- A więc, jest jakiś szczególny powód, dla którego poszłaś na spacer tak późno? Czy po prostu byłaś w nastroju na miłą przechadzkę?
Luke i ja szliśmy w ciszy przez jakieś dwadzieścia minut. Nie miałam pojęcia, gdzie się kierowaliśmy, a on też nie pytał. Z lekkim szarpnięciem ręki mógł przejść przez ulicę, albo pozwolić prowadzić się wokół przypadkowych zakątków. – Po prostu musiałam wyjść z domu.
- Mogę wiedzieć czemu? – ostrożnie zapytał.
- Pokłóciłam się z mamą. – Przechodziłyśmy przez kłótnie wcześniej, ale nigdy przez tak poważne, jak dzisiejsza. Słowa wypowiedziałam w gniewie, i będąc całkowicie szczerą, nie miałam na myśli większości z nich. Stała przy mnie w złym czasie i dlatego na nią naskoczyłam. To wydawało się tak głupie, kiedy teraz o tym myślałam.
- Jestem pewien, że nie wzięła tego do serca. Rodzice naprawdę są wyrozumiali w takich sprawach.
- Nie powinnam powiedzieć tego, co powiedziałam – odpowiedziałam, czując ucisk w gardle przy tych słowach. – Byłam po prostu zdenerwowana i wyżyłam się na niej.
- Dlaczego byłaś tak zdenerwowana? Kiedy wybiegłaś z domu Asha – mogłoby się wydawać, że zobaczyłaś ducha.
Nie widziałam ducha; było to bardziej jak przebłysk bólu, który zostawiłam Ashtonowi, wyjeżdżając. Nie było mowy, żebym powiedziała to Luke’owi bez wciągania go w całą sytuacje pomiędzy mną i moim najlepszym przyjacielem. Więc co miałam mu powiedzieć? Bo chciałam to z siebie wyrzucić; cała historia była na końcu mojego języka. Zagubiona we własnym pociągu myśli, nie zorientowałam się, jak cicho się zrobiło. Musiało to trwać za długo dla Luke’a, bo pociągnął nasze wciąż splecione dłonie, powodując postój.
- Znasz to uczucie, kiedy wszystko rozpada się na kawałki, a ty nie wiesz jak utrzymać to w całości?
Był cicho przez parę sekund i zastanawiałam się, czy nie przekroczyłam granicy swoimi słowami.
– I jest jak, nie ważne jak bardzo byś próbowała, nie ma niczego co mogłabyś zrobić? – Jego głos był tak ciszy, że prawie porwała go lekka bryza, unosząca się wokół nas.
- Dokładnie.
- Ale próbujesz to naprawić, ponieważ ostatnią rzeczą, której sobie życzysz, jest to wszystko roztrzaskujące się wokół ciebie, bo wtedy wszystko by się zmieniło, a ty nie wiesz, czy mogłabyś to udźwignąć? - Patrzyłam z zaskoczeniem na blondwłosego chłopaka i zastanawiałam się, co sprawiło, że czuł się w ten sam sposób, co ja. – Ale powiedz mi – Luke powiedział, ruszając w dalszą drogę. – Co sprawia, że czujesz się w ten sposób?
- Pamiętasz, jak mówiłam, że kiedyś żyłam w Australii, ale wyjechałam na parę lat, by zamieszkać w Stanach?
- Tak, przez to masz taki uroczy akcent.
Poczułam uderzenie ciepła na dźwięk jego słów. Na szczęście był zbyt zajęty prowadzeniem nas przez noc i nie zauważył, że się speszyłam. – Cóż, wyjechałam, bo mój tata tam mieszka.
- Twoi rodzice są rozwiedzieni?
- Tak – odpowiedziałam prawie bez wysiłku. Wciąż czułam to ukłucie, kiedy musiałam przyznać, że moi rodzice nie są już dłużej razem. Luke uścisnął moja dłoń trochę mocniej i zastanawiałam się czy wychwycił to niewielkie załamanie w moim glosie. – Coś się wydarzyło, więc ja i moja mama musiałyśmy z nim zamieszkać. To nie jest coś, co chciałabym ponownie doświadczyć.
Próbowałam jak najstaranniej dobierać słowa. Nie chciałam wyjawiać za dużo, ale coś w obecności Luke’a sprawiało, że czułam się pewniej. Coś w nim sprawiało, że chciałam kontynuować rozmowę. – Musiałam zostawić kogoś za sobą, kiedy wyjechałam do Ameryki. Kogoś, kto znaczył dla mnie tak wiele i nie wiem, czy kiedykolwiek mi to wybaczy.
![](https://img.wattpad.com/cover/15134326-288-k891566.jpg)
CZYTASZ
A Little Like Fate - tłumaczenie PL
FanfictionAmelia i Ashton byli najlepszymi przyjaciółmi; mało co mogło rozdzielić tą dwójkę. Tak było, dopóki pewnego dnia rodzina Amelii niespodziewanie się wyprowadziła. Bez ostrzeżenia czy pożegnania. Trzy lata mineły i prawie wszystko się zmieniło; prawi...