Jednak w ciągu następnych kilku dni Alison nie doczekała się wizyty Severusa. Specjalnie się tym nie przejęła, tylko na własną rękę zaczęła sobie szukać nowych znajomych. Właśnie w tym celu udała się na plac zabaw, gdzie, jak już wiedziała, bawiły się Lily i Petunia. Zanim podeszła bliżej huśtawek, sprawdziła, czy gdzieś w okolicy nie czai się Snape, ale najwyraźniej nigdzie go nie było. Wyszła na placyk i usiadła na huśtawce. Było jeszcze dość wcześnie i inne dzieci prawdopodobnie jadły drugie śniadanie zamiast włóczyć się po okolicy. Jednak Alison to nie przeszkadzało. Od śmierci rodziców nie miała chwili dla siebie. Cały czas ktoś przy niej był, ktoś organizował jej czas.
Najpierw, jeszcze w szpitalu, lekarze i pielęgniarki starali się zrobić wszystko, żeby nie zatracała się w rozpamiętywaniu swojej tragedii. To ciągłe towarzystwo obcych, nadmiernie uradowanych, osób było niesłychanie męczące. W dodatku całkowicie pozbawione sensu, bo po całym dniu udawania, że wszystko jest w porządku, Alison nie mogła spać w nocy. Cały czas słyszała w głowie rozpaczliwe krzyki rodziców i szyderczy śmiech morderców. Po każdej takiej nocy wstawała niewyspana, rozdrażniona i smutna. Na szczęście trwało to tylko kilka dni. Lekarze orzekli, że poza bezwładną prawą ręką nic jej nie dolega i lepiej będzie, jak zajmie się nią ktoś z rodziny.
Anthony Stark, jej ekscentryczny kuzyn, zabrał ją do swojego domu w Nowym Jorku. Z pomocą małej czarownicy powiadomił jej prababcię o tym, co się stało i czekał na jej przyjazd do Stanów. Jednak zanim Morgana zabrała wnuczkę do Anglii, Tony poświęcił dziewczynce czas w jedyny sposób, jaki znał. Mianowicie pozwolił jej bawić się w swoim warsztacie lub zabierał ją ze sobą do pracy. Ally była mu za to bardzo wdzięczna. Przez ten miesiąc, udając, że bawi się narzędziami, budowała opaskę na rękę. Początkowo chciała ukryć blizny, które zostawili jej napastnicy, ale szybko zrozumiała, że tylko za pomocą nanotechnologii może przywrócić sprawność dłoni.
Tony cały czas uważnie ją obserwował. Widział jej zaciętą minę i rozumiał desperację, z jaką próbowała naprawić pozrywane mięśnie, ścięgna i nerwy, wobec czego medycyna była bezsilna. Znał ten wyraz twarzy aż za dobrze, często widział go w lustrze, kiedy sam walczył o swoje życie.
Pierwszy model stabilizatora Alison stworzyła samodzielnie. Nie był idealny, ale częściowo udało jej się odzyskać dawną sprawność. Tony był z niej dumny. Nawet on w wieku dziesięciu lat nie byłby w stanie tego dokonać. Nie wiedział, czy to zasługa jej niezwykłego zmysłu technicznego, czy też moc czarownicy, która w niej tkwiła, grunt, że dokonała niemożliwego. A on pochwalił jej pracę i uczynił niemożliwe bardziej użytecznym. Teraz jej dłoń była sprawna, jak dawniej. Jednak to, co ją uszkodziło powodowało, że musiała stale nosić swój stabilizator. Anthony zrobił wszystko, co w jego mocy, żeby Alison odzyskała czucie w ręce od barku do łokcia, ale udało się to dopiero wtedy, gdy w jego domu pojawiła się Morgana.
Prababcia Alison, zwana potocznie babką zielarką, była czarownicą starego typu. Ukończyła Hogwart, jak większość czarodziejów, ale swoje życie związała z zielarstwem, ziołolecznictwem, szeroko pojętą medycyną naturalną i pomaganiem innym, wszystkim bez wyjątku, czarodziejom i mugolom. Cieszyła się ogromnym szacunkiem wszystkich mieszkańców okolicznych miejscowości. Była taką babcią, jaką każdy chciałby mieć. Zawsze uśmiechnięta, zawsze gotowa służyć pomocą, potrafiła rozwiązać każdy problem. Mówiono, że w każdym potrafi dostrzec dobro, nawet jeśli było głęboko ukryte. Ci, którzy posłuchali jej rady, zawsze opowiadali innym, że staruszka jest nieomylna. Po jej pomoc ustawiały się kolejki. I właśnie ze służenia pomocą i cenną radą utrzymywała się Morgana Campbell od wielu lat.
Nic nie było w stanie złamać tej niezwykle silnej kobiety. Przetrwała śmierć córki, Faith, która przyłączyła się do Grindelwalda, a po jego upadku wolała odebrać sobie życie niż spędzić jego resztę w Nurmengardzie. Po śmierci Faith z Morganą zamieszkała pięcioletnia wnuczka, Evelyn, którą ta wychowała jak własne dziecko. Jednak i tym razem nie udało się uniknąć tragedii. Wnuczka zakochała się w Harveyu Starku, amerykańskim czarodzieju, i razem z nim wyjechała do Nowego Jorku gdzie na świat przyszła Alison. Morgana polubiła Harveya i jego rodzinę. Liczyła na to, że Evelyn nie podzieli losu matki, ale niestety. Pomimo tego, że Stark był obdarzony potężną magiczną mocą, nie udało mu się obronić żony i córki. Na miejscu zbrodni Nowojorscy policjanci znaleźli zapłakaną, okaleczoną dziewczynkę klęczącą przy zakrwawionych zwłokach rodziców.
CZYTASZ
Snape, after all this time? Część I
FanfictionCo by było gdyby Severus Snape miał w szkole prawdziwych przyjaciół? Jak potoczyłyby się jego losy? Czy zostałby śmierciożercą? A Lily Evans? Jaka była naprawdę? Czy kiedykolwiek wybaczyła Severusowi? I czy naprawdę była w stanie pokochać Jamesa Pot...