-On cię śledził - mówi Shawn, kiedy jesteśmy w drodze do domu.
-Nie interesuje mnie to - warczę.
-A jakby zrobił ci krzywdę?
-Mam to w dupie, nie rozumiesz? - spoglądam na niego.
On jest jakiś przygłuchy czy co?
-Nie możesz mieć takich rzeczy w dupie, Mandy.Tu chodzi o ciebie.
-Daj mi spokój - przewracam oczami. - Zawsze jesteś taki spięty i nudny?
Zerka na mnie szybko i patrzy z niedowierzaniem.
-Nie, oczywiście, że nie, ale teraz jestem w pracy, więc muszę jakoś się zachowywać, prawda?
-Nudziasz - mówię pod nosem i podziwiam widok zza szyby.
Od razu, gdy szatyn parkuje pod moim domem wysiadam z jego obrzydliwego auta.Nie czekam na niego.
-Kochanie?Pozwól na chwilę! - słyszę matkę z kuchni.
Zjawiam się w pomieszczeniu, a ja widzę rodzicielke stojącą koło blatu ubraną w fartuch kuchenny.
-Jak minął ci dzień? - uśmiecha się.
-Zajebiście, a tobie? - zakładam ręce na piersi i uśmiecham się sztucznie.
-Mandy - beszta mnie matka. - Wyrażaj się.
Słyszę kroki za sobą, więc Shawn musiał wejść.
-O Shawnie, jak sprawowała się moja córka?
Czuję, że zaraz wybuchnę i zrobię komuś krzywdę. Nie dość, że moje spotkanie z Mike'iem zostało przerwane przez jebanego Drewa, który zjawił się ni stąd ni zowąd to w dodatku matka zachowuje się jakby nadal tu mieszkała. Szlag mnie zaraz trafi.
-Ymm..dobrze - odpowiada brązowooki z wahaniem w głosie.
-Cieszę się.
-Tylko, że..
-Zamknij się - warczę w jego stronę.
Patrzy na mnie i widzę prowokacje w jego oczach.
-Mandy, jak ty się zwracasz do swojego..
-Przestańcie!Błagam! - wybucham. - Mam dość tego domu, na litość boską!
Odchodzę od nich i idę po schodach do swojego pokoju.Trzaskam głośno drzwiami, gdy już w nim jestem, kładę plecak na biurko.Wyciągam z szuflady paczkę z papierosami i nie bojąc się przypału, odpalam jednego w pokoju.Otwieram tylko okno i siadam na łóżku zaciągając się trucizną.
Przysięgam, że jak jeszcze raz zobaczę u siebie na balkonie Drewa to go z niego zepchnę.A jak jeszcze raz do mnie napisze to pójdę na policję i oskarżę go o nękanie.Niech sobie, kurwa, znajdzie inne zajęcie niż trucie mojej dupy.Mam już po dziurki tych wszystkich ludzi.
Po chwili wyrzucam peta do kosza, który stoi przy biurku i wyciągam z kieszeni telefon.Dostrzegam trzy wiadomości.
Drew: Wieczorem będę u ciebie
Drew: Kurwa, teraz lecisz naprawdę na takich bogatych lalusiów?
Drew: Ale mnie wkurwiłaś, Man
Kasuję wszystkie wiadomości i wyłączam telefon, żeby nikt nie miał ze mną żadnego kontaktu.
Shawn's POV
Mandy ucieka do swojego pokoju, a ja patrzę zakłopotany na jej mamę.
-Cóż, powoli się przyzwyczajaj - komentuje kobieta.
-Może ona potrzebuje pomocy? - sugeruje.
-Niby jakiej? - jej matka marszczy brwi i zdejmuje fartuch.
-Jakiegoś psychologa.
-Moja córka nie ma żadnej choroby psychicznej - kobieta kręci gwałtownie głową i siada przy stole.
-Ale ewidentnie widać, że ma jakiś problem ze sobą.
-O nie, ona nie ma problemu ze sobą, tylko z tym Drewem.
Wzdycham.
-Widziałem go dzisiaj.
Pani Victoria patrzy na mnie.
-Był w pobliżu Mandy?
Nie mogę powiedzieć jej prawdy, ale też nie mogę jej okłamywać.
-Tak jakby.
-Shawn, konkretnie.
-Mandy była z kolegą w knajpce.Potem zjawił się Drew i zrobiło się niemiło.
-To znaczy?
-Zaczął być agresywny.Mandy coś do niego mówiła, a on po chwili wyszedł.Potem wkroczyłem ja i przyjechaliśmy do domu.
-Nie byłeś z nią w chwili, gdy ten chłopak zacząć był agresywny?
-Byłem w aucie.
Pani Victoria nie mówi nic tylko odwraca ode mnie wzrok.Nie wiedząc co zrobić i powiedzieć, wycofuję się z kuchni.
-Poczekaj, nie uciekaj.
Zatrzymuję się w pół kroku i odwracam do kobiety.
-Powinieneś być w środku.A jakby on ją uderzył?
-Wszystko miałem pod kontrolą, pani Victorio.
-Nie płacę ci za nierobienie nic, Shawn. Oczekuje od ciebie, żebyś chronił moją córkę od wszystkich złych rzeczy.
-Tak, wiem.Przepraszam.
-Mam nadzieję, że wreszcie zrozumiałeś sens swojej pracy.
-Tak, jeszcze raz przepraszam.
Mandy POV
Po dwóch godzinach zaczyna robić mi się nudno, więc włączam telefon i od razu dostaję dwa esemesy.
Drew: Umarłaś?
Nati: Co cię ten Mike zjadł?
Wchodzę na facebooka i wiadomości zasypują mnie.
Jenny: Kobieto, odejzwij się!Chcemy się dowiedzieć jak udała się randka z Mike'iem :3
Nati: Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku :v
Nati: Ej no czemu ciągle cię nie ma?
Jest tego o wiele więcej, ale nie chce mi się wszystkiego czytać.Dostaje zaproszenie do znajomych od Mike'a, więc je przyjmuje.
Mike Davis: Jak tam?
Ja: Tak sobie
Mike Davis: To kiepsko.Mogę jakoś pomóc?
Ja: Chyba nie
Mike Davis: Może jutro powtórzymy spotkanie?
Ja: Zastanowię się
Mike Davis: Czyli nie, ok rozumiem
Ja: Ja pierdole powiedziałam, że się zastanowię! -.-.-.-.-.-.-.-
Mike Davis: Dni złej Mandy się zbliżają? :v
Ja: Pierdol się
Wychodzę z aplikacji i rzucam telefon na łóżko.Jak wszyscy lubią mnie denerwować, po prostu to ich ulubione zajęcie.Nie wiem czy ze mną jest coś nie tak?
CZYTASZ
Ochroniarz // s.g & s.m
FanfictionKiedy Mandy próbuje wyleczyć swoje złamane serce, na jej drodze zjawia się on - Shawn. Chłopak zostaje jej ochroniarzem. On, próbuje się do niej zbliżyć, a ona go odtrąca. Niespodziewanie przeszłość ją dopada. Były chłopak znów mąci w jej życiu, gło...