3 lata wcześniej
- Mills?
- Tak? – zapytałam, nie podnosząc wzroku znad książki, którą czytałam. Ashton i ja byliśmy w moim pokoju, spędzając czas razem, tak jak prawie każdego dnia.
- Czy jesteśmy przyjaciółmi?
- Duh, głupie pytanie.
- Mówię poważnie – oznajmił, i mogłam usłyszeć szczerość w jego głosie. To sprawiło, że odrzuciłam książkę i ruszyłam do miejsca w którym siedział z nogami skrzyżowanymi na podłodze. Jego oczy były przylepione do podłogi, a ja zastanawiałam się co spowodowało to nagłe pytanie.
- Oczywiście, że jesteśmy przyjaciółmi Ashton. Jesteś najlepszym przyjacielem w całym wszechświecie, i nic nigdy tego nie zmieni.
Podniósł na mnie wzrok, z wrażliwością wypisaną na całej twarzy. Bez zastanowienia przytuliłam go, czując jego ramiona otaczające moje ciało. – Obiecujesz?
- Przyrzekam na nachosy i salsę.
Śmiech Ashton’a rozniósł się po pomieszczeniu i wiedziałam, że cokolwiek zasmuciło go wcześniej, teraz całkowicie zostało wymazane z jego umysłu. – A ja przyrzekam na nutellę i łyżki.
- Kto potrzebuje łyżek, kiedy można po prostu jeść palcami! – zawołałam, odsuwając się.
- Racja Mills, jak zawsze racja.
- Czy ktoś może zobaczyć gdzie udał się Ashton? A najlepiej, niech go znajdzie i karze udać się od razu do gabinetu dyrektora. Nie będę akceptował takiego zachowania w mojej klasie.
- Ja pójdę – odpowiedział jeden z chłopaków siedzących przy stoliku. Miał czarne włosy i wyglądał na tak samo zmartwionego, jak ja.
Kiedy wyszedł z klasy, skorzystałam z okazji żeby skierować się do stolika, przy którym teraz siedziało jedynie dwóch chłopaków. Oboje wpatrywali się w przestrzeń z roztargnieniem, więc usiadłam na miejscu nie zajmowanym przez nikogo. Pan Tuscan rozpoczął zajęcia minutę później, mówiąc o procesie ewolucji, i jego oddziaływaniu na środowisko. Siedziałam tam w oszołomieniu, próbując zrozumieć co się właśnie wydarzyło.
- Hej, gdybym był tobą, zacząłbym robić notatki. Pod koniec każdego tygodnia, Tuscan robi test, i jeśli nie masz zapisanych tych rzeczy, masz przechlapane.
- Dzięki um-
-Luke – dopowiedział, posyłając mi uśmiech. – Jestem Luke, i nie ma sprawy.
Reszta zajęć minęła jakby w rozmazaniu, a kiedy dzwonek zadzwonił, wszyscy uczniowie podnieśli się z miejsc i zaczęli pakować swoje rzeczy. Nie wiedząc co się dzieje, w zdezorientowaniu patrzałam, jak zwartą grupą opuszczają klasę.
- Idziesz czy nie? – chłopak, który do mnie przemówił, stał i czekał.
- Gdzie wszyscy idą?
- Cóż, dziś jest czwartek, czyli dzień laboratoryjny. Musimy wtedy przechodzić z klasy do klasy. – Drugi chłopak który siedział przy naszym stoliku już wyszedł, zostawiając nas samych. Wstałam tak szybko jak mogłam, by zabrać wszystkie moje rzeczy. Mieliśmy już wyjść, kiedy przypomniałam sobie o stosie przyborów, które wciąż leżały na stoliku. Dwie kupki książek były rozłożone po bokach ławki, i łatwo zorientowałam się które z nich należały do Ashton’a. Superbohaterowie na okładce były jasną wskazówką.
- Dobry pomysł – skomentował Luke, kiedy zorientował się co robiłam. Podniósł druga kupkę książek i torbę, które musiały należeć do chłopaka, który wybiegł za Ashton’em.
![](https://img.wattpad.com/cover/15134326-288-k891566.jpg)
CZYTASZ
A Little Like Fate - tłumaczenie PL
FanfictionAmelia i Ashton byli najlepszymi przyjaciółmi; mało co mogło rozdzielić tą dwójkę. Tak było, dopóki pewnego dnia rodzina Amelii niespodziewanie się wyprowadziła. Bez ostrzeżenia czy pożegnania. Trzy lata mineły i prawie wszystko się zmieniło; prawi...