sięgającym Penelopie do szyi drewnianym stoliku. Na całej jego powierzchni znajdowały się z niewyjaśnionych przyczyn rysy, a charakterystyczna brązowa plama przykrywała jego prawy kant.

Wzrok Pavora był skupiony tylko na jednej rzeczy — na ekranie.

Penelopa trzęsła się. Jednak w pewnym momencie uznała, że jest gotowa. Nie mogła już dłużej czekać. Atmosfera stała się naprawdę napięta. W powietrzu coś wisiało. Duchota panująca na zewnątrz przeniosła się również do samego domu. Kropelki potu objęły czoło Penelopy i Pavora. Pocili się. Ubrania przylegały do ich ciał. Dzień zapowiadał się na nieprzyjemny, a przecież zegar wskazywał dopiero dziewiątą godzinę.

— Na pewno tego chcesz? — zapytała ostatni raz.

— Tak. — Podjął już decyzję i nie chciał się z niej wycofywać. — Jestem gotowy.

Penelopa włożyła szybko kasetę do magnetowidu. Sama usiadła przy Pavorze, napijając się oranżady z butelki. Ojciec zabraniał pic jej takich świństw w domu, lecz u Pavora nikt nie przestrzegał takich zasad. Lubiła słodki smak napoju i to, jak bąbelki wypełniają jej jamę ustną.

Nacisnęła na pilot i włączyła film.

— Zobaczymy, ile wart jest ten „Herakles"... — Niemal zadygotał z obrzydzenia.

— Herkules — poprawiła go Penelopa.

Zawstydzona szybko schowała głowę za poduszkę. Wiedziała, że Pavor się wścieka o takie rzeczy.

— Film. — Wskazała na ekran.

Pavor skupił się na oglądaniu. Nie zaprzeczył — zafascynowała go magia tajemniczego ekranu, który skrywał w sobie poruszające się obrazy. W skupieniu przyglądał się kolejnym scenom, które mijały w całkowitym milczeniu.

Penelopa odsunęła się od Pavora. Oglądała ten film już z sześć razy, ale nigdy wcześniej robiła tego z osobą, która żyła wśród bogów. Naprawdę była ciekawa, jak wiele z rzeczywistością ma wspólnego film i czy jednemu z bogów się spodoba.

Przez cały seans Pavor nie odezwał się choćby raz. Cała uwaga przeniosła się na film. Analizował, dokładnie badał materiał, nawet nie uśmiechając się, gdy sceny były zabawne. Nie widział w tym nic śmiesznego. Dlatego Penelopa sama nie odważyła się choćby cichutko zaśmiać.

Gdy bajka skończyła się, Penelopa zeszła po prostu z sofy i wyjęła kasetę ze środka. Chwyciła ołówek, który wcześniej spakowała do plecaka ze Scoobym Doo i zaczęła przewijać kasetę.

— Co robisz? — spytał zainteresowany Pavor.

Penelopa wystraszyła się.

Zawiesiła główkę, mrucząc coś niezrozumiale pod nosem, jakby oczekiwała, że zostanie ukarana za swoje słowa.

— Mów głośniej! — niemal ryknął.

— Przewijam kasetę! — krzyknęła.

— Po co tak krzyczysz? — Zdziwił się. — A po co przewijasz?

— Żeby można było później obejrzeć film od początku — wyjaśniła.

— Naprawdę, małe stworzonko, zostałaś pobłogosławiona przez Atenę — oświadczył. — Myślałem, że jest głupiutka, a tu taka mądrość się objawiła...

— Dziękuję. — Błądziła wzrokiem po całym pokoju, jakby czegoś szukała. Jednak w końcu wzięła głęboki wdech i zadała pytanie: — Podobał się panu film?

— Jestem wojownikiem, więc sztuka mnie nie interesuje — powiedział. — Nawet nigdy nie poszedłem na żadne przedstawienie do teatru. — Zamyślił się. — Ale to jest... To jest — wskazał palcem na ekran — okropne. Kto wymyślił cały ten „film"? Niewierni... Bezbożnicy! Ten fałsz, kłamstwo... — Wykrzywił się w obrzydzeniu.

— Przepraszam. — Opuściła główkę w stronę podłogi. — Przepraszam.

— A za co ty mnie przepraszasz? — Zdziwił się. — Ty tego nie stworzyłaś, więc nie jesteś niczemu winna... — Westchnął. — A może znasz jakieś filmy o bogach, które są wierne prawdzie?

Penelopa zastanowiła się przez chwilę.

— A co to znaczy „wierne prawdzie"? — dopytała się.

Pavor przewrócił oczami.

— Uważaj, małe zwierzątko, bo zaraz cofnę wszystkie pochwały — ostrzegł.

— No bo pan mnie nie rozumie! — krzyknęła zirytowana. — Ja nie wiem nic o bogach greckich.

Otworzył szeroko oczy.

Przybliżył do siebie małą Penelopę, tak że niemal stykali się nosami. Wziął głęboki wdech, próbując się nie denerwować. Potrzebował ogromnych pokładów cierpliwości dla tego dziecka.

— Opowiem ci wszystko, wszyściuteńko, więc pomyślisz później o dobrych filmach i mi je wtedy pokażesz — zaproponował. — Ok.?

Penelopa pokiwała energicznie główką.

— A może pan chce inne filmy? Mój tata uwielbia Matrixa, mówi, że super jest też „Władca pierścieni" i wiele, wiele innych filmów. — Machnęła rączkami.

— Jak wiele?

— Wiele, wiele — powiedziała ciszej. – Mieliśmy je wyrzucać, bo magnetowid nam się zepsuł, a ostatnio coraz więcej osób kupuje odtwarzacze do płyt CD. Możemy panu dać je!

— Chyba zaczynam cię lubić. — Rozczochrał jej krótkie włosy. — Naprawdę...

 — Naprawdę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
[z] Agonia OlimpuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz