Rozdział 9

4.6K 144 27
                                    

-Wiem, ja też za tobą tęsknie, Natalie - mówię do słuchawki telefonu.

-Tyle rzeczy cię ominęło, żałuj.

-Niby co?

-Chris zaprosił mnie na randkę! - piszczy, a ja muszę oddalić telefon od ucha.

-Nie piszcz! - krzyczę, żeby ją zagłusić. - Ale ty jesteś głupia, jeju.

-No co, ty byś się nie cieszyła jakby cię zaprosił twój crush?

-Nie, bo nie mam crusha - śmieje się, a szatynka jęczy zirytowana.

-To sobie znajdź.

-A po co mi?

-A przepraszam, ty już masz crusha - mówi zadowolona, a ja nie rozumiejąc jej, marszczę brwi.

-O czym ty mówisz?

-O Shawnie.

Wzdycham przeciąglę i jestem przygotowana, żeby moja przyjaciółka dostała ochrzan.

-Słuchaj, ile razy mam ci powtarzać..

-..że nie jestem zainteresowana Shawnem?On jest moim ochroniarzem i nikim innym. Możesz to sobie wbić do tego pustego łba? - przerywa mi, a na koniec śmieje się. - Znam to na pamięć.

-Miło, że zapamiętałaś.

-Mnie będzie miło, jak w końcu zaczniesz się brać za Shawna. On jest taki fajny.

-Lepiej nie marz, bo idziesz na randkę z Chrisem.

-No tak, ale Shawn też jest niczego sobie - chichocze cicho.

-Daj spokój - przewracam oczami.

Słyszę pukanie do drzwi.

-Poczekaj, ktoś puka. Zadzwonię za parę chwil, okej?

-Spoczko.

Podchodzę więc do drzwi i otwieram je. Patrzę na Shawna i wyczekuje aż coś powie.

-Umm..masz może ochotę się przejść?

-Nie - zamykam mu drzwi przed nosem.

Zdaję sobie sprawę, że znowu staje się niemiła dla niego, ale ja po prostu nie potrafię być dla niego taka wyrozumiała. Nie wiem dlaczego. Nie umiem inaczej się do niego zwracać, inaczej z nim gadać, o ile z nim rozmawiam.

>>>

Podczas gdy leżę na leżaku i wypoczywam, słyszę jak ktoś się wydziera. Otwieram oczy i podnoszę się na łokciach, żeby zobaczyć co się dzieje. Dostrzegam za ogrodzeniem, dwóch chłopaków, którzy zawzięcie krzyczą.
Nagle oni zatrzymują się i podchodzą do siebie blisko. Znam to i dlatego wstaje z leżaka i podchodzę do ogrodzenia zainterweniować.

-Hej! - krzyczę w ich stronę. - Uspokójcie się, bo słychać was w całej dzielnicy!

Patrzą w moją stronę i lustrują mnie z góry na dół. Jeden z nich patrzy prosto w moje oczy i porusza znacząco brwiami. Teraz dopiero orientuje się, dlaczego tak się gapią. Otóż mam na sobie tylko spodenki i stanik.

-Przepraszamy, jeżeli w czymś ci przerwaliśmy - mówi brunet.

-Nic nie szkodzi, ale na drugi raz bądźcie ciszej - przewracam oczami.

Spoglądam na szatyna, który cały czas lustruje moje ciałko. Czuję się niezręcznie, więc odchodzę od nich.

-Ej, poczekaj!

Odwracam się znów.

-Dasz mi swój numer?

Patrzę na niego oszołomiona.

-Alex, daj spokój. Nie widzisz, że nie jest zainteresowana?

-Zamknij się - warczy w jego stronę i znów spogląda na mnie.

-Podam ci tylko początek, a dalszy ciąg musisz sobie skądś załatwić - mówię z pełnym przekonaniem.

Szatyn i brunet zaczynają się śmiać.

-Jaja sobie, kurwa, robisz, dziewczynko?

Prycham.

-Nie, to nie - wzruszam ramieniem i wracam na leżak.

Ugh, coś czułam, że niezły z niego dupek. Może i jest przystojny, ale nie ma ani grosza szacunku.

-Kto to był? - zauważam koło siebie ochroniarza.

-Nie wiem.

-To czemu z nimi rozmawiałaś?

-A co cię to, przepraszam interesuje? - patrzę na niego wręcz wściekła.

-Może chcesz lody albo coś zimnego na ochłodę, bo jesteś ostatnio strasznie spięta.

-Wal się - przewracam oczami.

-I znowu się zaczyna.

Odchrząkuje tylko i kładę się na leżaku.

-Twoja mama dzwoniła.

-Co mówiła?

-Coś - mówi chłodnym tonem.

Wzdycham zirytowana.

-Masz rację, nie musisz mi mówić. I tak się dowiem.

-Wkurzasz mnie powoli, wiesz? - mówi po paru minutach.

-I vice versa.

-Ale powiedz mi, dlaczego tak się zachowujesz?

-Bo mi się tak podoba.

-Przez ciebie mam ochotę się zwolnić.

-To czemu tego nie zrobisz? - patrzę na niego i orientuje się, że stoi dokładnie koło mnie, strasznie blisko.

-Bo nie znalazł bym nigdzie indziej takiej wrednej, pewnej siebie, pięknej dziewczyny jak ty - odpowiada i wchodzi do domu, a mnie zmurowało.

Co on sobie wyobraża? Nie daje mu żadnych oznak, żeby pomyślał sobie, że na niego lecę, a on sprawia mi komplementy. On jest tylko moim ochorniarzem do jasnej cholery i nic tego nie zmieni. Pozostanie nim do końca swojej pracy.

Ochroniarz // s.g & s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz