ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY

962 53 6
                                    

25 czerwca 1978

Alison podbiegła do leżącego, nieprzytomnego Severusa, a po chwili usłyszała, że z jej domu wybiega Dumbledore. Pochylili się oboje nad Snape'em.

– Nie, nie, nie – mamrotała Ally dobrze wiedząc, co się stało.

Nie była w stanie powstrzymać łez. Gdyby nie to, że dyrektor niósł Severusa, to chyba rzuciłaby się na niego z pięściami. Domyślała się, że to jego sprawka, w końcu nie pojawił się w jej domu przypadkiem i nie zgrywał zatroskanego wujaszka ot tak sobie. Była wściekła i przerażona jednocześnie. Dumbledore położył nieprzytomnego chłopaka na łóżku i stanął oko w oko z ucieleśnieniem furii. Z różdżki Alison sypały się iskry, kiedy nią w niego mierzyła.

– To twoja wina! – krzyczała.

– Alison, uspokój się, proszę – próbował łagodzić jej gniew, ale bezskutecznie.

– Odsuń się od niego – warknęła, a kiedy Dumbledore jej posłuchał, podbiegła do Severus i klęknęła przy łóżku. Głaskał go po głowie i szeptała: – Coś ty zrobił, idioto? Po co ci to było? Obudź się do cholery, żebym mogła ci powiedzieć, co o tobie myślę!

– Ally, to nic nie da – perswadował dyrektor. – Severus jest nieprzytomny...

– Przecież widzę! – krzyknęła, a Dumbledore zrozumiał, że dziewczyna zaczyna panikować. Snape musiał dotrzymać słowa i o niczym jej nie powiedział.

Severus przebudził się i jęknął rozdzierająco. Bolała go nie tylko ręka, ale też całe ciało. Nieprzytomnym wzrokiem odszukał zapłakaną dziewczynę i uśmiechnął się do niej. Nie wiedział, czemu płakała, ani czemu w jej oczach widział strach, ale jej widok dodał mu sił. Wyciągnął prawą dłoń, żeby dotknąć jej policzka, ale nie miał na to dość siły.

– Ally... – wychrypiał.

– Nic nie mów – szepnęła i ostrożnie usiadła obok niego. Głaskała go uspokajająco po głowie. Jej spanikowany umysł zaczynał wracać do równowagi i uznała, że jeszcze będzie czas, żeby mu wypominać to, co zrobił. – Jak się czujesz?

– Nie wiem... – odpowiedział z trudem. – Fatalnie.

Znowu stracił przytomność. Alison po raz pierwszy spojrzała na jego Mroczny Znak i westchnęła ciężko. Nie miała pojęcia, czemu jej chłopak jednak podjął tak idiotyczną decyzję. Cały rok się zastrzegał, że wcale tego nie chce, a teraz nagle się okazało, że nie był z nią szczery. Jednak mimo to chciała mu pomóc. Wstała z łóżka i podeszła do szafki z lekami. Wzięła z niej maść na rany i wróciła do Severusa. Nałożyła grubą warstwę preparatu na świeżą bliznę i siedziała bez ruchu czekając, aż się wchłonie.

Dumbledore patrzył na nią ze ściśniętym sercem. Widział, jak cierpiała, jak trzęsła się od nadmiaru emocji. Zrozumiał, że musi naprawdę kochać Severusa. Ta czysta, niewinna, ale tak pełna bólu miłość sprawiła, że po jego policzkach popłynęły łzy. Skazał tego chłopca na straszny los. Niby dał mu możliwość wyboru, ale tak naprawdę od początku przeczuwał, że tak się to skończy. Podszedł teraz do zapłakanej dziewczyny i położył jej dłonie na ramionach.

– Alison, nie płacz – powiedział cicho. – To już niczego nie zmieni.

– Dlaczego on to zrobił? – spytała tak cicho i z taką rozpaczą, że Dumbledore objął ją i utulił.

– To on ci musi o tym powiedzieć – mówił szeptem. – Widocznie nie widział innego wyjścia.

– Wiedział pan o tym wcześniej? – spytała i wysunęła się z jego objęć.

Snape, after all this time? Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz