Rozdział 56

2.6K 93 13
                                    

Po jakiś 3 tygodniach czuję się lepiej.Z dnia na dzień czuję, jak ciężar, który nosiłam od dłuższego czasu, w końcu opada.

Akurat, gdy idę na lekcję historii, czuję wibracje mojego telefonu.Wyciągam go i patrzę na imię Shawna, które widnieje na wyświetlaczu.Serce podskakuje mi do gardła i zatrzymuje się.Wchodzę w ikonkę wiadomości i czytam:

Shawn: Hej, co u ciebie słychać?

Wzdycham głośno i kiedy słyszę jak Nati mnie woła, patrzę na nią.

-Co ty taka rozmarzona?

Marszczę brwi.

-Shawn..do mnie napisał – mówię szczerze.

-Naprawdę? – widzę jak na jej twarzy pojawia się ogromny uśmiech.

-Nie, na niby – przewracam oczami. – Pytał co u mnie słychać.

-No to na co czekasz?Zadzwoń do niego!

Otwieram szerzej oczy i śmieje się głośno.

-Chyba cię pogrzało, nie zadzwonię do niego!

-A to niby dlaczego?

-Bo..nie wiem.Nie mam takiej odwagi i nie wiem co miałabym mu powiedzieć.Jest jeszcze za wcześnie moim zdaniem.

-Myślisz, że będzie wiecznie na ciebie czekać, aż zdecydujesz się, przepraszam bardzo, znormalnieć?

Jej słowa są jak ostrze wbijające się w serce, ale ma rację.To ja muszę wziąć sprawy w swoje ręce i naprawić to co zepsułam.

-Okej..ale po szkole, teraz chodźmy na lekcję.

Nati wzrusza ramionami, ale nie mówi nic więcej.

Czy naprawdę jestem gotowa na..zbliżenie do Shawna?Zniosę jego zbyt poważne nastawienie do życia i czy on zniesie to, że jestem taka..chamska i niemiła?


Shawn's POV


Można powiedzieć, że moje życie weszło na dobre tory i zmierza w dobrą stronę.Znalazłem pracę jako kurier, to zupełnie co innego niż..opiekowanie się małolatami, ale przynajmniej moje uczucia są bezpieczne.

Uważam, że dobrze zrobiłem zwalniając się z pracy u Pana Wilsona.Mandy robiła ze mną co chciała, z resztą..pojebane to wszystko było.Przyznam rację.Ale nie żałuję tego, że ją poznałem.Dała mi niezłą lekcję życia i nie zamierzam o niej zapomnieć.

Po południu, gdy czekam na dostawę paczek, wyciągam telefon i nachodzi mnie dziwna ochota napisać do tej zołzy.

Wysyłam jej wiadomość i czekam z niecierpliwością na jej odpowiedź.Jednak po godzinie, dwóch, trzech nie dostałem żadnej.

Jesteś tak samo naiwny jak przedtem.. – myślę sobie.

Prycham głośno i kiedy wchodzę do domu, rzucam kurtkę na podłogę, a sam kieruję się do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia.

Jednak, gdy lustrując lodówkę, mój telefon zaczyna dzwonić, wyjmuję go z kieszeni i odbieram, nie patrząc kto mi przeszkadza.

-Tak, słucham?

-Nie mów słucham, bo cię.. – śmiech. – No, sam sobie dokończ.

Moje serce zatrzymuje się, a ja przestaję oddychać.Słysząc jej głos, nie spodziewałem się, że..aż tak zareaguje.

-Jesteś tam? – pyta nieśmiało.

-Tak, tak, przepraszam.Po prostu..jestem zaskoczony, wiesz?

Wyjmuje z lodówki ser żółty i biorę z chlebaka chleb.

-Wiem, byłam w szkole.

-Jednak jej nie rzuciłaś? – żartuję.

Mandy parska, a ja uśmiecham się.

-Nie, aczkolwiek jestem bliska ku temu.

-Więc co tam u ciebie?

-Lepiej, może się spotkamy?Chciałabym.. – wzdycha i przez chwilę milczy. – pogadać.Bez krzyków.

Odchrząkuję i bije się z myślami.Z jednej strony bardzo chcę ją zobaczyć, ale zaś z drugiej..boję się, że znowu wróci do swojej ciemnej strony.

-Pewnie, przyjadę po ciebie, co ty na to?Jest świetna pogoda na spacer.

-Jasne! – odkrzykuje. – To za godzinę?

-Tak – szeroko się uśmiecham.

Zamieniam z nią jeszcze parę słów, a następnie kończymy rozmowę.Robię sobie na szybko kanapkę i idę wziąć prysznic.

Mandy POV

Otwieram swoją zapchaną szafę i przeglądam szybko ubrania.Jęcze zirytowana, nie wiedząc w co się ubrać.Niby to zwykłe spotkanie, ale..chcę żeby zobaczyć we mnie..inną osobę.Inną Mandy.

Strasznie boję się go zobaczyć.W końcu długo się nie widzieliśmy.

Po paru chwilach decyduje się na szare jeansy z wysokim stanem, biały crop top i czarną skórzaną kurtkę.Wyglądam trochę jak dziewczyna rockmana, ale w takim wydaniu czuję się pewniej.Do tego zakładam zwykłe białe trampki i idę do lustra.Widząc swoje włosy w zupełnym nieładzie, prycham.

Robię wysokiego kucyka, poprawiam jedynie makijaż i mogę powiedzieć, że jestem gotowa.Schodzę na dół i w kuchni zastaję ojca wraz z matką.

-Miło, że mnie poinformowałeś – mówi oburzona matka, ale kiedy mnie zauważa, od razu na jej twarz wkrada się wymuszony uśmiech.

-Wychodzisz? – pyta ojciec.

Spoglądam na niego i skinam głową.

-Z kim?

-To chyba już moja sprawa, co? – zakładam ręce na piersi.

-Tak, ale chciałam wiedzieć czy będziesz bezpieczna.

-Będę – przewracam oczami. – Wrócę przed 23, okej?

-Jasne – ojciec macha ręką i uśmiecha się. – Jakby się coś działo to pisz.

-Wiem.

Mój telefon nagle wibruje.Wyjmuje go i odczytuję wiadomość od szatyna, że już jest.Zagryzam wargę i udaję się do wyjścia.

-Na razie! – rzucam na szybko i wychodzę.

Nie wiem czemu, gdy idę do jego samochodu, moje kolana się trzęsą i dłonie pocą.

Cóż, przede mną strasznie niezręczne parę minut.










----------------------

Jeszcze tylko epilog i...k o n i e c 

Ochroniarz // s.g & s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz