- Amelio, ktoś przyszedł cię zobaczyć.
Usiadłam na łóżku, rozciągając moje ręce nad głową i ziewając. Po rozmowie mojej i mamy, zdecydowałam wrócić do pokoju i spróbować nadrobić przegapione godziny snu. Ciemność ogarnęła mnie prawie natychmiast i teraz czułam się zupełnie zdezorientowana, nie wiedząc która jest godzina. – Kto to?
- Kierując się twoim opisem, przypuszczam, że to Michael.
- Powiedz mu, że zaraz zejdę. – opowiedziałam z ziewnięciem. Moja mama posłała mi mały uśmiech i pokiwała głową, przed wyjściem z pokoju. Wstałam z łóżka i rozważałam poprawnie fryzury. Pomysł wywiał jednak przez okno, kiedy zorientowałam się, jak wiele pracy by to wymagało. Zamiast tego, zdecydowałam się na zejście ze schodów i, kiedy dotarłam na dół, zauważyłam Michaela, wyglądającego na trochę zakłopotanego.
- Hej.
- Cześć – powiedział.
- Uhm, o co chodzi?
- Musimy porozmawiać. – Te słowa były dokładną kopią tych, które były napisane na notatce i czułam jak moje serce zaczyna trochę przyśpieszać.
- Czekaj, to ty zostawiłeś tą kartkę pod drzwiami?
Przeczesał włosy dłonią i uśmiechnął się z zakłopotaniem. – Tak, przepraszam za to. Śpieszyłem się i było to zaraz po opuszczeniu domu Asha. Próbowałem być dyskretny i potem zorientowałem się, że zapomniałem się podpisać.
Westchnienie ulgi, które nie wiedziałam, że trzymałam, wymsknęło mi się z ust. Michael wyglądał na zaskoczonego moją reakcją, ale nie powiedział nic na ten temat. Skinieniem mojej głowy zasygnalizowałam, żeby poszedł za mną do salonu. Właśnie usiadłam na kanapie, kiedy zorientowałam się, że zatrzymał się, by spojrzeć na coś na ścianie. Zabrało mi mniej niż minutę, aby rozpoznać stare zdjęcie mnie i Ashtona z czasów, kiedy byliśmy młodsi.
- Urocze zdjęcie – skomentował bezceremonialnie, przed tym jak dołączył do mnie na kanapie. Żadne z nas nic nie mówiło i zastanawiałam się, co siedzi teraz w jego umyśle. Był tylko jeden powód, dla którego mógłby być tutaj i doskonale zdawałam sobie sprawę, co to jest. Musiałam po prostu wypuścić słowa z moich ust, żeby mógł je usłyszeć. Jednak Mikey mnie prześcignął, zaczął mówić zanim nawet miałam szansę poukładać swoje myśli.
- Nie jestem tu, żeby namawiać cię do opowiedzenia twojej przeszłości z Ashtonem. Cokolwiek się stało, to się stało. Nie będę cię zmuszać do rozmawiania o tym. Ty zdecydujesz, kiedy zechcesz mi o tym powiedzieć, kiedy będziesz gotowa. Ale jestem tu, by powiedzieć o tym, co wiem, o tym jak Ashton zachowywał się, kiedy wyjechałaś. – Wypuścił głęboki oddech, kiedy przesunęłam się na koniec mojego siedzenia. Czułam się, jakby mówił o zakończeniu książki, która desperacko chciałam przeczytać. – Kiedy się tu przeprowadziłem, nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Jako 13-latkowie, wszyscy w szkole wybrali swoje grupy, a ja zdawałem się do żadnej z nich nie należeć. Z moją tak zwaną dziwną fryzurą i gitarą, szybko zakwalifikowany zostałem jako dziwak. Te parę pierwszych dni było do dupy. Bardzo do dupy. Ale wciąż pamiętam to dokładnie, dzień, w którym wszedłem do sali muzycznej, spodziewając się, że będę sam, ale zamiast tego znajdując tam Asha. Nie widział i nie słyszał jak wchodziłem, będąc zbyt zajętym graniem na perkusji i pamiętam, jak zaskoczony byłem tym, że tak dobrze sobie radził. Chyba byłem zbyt zahipnotyzowany oglądaniem go, bo nagle dźwięk ucichł, a on patrzył na mnie, jakbym był złodziejem włamującym się do jego domu, co chyba w pewnym sensie robiłem. Rozpoznał we mnie nowego dzieciaka i szybko wyskoczył ze swojego miejsca, podszedł i uścisnął moją dłoń, przedstawiając się. Czułem się dziwnie, przy kimś, kto podbiegał do mnie, zamiast próbować uciekać. W pewnym sensie złączyliśmy się po tym. On z jego perkusja i ja z moja gitarą, to po prostu działało. Oczywiście wtedy nie byliśmy najlepszymi graczami, ale wciąż czułem się niesamowicie mając przyjaciela, który dzielił ze mną zainteresowania.
CZYTASZ
A Little Like Fate - tłumaczenie PL
FanfictionAmelia i Ashton byli najlepszymi przyjaciółmi; mało co mogło rozdzielić tą dwójkę. Tak było, dopóki pewnego dnia rodzina Amelii niespodziewanie się wyprowadziła. Bez ostrzeżenia czy pożegnania. Trzy lata mineły i prawie wszystko się zmieniło; prawi...