Rozdział 16

4.1K 128 8
                                    

Po 3 minutach słyszę dzwonek do drzwi, otwieram i widzę moją przyjaciółkę z torbą.

-Witaj - wchodzi. - Gdzie twoja mama?

-Natalie..

-Okej, sama jej poszukam - przerywa i odchodzi.

Zamykam oczy i biorę głęboki wdech. Uparciuch.

-Mamy gości? - słyszę.

Odwracam się za siebie i widzę Shawna opierającego się ramieniem o framugę drzwi.

Nie wiem dlaczego, ale sposób w jaki on stoi, przyprawia mnie o dreszcze.

-Natalie przyszła.Słuchaj, mam prośbę.

-Zamieniam się w słuch.

Podchodzę do niego bliżej i muszę niestety zadrzeć głowę do góry, żeby na niego spojrzeć.

-Powiesz mojej mamie, że masz jakieś plany i nie możesz iść ze mną na imprezę - mówię.

Shawn wydaje się być zdezorientowany.

-Co?Ale..nie czaje.

-Natalie chce iść na imprezę, a ty musiałbyś iść ze mną - przewracam oczami.

-Ach, nie no, z chęcią pójdę - uśmiecha się.

Wzdycham głęboko.

-Właśnie o to chodzi, żebyś nie poszedł. Nie chcę iść, a tymbardziej z tobą.

-Oj, wszyscy będą myśleli, że straszna Mandy ma chłopaka? - drwi ze mnie.

Otwieram usta w zdumieniu.

-Nie, po prostu nie mam ochoty iść - cedzę przez zęby.

Nagle koło nas zjawia się Natalie wraz z moją matką.

-Idziemy! - piszczy szatynka i klaszcze w dłonie. - A ty Shawn idziesz z nami, możesz wziąć swoich znajomych - uśmiecha się w jego stronę.

-Ty chyba żartujesz.

Mama patrzy na chłopaka i oboje wchodzą do kuchni, a ja natomiast ciągnę moją przyjaciółkę na górę do mojego pokoju.

-Oszalałaś?! - wydzieram się. - Nie chcę iść na żadną imprezę!

-Nic mnie to nie interesuje, Mandy.

-Jesteś egoistką - krzyżuje swoje ręce na piersiach.

-Nie, to ty nią jesteś.

Nie mogę się z nią kłócić o to, że zarzuca mi egoizm, bo dobrze wiem, że tak jest.

-Chodź, musimy się ubrać - rzuca na moje łóżko torbę i wyciąga z niej ubrania.

Ja kręce głową z niedowierzaniem.

-Nie no, nie wierzę. Natalie..

-Będzie Jenny z Samem i my, oraz tamten Mike i wielu wielu innych fajnych osób. Proszę, Mandy, nie psuj tego wieczoru. Chciałabym się zabawić razem z tobą.

Czuję jak łzy próbują wydostać się na powierzchnię.

Odwracam się do niej plecami i mówię bardzo spokojnym i opanowanym tonem:

-Okej, robię to dla ciebie. Ale po co wspomniałaś Shawnowi o jego kolegach?

-Shawn miałby być taki samotny? No proszę cię. Chyba tylko ja myślę o innych.

Patrzę przez okno i zauważam jak po chodniku idzie bezpański pies.

-Nie wpuszczą ich.

-Wpuszczą. Chodź, musimy się ubrać.

Ochroniarz // s.g & s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz