Światło obudziło mnie z głębokiego snu. Przewróciłam się lekko, naciągając koc na głowę, w nadziei, że uda mi się z powrotem zasnąć. Ta właśnie czynność spowodowała, że podniosłam się na łóżku i rozejrzałam się dookoła. Powodem, przez który się obudziłam, było światło słoneczne padające przez moje okno, ale nie to mnie zdezorientowało. Po pierwsze, jak dostałam się do domu? Ostatnia rzeczą, która pamiętam, było leżenie na kolanach Ashtona i to tyle.
Wygrzebałam się z łóżka, a pozostałości po wczorajszej migrenie dały znać o sobie także dziś. Zapach kawy, który dotarł do mojego pokoju oznaczał, że moja mama już się obudziła. Nawet nie zawracałam sobie głowy rozczesaniem włosów, mimo tego, że musiały wyglądać one jak ptasie gniazdo. Po prostu użyłam gumki, która zawsze znajdowała się na moim nadgarstku i zrobiłam sobie kucyka, zbiegając ze schodów.
- Dzień dobry mamo. – Zatrzymałam się, kiedy dotarło do mnie, że nie była sama. Wszędzie rozpoznałabym mamę Ashtona, nawet jeśli odwrócona była plecami do mnie. To samo tyczyło się jej syna, usadowionego obok niej. Cała trójka odwróciła się, by na mnie spojrzeć i nagle zapragnęłam, żebym mogła włożyć na siebie coś innego, zamiast mieć na sobie to, co teraz. Jeszcze jedno spojrzenie w dół uświadomiło mi, że mam na sobie te same ubrania co wczoraj.
- Dzień dobry skarbie.
- Dzień dobry Amelio- dodała słodko Anne. Ashton pomachał w moim kierunku, bo był w połowie przeżuwania tego, co moja mama przygotowała na śniadanie.
- Choć, dołącz do nas Milly.
- Tak właściwie, to my już musimy się zbierać. Nie chcę, że Lauren i Harry obudzili się w pustym domu. Bóg wie, co za bałagan mogliby zrobić. Ashton, skończyłeś już?
- Mhm –odpowiedział przez usta pełne jedzenia. Upił ostatni łyk ze swojego kubka, przed tym jak wstał i powtórzył czynności matki. Uścisnął moją mamę i podziękował za jedzenie, a potem podszedł do mnie, przytulił mnie szybko i wyszedł za drzwi. Gdyby nie talerze zostawione na stole, mogłabym prawie przekonać się, że jedynie śniłam o tej dwójce przebywającej tu.
- Jak się czujesz skarbie?
- Dobrze, czemu pytasz?
- Cóż, kiedy Ashton przyniósł cię do domu zeszłej nocy mówił, że narzekałaś na jakąś migrenę-
- Nie narzekałam – odparowałam automatycznie.
- To nie były słowa, których użył dokładnie Ashton, po prostu je parafrazuję – wiedziałam, że mnie nie upominała, ale nie mogłam powstrzymać się od odsunięcia się na dźwięk ostrego tonu użytego w jej głosie.- Przyszedł i zaniósł cię do pokoju, upewnił się, że leżysz spokojnie w łóżku, a potem przyszedł powiedzieć mi, jak właściwie to skuliłaś się w kulkę z bólu. Więc pytam raz jeszcze, jak się czujesz?
- Moja głowa wciąż jest trochę uciążliwa. Ale to wszystko. Nie wzięłam jeszcze dziś moich lekarstw, więc mam nadzieję, że po nich mi przejdzie.
Byłam prawie wdzięczna za fakt, że moja mama wciąż pilnie zmywała naczynia. Naprawdę nie wiem, czy byłabym w stanie znieść zobaczenie jej reakcji. Dopiero co wróciłyśmy, bo te sprawy miały się polepszyć i chciałyśmy zostawić te trzy lata za nami. Nie miały wrócić i na nas polować; to był mój najgorszy koszmar. I jeśli dla mnie to był koszmar, to nawet nie wiem jak moja mama radziła sobie z tą informacją.
Byłam gotowa wstać z mojego siedzenia i ukryć się w pokoju, ale wtedy moja mama się odwróciła, a jej twarz przybrała maskę i była wyprana z wszelkich emocji. Część mnie była zaskoczona, ale większa część mnie spodziewała się tego. – Chcesz, żebym zrobiła ci kanapkę, albo cokolwiek innego?
![](https://img.wattpad.com/cover/15134326-288-k891566.jpg)
CZYTASZ
A Little Like Fate - tłumaczenie PL
FanfictionAmelia i Ashton byli najlepszymi przyjaciółmi; mało co mogło rozdzielić tą dwójkę. Tak było, dopóki pewnego dnia rodzina Amelii niespodziewanie się wyprowadziła. Bez ostrzeżenia czy pożegnania. Trzy lata mineły i prawie wszystko się zmieniło; prawi...