Rozdział 7

4.9K 154 17
                                    

Kiedy otwieram oczy, jest zupełnie ciemno w pokoju.

-Ugh, zasnęłam - wzdycham przeciągle.

Podnoszę się do pozycji siedzącej i rozglądam po pomieszczeniu. Słyszę ciche rozmowy z dołu, więc wstaje z łóżka i idę tam.
Gdy schodzę po schodach, słyszę kawałek rozmowy.

-...po prostu nie wiem jak do niej dotrzeć - skarży się Shawn.

-Moja wnusia jest strasznie trudna, to przez tego chłopaka - mówi babcia.

Marszczę brwi i przewracam oczami.

-Coś słyszałem, ale nie chce znać całej prawdy, bo po co mi to? Może sama kiedyś mi o tym opowie.

-Musisz, nie wiem..zapytaj co lubi, coś takiego.

-To brzmi jakbyś radziła mu, jak się podrywa dziewczyny - odzywa się dziadek.

I tu muszę przyznać mu rację.

Chichoczę cicho i schodzę głośno po schodach, a debata w salonie momentalnie cichnie.
Wchodzę do pokoju i widzę jak dziadek ogląda telewizję, a babcia piję herbatę z Shawnem. Siadam koło babci i nalewam sobie napoju.

-Wyspałaś się, kochanie? - pyta staruszka.

-Tak, ale nie planowałam tego. Tak jakoś wyszło.

-Może to z emocji - odzywa się szatyn, więc na niego patrzę.

-Może - wzruszam ramieniem i biorę łyk herbaty.

-Idziesz jutro ze mną i dziadkiem biegać?

Patrzę na babcie i unoszę swoje brwi do góry.

-Jak to, biegać?

Babcia śmieje się szalenie.

-Normalnie, złotko. Codziennie rano z dziadkiem biegamy.

-Wiesz co babciu, chyba wolę sobie poleżeć w łóżku.

-Jak tam sobie chcesz, ale nie wiesz co tracisz - uśmiecha się.

-Poza tym nie lubię biegać.

Od dziecka nienawidziłam tej aktywności fizycznej. Nie widzę w tym sensu. Już wolę iść na siłownię.

-Mandy, pamiętaj sport to zdrowie - radzi dziadek.

-Och, wiem dziadku, ale co ja na to poradzę.

Wieczorem, gdy już siedzę na łóżku i jestem gotowa na rozmowę z Natalie, słyszę pukanie do drzwi.

-Proszę.

Zza drzwi wyłania się Shawn.

-Mogę zająć chwilkę? - pyta.

-Czemu nie - wzruszam ramionem i patrzę jak wchodzi, a następnie zamyka drzwi.

Od razu gdy zostajemy sami, powietrze jakoś dziwnie zgęstniało. Czuję się dziwnie.

-Pomyślałem, czy byś nie chciała jechać jutro z dziadkami na jakąś wycieczkę czy coś.

-Umm..wątpię. Dziadkowie nie lubią chodzić i zwiedzać - mówię szczerze.

-Naprawdę? Nie wiedzą co tracą - robi zdziwioną minę.

-Nic na to nie poradzę. A czemu pytasz czy byśmy gdzieś nie jechali?

-Strasznie się tu..jakby nudzę. Ty jesteś jak u siebie, a ja jak dureń tu siedzę.

-Jeżeli tutaj jestem bezpieczna to..

-Nie mogę stąd wyjechać. Moim obowiązkiem jest ciebie pilnować - przerywa mi.

-Dobrze, dobrze. Tak tylko mówię - uśmiecham się blado.

Ochroniarz // s.g & s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz