Rozdział 42

3K 102 12
                                    

Gdy dochodzę pod szkołę, oglądam się za siebie, czy przypadkiem nie stoi gdzieś ten pacan, z którym mam jechać do domu.

Ups, wyzwałam go?Nie słyszał tego.

Po jakiś 3 minutach jego białe bmw podjeżdża obok mnie, a ja wyjmuje z uszu słuchawki, wyłączając piosenkę Rihanny. Wchodząc do środka, patrzę na niego, bo on spogląda na mnie podejrzliwie.

-No co? - pytam.

-Czemu tutaj już stałaś?

-A co, miałam siedzieć? - przewracam oczami.

-Nie - westchnął. - I nie bądź złośliwia, okej?Zapytałem tylko.

-No i właśnie takimi pytaniami mnie wkurwiasz.

-Zazwyczaj chwilę czekałem na ciebie, a teraz już stałaś na dworze - mówi spokojnie i odjeżdża spod szkoły.

-Wyrobiłam się wcześniej - kłamię.

-I widzisz, po co te nerwy? - uśmiecha się do mnie.

-Ta, no po co - mówię pod nosem i pogłaszam radio, bo leci jedna z moich ulubionych piosenek.

-Lubisz ją? - pyta szatyn.

-Tak, a teraz się zamknij - unoszę jeden kącik ust i patrzę na krajobraz za szybą.

Po raz kolejny dzwonię do niego, a on nie odbiera, cholera gdzie on się podziewa?

Zdeterminowana, wchodzę na jego posesję i pukam do drzwi.

Gdy w progu widzę jego mamę, mam ochotę się zaśmiać.

-Cześć, kochanie - uśmiecha się szeroko i przytula mnie.

-Dzień dobry - mówię nieśmiale i odwzajemniam jej gest.

-Przyszłaś do Drewa? - pyta.

-Tak, jest może w domu?

-Niestety, wyszedł dwie godziny temu.

Och..super.

-Nie wie pani dokąd? - pytam z nadzieją.

-Nie, słonko..a umawiałaś się z nim?

-Nie.. - kłamię. - Tylko tak wpadłam, myślałam, że razem gdzieś wyskoczymy - uśmiecham się blado.

-Okej, może do niego zadzwonisz?

-Dzwoniłam, nie odbiera.

-Może ja spróbuje?

-Nie, nie trzeba - oddalam się. - Pójdę już - pędze w stronę furtki i idę szybko do baru, gdzie najczęściej mój chłopak przebywa.

Po 20 minutach wchodzę do środka i zauważam go z jakimiś podejrzanymi typami i dwiema dziewczynami, które wyglądają jak prostytutki. Nie wierzę..

-Hej, Drew - podchodzę do ich stolika i staję nad nim.

Podnosi wzrok na moją osobę i robi minę, jakby zobaczył ducha.

-Tak, mnie też miło cię widzieć - uśmiecham się niemiło i patrzę na te dwie dziewczyny - To z nimi byłeś umówiony czy ze mną, hm?

Biorę się pod boki, a Drew wzdycha.

-Kotek..wybacz, zapomniałem - mówi.

-To zajebiście, film nam mija.

-Pójdziemy jutro - dotyka ręką mojej, co wywołuje u mnie gęsią skórkę.

Czy ja kiedyś przestanę tak na niego reagować?

Te dwie dziewczyny szepczą coś do siebie, a potem jedna z nich wybucha głośnym śmiechem.

-Wyjdźmy na zewnątrz, co? - Drew wstaje ze swojego miejsca.

-Okej - mówię pod nosem i idę na dwór.

Gdy jesteśmy już na świeżym powietrzu, Drew chce się do mnie przytulić, ale ja się oddalam.

-Nie - mówię z rezerwą.

-Dlaczego?

-Fajnie ci się siedzi z tymi dziwkami?! - krzyczę.

-Jakimi, kurwa, dziwkami, Mandy?To moje koleżanki z dzielnicy.

-Czyżby twoja dzielnica spadła na psy? - syczę i zakładam ręce na piersi.

-Ja pierdole, Man, o co ci biega?Jesteś zła o to, że zapomniałem o naszym spotkaniu, czy o to, że z nimi siedzę?

Patrzy mi prosto w oczy, a mnie przeszywa dreszcz.Intensywność jego spojrzenia jest przerażająca.

-O to i oto - bąkam.

-Maleńka - podchodzi do mnie i łapie mnie w talii. - Przecież, wiesz, że tylko ty mnie kręcisz.

-Widocznie zapomniałam - przewracam oczami.

-To czas ci przypomnieć - całuje mnie, a ja oczywiście znowu mu ulegam.

-Jesteśmy już - Shawn mnie tyrpie, a ja wychodzę z transu.

-Okej - mówię i wysiadam z samochodu.

Gdy wchodzę do domu od razu idę do siebie, nie mając humoru i ochoty z kimkolwiek rozmawiać.

-Może byś się przywitała z matką, co? - słyszę, kiedy wchodzę po schodach.

Obracam się za siebie i patrzę na matkę, która stoi z założonymi rękami na piersiach.

-Cześć.

-Tylko tyle?Może zejdziesz i opowiesz jak było w szkole?

-Nie chce.

-Znowu zaczynasz?

-Daj mi spokój - warczę i idę do swojego pokoju.

Wchodzę do środka, kładę plecak na biurko i wyciągam potrzebne zeszyty. Po niecałej minucie słyszę pukanie do drzwi.

-Mandy, naprawdę chce uczestniczyć w twoim życiu, powiesz co się dzieje?

Wzdycham głośno i jak najmilszym tonem odpowiadam:

-Przepraszam, ale jakbyś zauważyła, właśnie chciałam się uczyć, więc mogłabyś wyjść?

-Słyszałam, że pogodziłaś się z Shawnem.

Kurwa, niech ona wyjdzie, bo powiem coś co będę żałować.

-Tak i co z tego?

Stoi jeszcze chwilę, a potem wychodzi, zamykając za sobą drzwi.

Oprócz braku spokoju w swoim domu, mam o wiele gorsze problemy.

Czy powinnam wrócić do Drewa?

Im więcej o tym myślę, tym bardziej mnie do niego ciągnie.Owszem, nadal cierpię po jego zdradzie, ale cholera..brakuje mi go.Brakuje mi jego ciepła co wieczór i tych zasranych kłótni, po których zazwyczaj uspokajał mnie pocałunkami, a ja mu wybaczałam.Mam dopiero 18 lat i nie chce być starą panną, tylko dlatego, że raz się sparzyłam.

Natalie nie ma nic przeciwko temu, żebym do niego wróciła, jeżeli tego chce.Będzie mnie wspierać.Ale..nie wiem co na to Jenny, matka, ojciec..i reszta.To będzie na pewno dla nich szok.Ale w końcu liczy się moje szczęście, prawda?

Kładę się na łóżku i patrzę w sufit.Kocham to robić, gdy nie mogę zebrać myśli.

Drew znowu mnie całuje, a ja jęcze, gdy znowu pcha biodrami.

-Jesteś..tylko..moja - dyszy, a potem całuje mnie w czoło.

Kocham, gdy to robi.

-Nie pozwolę, by cokolwiek stanęło nam na drodze, rozumiesz? - przyspiesza, a ja jęcze jego imię. - Co, maleńka? - uśmiecha się i zasysa skórę na mojej szyi.

-Ss..zybciej - jęcze.

Drew śmieje się cicho i po raz kolejny przyspiesza, przez co mam ochotę krzyczeć jego imię, tak aby każdy je usłyszał.

Ochroniarz // s.g & s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz