ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SZÓSTY

1.1K 83 8
                                    

– Jasna cholera, Snape, mogłeś mnie jakoś uprzedzić! – krzyknęła Alison zrywając się na nogi i wciągając na siebie pospiesznie koszulkę. Może i chciała dać mu co nieco do zrozumienia, ale niekoniecznie od razu musiał oglądać ją w samej bieliźnie.

Severus, czerwony jak burak, stał odwrócony do niej tyłem i starał się samemu sobie wmówić, że nic nie widział. Na wypadek, gdyby go kusiło, żeby się zbyt wcześnie odwrócić, zamknął oczy. Nie pomogło. Obraz jej prawie nagiego ciała wciąż miał pod powiekami i wiedział, że tak łatwo się go nie pozbędzie.

Alison założyła z powrotem ogrodniczki, wzięła pusty dzbanek i pamiętnik, i podeszła do niego.

– Możesz otworzyć oczy – powiedziała cicho. Była tak samo czerwona na twarzy, jak on i unikała patrzenia mu w oczy. Snape uśmiechnął się.

– Nic nie widziałem – próbował zaprzeczyć, ale wiedział, że zabrzmiało to raczej fałszywie.

– Akurat! – prychnęła. – Nie wierzę ci.

– Wierz sobie, w co chcesz. Co czytasz?

– Zmiana tematu? Niech ci będzie. Pamiętnik Morgany.

– I to cię tak pochłonęło, że nie słyszałaś, jak wszedłem na podwórko?

– Żebyś wiedział. Prababcia była fascynującą osobą.

– A czegoś o twoim pradziadku tam nie ma? – Severus pamiętał, że od dawna szukała o nim informacji.

– Póki co, nie – odparła zawiedziona. – Ale jeśli tu nie ma, to już chyba nigdy się nie dowiem, kim on był.

– Może twoja mama wiedziała?

Wzmianka o matce przypomniała jej, że w zasadzie nie miała okazji, żeby mu powiedzieć o tym, co się wydarzyło, kiedy była w Stanach. Wyciągnęła z barku butelkę wina porzeczkowego.

– Weźmiesz kieliszki z suszarki? – poprosiła go jednocześnie szukając korkociągu.

Severus spełnił jej prośbę, wziął z jej rąk butelkę i otworzył ją. Alison przyniosła pudełko, które dostała od Tony'ego, postawiła je na stoliku i zamyśliła się. Nie wiedziała od czego zacząć.

– Możesz mieć rację... mama mogła coś wiedzieć – powiedziała cicho. – To należało do niej.

Popchnęła szkatułkę w jego stronę i zaczekała aż ją otworzy. Severus dokładnie obejrzał drewniane pudełko, przejechał palcem po misternie rzeźbionym symbolu na wieczku i otworzył je. Alison cierpliwie czekała, aż wszystko z niego wyjmie. Wyciągnęła paczkę papierosów, wzięła jednego do ręki i zaczęła go obracać w palcach.

– Denerwujesz się? – spytał Snape patrząc na to, co robiła.

– Trochę... – stwierdziła i odpaliła papierosa.

Severus pokręcił głową, ale też zapalił. Zaciągnął się głęboko, a później wolno wypuścił dym z płuc. Alison zagapiła się na niego. W tym momencie wydał jej się niezwykle męski.

– Klucze, wizytówka i mapa? To jakaś zagadka? – spytał zaintrygowany Severus.

– Też tak pomyślałam, ale nie... – pokazała mu miejsce na mapie. – To jest ten adres z wizytówki... pracownia mojej mamy...

– Pracownia?

– Atelier artystyczne – uściśliła. – Byłam tam.

– I co?

– Tam musiała mieszkać zanim wyszła za mąż. Dlatego teraz to miejsce należy do mnie – zaczęła wyjaśniać.

– Chyba nie nadążam...

Snape, after all this time? Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz