12. Opening Up and Band Practices

19.4K 789 100
                                    

-Więc zostań tu i nie ruszaj się – zalecił Calum.

Pokiwałabym głową, gdyby jakikolwiek ruch był możliwy. W chwili, w której przeszłam przez próg domu, zostałam zaprowadzona na kanapę w salonie. Okrycie mnie tyloma kocami, ile tylko mogli znaleźć, zajęło chłopakom 5 sekund. Termometr został przyniesiony z nieznanego miejsca i zdiagnozowali u mnie wysoką gorączkę. Po co miałabym chodzić do doktora, kiedy mam tych oczywistych geniuszy przy mnie? Nie narzekałam jednak; w końcu było mi ciepło, a kanapa Ashtona była bardzo wygodna.

- I co teraz?

- Teraz robimy lunch! – zawołał radośnie Calum, biegnąc w kierunku kuchni. Michael podążył za nagle zainspirowanym chłopakiem, a Ashton za nimi, błagając, by nie wywołali pożaru.

- Chcesz coś obejrzeć?

- Uhm, tak jakby nie mogę tego chwycić. – Podał mi pilot, ale nie było sposobu, żebym mogła go złapać. Zaśmiał się, bez celu skacząc po kanałach.

- Pauza! Stój! Wróć! –Poinstruowany, wrócił i zatrzymał się, kiedy zobaczyłam najwspanialszą rzecz pojawiającą się na ekranie. Słowa maraton Doktora Who pojawiły się na ekranie i pomyślałam, że zaraz zaleje się łzami.- Idealnie.

- Oh hej, to Doktor Who – oznajmił Michael mimochodem, kiedy powrócił do salonu. Był zbyt zajęty jedzeniem kanapki, żeby zobaczyć mój wyraz twarzy.

- Oglądasz Doktora Who?

- Tak, miał świetną ocenę na Netflix*, wiec pomyślałem, że warto to sprawdzić.

- Gdybym nie leżała pod tymi wszystkimi kocami, myślę, że padłabym na jedno kolano i ci się oświadczyła. – Michael zaśmiał się z mojej wypowiedzi; pewnie nie zdawał sobie sprawy z tego, jak poważna byłam. Obok mnie, usta Luke’a były zaciśnięte; domyślałam się, że to przez to co widział w telewizji.

- Podano lunch – zawołał głośno Calum. Wszedł do salonu, niosąc talerz kanapek i parę napojów gazowanych. Umieścił je na stoliku do kawy i zaczął proponować je każdemu. Ostatnia kanapka została na talerzu, ale nie wykonał żadnego ruchu, by mi ją podać.

- Uhm, czy dostanę cokolwiek do jedzenia?- zapytałam nerwowo.

- Oh, no jasne! Po prostu Ashton pomyślał, że nie powinnaś tego jeść, więc zamiast tego przygotowuje ci jakąś zupę. Powiedział, że to sprawi, że poczujesz się lepiej.

5 lat wcześniej

- Myślisz, że uda ci się przyjść? Jesteś moim partnerem w każdej grze! Nie chce utknąć z kimkolwiek innym. Co jeśli dostanie mi się Theresa? Jest taka wkurzająca.

Bycie chorym było beznadziejne, ale bycie chorym podczas dni wolnych od szkoły, było jeszcze gorsze. Nigdy nie zrozumiem mojego pecha. Oczywiście Ashton mógł iść i robić cokolwiek chciał, podczas gdy ja byłam przykuta do łóżka. – Moja mama powiedziała, że nie mogę dziś nigdy wyjść.

Zacisnął swoje usta, pogrążony w myślach  - W takim razie, ja też nigdzie dziś nie idę.

- Co? Nie ma mowy. – wyjrzałam za okno i zobaczyłam idealnie niebieskie niebo, ze słońcem wysoko nad chmurami. Był najlepszy dzień na to, by wyjść i coś porobić.

- Gdzie mógłbym iść bez ciebie? W każdym razie, to jak ta cała z sprawa z mi casa es su casa**. Jeśli ty jesteś chora, to ja też. – I tak po prostu, rzucił się na łóżko obok mnie. Zignorował fakt, że mógł się rozchorować, czy złapać cokolwiek, co ja miałam. Zwyczajnie wziął pilot z mojej ręki i pogłośnił dźwięk w porannych kreskówkach, które leciały.

A Little Like Fate - tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz