Rozdział 36

3K 112 2
                                    

Shawn's POV

Doprowadza mnie do szału to, że ta dziewucha tańczy przed tym szatynem, a on pożera ją wzrokiem.

-...i wtedy ległem na podłogę, dusząc się ze śmiechu - słyszę.

Nash, jego dziewczyna o imieniu Cassie oraz Cameron zaczynają się śmiać. Mnie nie jest do śmiechu. Ciągle obserwuje brunetke i patrzę na jej wyczyny.

-Shawn, przestań się tak na nią gapić, bo ludzie pomyślą, że jesteś gwałcicielem.

Patrzę na Camerona i zabijam go wzrokiem.

-Okej, sorry, ale wyluzuj. Przyszła się zabawić, nic więcej.

-A jak jej coś grozi, kretynie?!

Cassie podchodzi do mnie i kładzie mi dłoń na ramieniu.

-Shawn, spoko z ciebie gość, ale odpuść. Pobaw się z nami, zobacz jak jest fajnie. Cameron opowiada mi o waszych wpadkach i bawimy się jak nigdy dotąd. Dołącz również do nas.

-Wybacz, ale nie - biorę jej dłoń z mojego ramienia.

-Twoja sprawa - wzdycha i podchodzi do Nasha.

Kiedy widzę jak Mandy lekko się zatacza i wpada niechcący na wysokiego, ciemnowłosego chłopaka, moje serce zatrzymuje się. Chciałem odpocząć, a nawet w klubie muszę ją pilnować.

Odwraca się gwałtownie do chłopaka i uśmiecha się. Ten, szepcze jej coś do ucha, a ona wybucha śmiechem. Coś mi tu nie gra.

Szatyn, z którym tańczyła Mandy, chwyta ją za łokieć i odwraca do siebie. Dziewczyna wyszarpuje swoją rękę odchodząc od niego pare kroków. Krzyczy coś do niego, a on podchodzi. Znów się cofa, lekko zataczając się.

Brunet łapie ją w talii i kołysze jej ciałem, a ona odwraca się do niego. Szatyn mówi coś do jej ucha, ale ona go nie słucha. Posłała go do diabła. On odchodzi, a ona patrzy na bruneta, słuchając co do niej mówi.

Bierze ją za dłoń i ciągnie do łazienek. Znając już co się stanie, przepycham się przez tłum, żeby ją dogonić.

Niestety nie zauważam jej, ale słyszę głośne śmiechy z męskiej toalety.

Podchodzę pod drzwi i nasłuchuje.

-Ślicznie wyglądasz z bliska.

-Z bliska? - Mandy śmieje się pijacko.

No tak, nawaliła się.

-Lubię obserwować twój dom.

Otwieram szerzej oczy.

-Super, a ja zakochałam się w twoich oczach, wiesz?

-Każda mi to mówi.

Potem nie słyszę nic. Odbieram to za znak, iż się całują. Wpadam do środka jak burza.

Patrząc jak brunet odrywa się od jej ust, moje serce przestaje bić po raz drugi tego wieczoru.

-Co ty tu robisz?! - Mandy wybucha, oddalając się od chłopaka.

-Przyszedłem cię ochornić, przed tym podejrzanym typem.

-Ej, gościu, wyjazd. Nie widzisz, że jesteśmy zajęci?

Podchodzę wyzywająco w jego stronę i stajemy na przeciwko siebie.

-Mandy, nie będzie spędzała z tobą wieczoru.

-Bo co, zabronisz jej? - parska.

Mrużę oczy, wkładając ręce do kieszeni jeansów.

-Nie, ale ciekawe co powie jej ojciec - uśmiecham się fałszywie.

Ochroniarz // s.g & s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz