Rozdział 53

2.5K 92 6
                                    

Dochodzę na umówione miejsce i rozglądam się za Shawnem, ale nie widzę go. Czyżby się wystraszył i nie przyszedł? Śmieszne.
-Ale z ciebie tchórz, Mendes - szepczę do siebie.
-Nie większy od ciebie - słyszę za sobą jego głos.
Odwracam się szybko i widzę go we własnej osobie. Lustruje go i czuję jak się uśmiecham. To naprawdę szczery uśmiech.
-Yyy.. cześć - śmieję się nerwowo.
-Więc, wchodzimy na to lodowisko czy będziemy tak stać? Zimno trochę - wzrusza ramieniem.
-Tak, chodźmy - biorę go za rękę i prowadzę do punktu, gdzie można wypożyczyć łyżwy.

Shawn's POV

Nie byłem do końca pewien, czy iść się z nią spotkać. Zepsuła mi dużo nerwów. Nie wiem czy zniosę kolejne wyzwiska z jej ust skierowane do mnie.
Nash i Cameron, moi kumple, mówią, żebym dał jej czas na zmianę. Ona ma dopiero 18 lat i wszystko może się zmienić. Nastolatki tak mają, przechodzą przez okres buntu i tak dalej. Ale ja czuję, że ta dziewczyna nie zmieni się. Zawsze będzie taka chamska i wulgarna. Nie przystoi tak na młodą dziewczynę, ale w jakiś sposób to do niej pasuję.
Już nie wiem co czuję, nie wiem co mam robić.. ona tak bardzo wszystko miesza. Boli mnie to, że po tych pocałunkach, ona po prostu spędza czas z tym gnojkiem. Można powiedzieć, że mnie wykorzystuje, gdy w pobliżu nie ma Drewa, ale przecież ewidentnie coś ciągnie nas do siebie. Ona to wie i ja także. Nie chcę być tym drugim. Ja.. chcę ją tylko dla siebie. Bardzo mi namieszała w głowie. Oj, bardzo.
Po założeniu łyżw na stopy, czas, aby w końcu wejść na lodowisko. Nie uśmiecha mi się tak wchodzić, ale robię to dla Mandy.
-To co, gotowy? - pyta.
-Jasne, chodźmy.
Próbuje wstać z ławki, ale potem tego żałuję, bo nogi mi się krzywią.
-Okej, poczłapiemy jakoś do bramki, a potem wejdziemy i będzie super. Jestem pewna, że  spodoba Ci się jazda - mówi wesoło.
Jest dzisiaj taka inna. Miło patrzeć na nią i słuchać, gdy jest taka energiczna.
-Spoko.
Łapie mnie za dłoń, a ja uśmiecham się szeroko pod nosem. Może dla niej ten gest nic nie znaczy, ale ja niezmiernie się cieszę, że czuję jej dotyk.
Otwiera bramkę, a ja przełykam ślinę. Wzdycham i patrzę na nią z politowaniem.
-No wchodź - uśmiecha się łagodnie. - Złap się ścianki i poczłap dalej, zaczekaj na mnie.
To dość podejrzane, że jest taka miła.
Skinam głową i robię tak jak mówi. Gdy tylko moje nogi znajdują się na lodzie, rozjeżdżają się. Łapie się szybko ścianki, aby się nie przewrócić, a Mandy głośno się śmieje.
Patrzę na nią i serce aż mi zaświergotało widząc jak słodko się śmieje.
-Nie śmiej się ze mnie, błagam. Każdy miał takie początki.
Wchodzi pewna siebie na lód i swobodnie do mnie podjeżdża.
-Owszem, dlatego czas się wreszcie nauczyć jeździć. Patrz na mnie i ucz się.
Odjeżdża ode mnie i widzę jak jej nogi świetnie pracują. Jeździ płynnie po lodowisku, uśmiechając się pod nosem, a ja patrzę na nią z zachwytem. Dlaczego ta dziewczyna nie może być taka na codzień?
Gdy znajduje się obok mnie, łapie mnie za ramię i mówi:
-I co, jak mi poszło?
-Świetnie - puszczam jej oczko, a ona odwraca wzrok, widocznie zawstydzona.
-Okej, to teraz ja stanę z boku i chwycę twoją rękę, a ty drugą trzymaj się ścianki. Spróbuj na razie tak jakby chodzić, abyś oswoił się z łyżwami i lodem. A potem będziemy cię uczyć jeździć.
Wzdycham, a Mandy tak jak mówiła, łapie moją dłoń i ciągnie na przód. Przede mną ciężka robota.


Mandy POV


Gdy dochodzimy do jego auta, wybucham znowu głośnym śmiechem.
-To było epickie - mówię przez śmiech.
-Aha, ale epickie było również to, jak ty się wywróciłaś, a potem mówiłaś jak tyłek cię boli.
Przewracam oczami.
-Ta? Nie wspomniałeś, że wtedy ty mnie specjalnie przewróciłeś - pokazuje mu język.
Unosi jeden kącik ust do góry, a ja lekko się rumienię.
O Jezu, czemu nagle tak reaguje..
-Okej, otwieraj to auto, bo zmarzniemy.
Otwiera posłusznie swoją brykę, a ja szybko zajmuje miejsce obok kierowcy. A po chwili Shawn także znajduje się w środku.
Kiedy jego wzrok pada na mnie, jego spojrzenie przepełnia ciepło.
-Wyglądasz tak, że można cię schrupać.
Jego głos prześlizguje się po moim ciele. Spokojny, ale nie tak opanowany jak zazwyczaj. I ciepły. Nieoczekiwanie ciepły, jakbym to ja ogrzała jego całe jestestwo.
-Tak? - uśmiecham się uwodzicielsko.
Jego bliskość sprawia, że wariuje. Nie wiem dlaczego tak się dzieję, ale niezmiernie mi się to podoba.
-Gdzie? Tutaj? - pytam zmysłowym szeptem, przesuwając palcami po ramieniu.
Nie znam słów, którymi mogłabym opisać swoje zadowolenie, kiedy jego głos robi się chropowaty niczym kora.
-Tutaj. Wgryzę ci się w szyję, w ramię i zjem całą rękę.
Chichocze cicho.
-Najpierw musiałabym zdjąć kurtkę.
-To nie żaden problem.
Oddech więźnie mi w gardle.
Zżerające nas pragnienie jest niemal namacalne.
-Co jeszcze zrobisz? - w moim głosie słychać.. podniecenie.
-Nie mogę ci.. tego powiedzieć - jego spojrzenie jest tak intensywne, że zaraz wywierci we mnie dziurę.
Robi mi się gorąco i zmysłowo rozsuwam kurtkę. Oczy Shawna rozszerzają się.
Kiedy sięga po moją dłoń, w jego oczach widać dzikość. Przyciąga mnie, sadza tak blisko siebie, jak to możliwe, a potem zaczyna mnie całować.
Gdy moje usta spotykają się z jego wargami, w moim ciele wybucha wulkan. Nie jestem w stanie zapanować nad sobą i siadam na nim okradkiem. On zdejmuje mi kurtkę i schodzi pocałunkami na moją szyję. Wydaję z siebie głośny pomruk, a jego dłonie prześlizgują się pod bluzkę i lądują na brzuchu. Łapie go za jego burzę włosów i pociągam za nie. Shawn mruczy i znów łączy nasze usta. Przybliżam się swoim kroczem do jego i gdy czuję jego erekcję, jęczę mu w usta. Jego dłonie suną coraz wyżej i odnajdują moje piersi. Jedna dłoń uwalnia moją pierś i pieści ją jakby robił to od dziecka.
Nasz pocałunek staje się coraz brutalniejszy, a mi aż kręci się w głowie od tego wszystkiego co czuję. Nie będąc mu dłużna, także rozpinam jego płaszcz i wsadzam dłonie pod koszulkę. Shawn odrywa się od moich ust i patrzy głęboko w oczy.
-Powiedz, że to coś dla ciebie znaczy, Mandy.
Zaskoczona, łapie go za policzki i uśmiecham się.
-Przepraszam za wszystko. Wiesz, że jestem pojebana, ale nie umiem trzymać się od ciebie z daleka.
Chłopak zaciska usta w wąską linię.
-Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
-Mam ci powiedzieć, że cię kocham? - prycham.
Czuję, że romantyczna chwila pryska.
-Nie, nie oczekuję tego, ale chcę wiedzieć co do mnie czujesz i czego ode mnie chcesz. Wiesz, że mi się podobasz.. i nawet.. nieważne - marszczy brwi. - Po prostu bądź ze mną szczera. Chociaż raz.
Zagryzam wargę i opieram swoje czoło o jego.
-Lubię cię.
Kurwa, nienawidzę siebie, że jestem tak skomplikowana i jak komplikuje wszystkim życie.
-Ja też cię lubię, Mandy.
-To akurat wiem - uśmiecham się szeroko.
-Rzucisz dla mnie Drewa?
Gdy tylko słyszę jego imię, czuję wstyd i zażenowanie.

>>>

Ja: Musimy pogadać, Drew
Wysyłam mu wiadomość i wzdycham głośno.
Długo rozmawiałam z Shawnem. I nadal nie wiem co mam robić. Ale też nie zamierzam okłamywać blondyna. Co z tego, że on wiele razy tak postąpił ze mną, ale nie mogę tego zrobić.
Dreeew: O czym, maleńka?
Ja: O wszystkim. Przyjdź do mnie jutro
Dreeew: Mam się bać? Mogę przyjść teraz jeśli chcesz
Ja: Dziś jest już za późno
Dreeew: No dobra, jak chcesz. Co dzisiaj robiłaś? Mam na ciebie ochotę jak diabli, Man
Ale on mi wszystko utrudnia do kurwy.
Jestem taką idiotką. Zależy mi na Drewie jak i na Shawnie. Doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że Shawn cierpi wiedząc, że jestem z Drewem. Ale musi poczekać. Aż wszystko się wyjaśni. Aż znowu zrujnuje swoje życie.








-------
Powoli kończymy tą pojebaną historię.. xD

Ochroniarz // s.g & s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz