ROZDZIAŁ DWUNASTY

1.2K 97 13
                                    

31 października 1976
– Stark, a ty nie idziesz na imprezę? – spytał Severus widząc, że dziewczyna wciąż siedzi obłożona książkami i pergaminami.
– Co? – spytała inteligentnie.
– Impreza z okazji Nocy Duchów, nie mów, że zapomniałaś?
– Nie zapomniałam. Tylko jeszcze nie wiem, czy chcę iść.
– Rusz się, może być fajnie – zachęcał.
– Nie sądziłam, że nadejdzie kiedyś taki dzień, że to ty będziesz mnie ciągnął na imprezę.
– Czasy się zmieniają – powiedział filozoficznie i zaczął składać jej książki. Gdy zobaczył tytuły, aż się zachłysnął. – Ja wiem, że ty masz dziwne zainteresowania, ale tym razem chyba przesadziłaś.
– O co ci chodzi?
– Nie wystarczy ci, że znasz na wyrywki Historię Hogwartu? – powiedział machając jej przed nosem księgą pamiątkową rocznika 1895 – 1902. – Czego szukasz w tych starociach?

Alison poskładała stare wydania Proroka Codziennego i gazetki szkolnej z tego samego okresu, co księga pamiątkowa i z tajemniczą miną odpowiedziała:

– Nie czego, tylko kogo.
– W takim razie, kogo szukasz?
– Morgany i... mojego pradziadka.
– Pra... I myślisz, że tak go znajdziesz?
– Od czegoś muszę zacząć – powiedziała stanowczo i machnięciem różdżki odesłała swoje rzeczy do sypialni. – Możemy iść.
– Pomóc ci w tych poszukiwaniach? – spytał, gdy szli w stronę Wielkiej Sali.
– Nie trzeba, szukam go przy okazji robienia albumu pamiątkowego dla babci.
– Albumu?
– Wymyśliłam dla niej taki prezent na gwiazdkę.

Severus zbladł i zatrzymał się na chwilę. Nie tyle informacja o tym, co robi Alison ile fakt, że zbliżały się święta, wstrząsnął nim.

– Snape, co się stało?
– Święta... Lily... – wydukał i trochę bardziej sensownie dodał: – Co mam jej dać w prezencie?
– Perfumy – odpowiedziała bez chwili wahania. – Wiem, że lubi.
– Dobry pomysł – ucieszył się Severus i ruszył z miejsca. – A wiesz może jeszcze jakie?
– Albo takie, jakich najczęściej używa albo takie, jakie tobie się podobają – tłumaczyła mu jak małemu dziecku.
– Wcale mi to nie pomogło – stwierdził zrezygnowany i zamyślił się.

Pod tym względem był wyjątkowo wyczulony i dobrze wiedział, jakie zapachy lubi Lily. Był nawet w stanie sam takie perfumy stworzyć. Jednak on wolał zapach świeżo skoszonej łąki, rumianku, polnych kwiatów. Doszedł do niewesołego wniosku, że bezpieczniej będzie zrobić takie perfumy, jakie lubiła Lily.

Wielka Sala była przyozdobiona jak na Noc Duchów przystało: wielkie dynie, powycinane w wymyślne wzory, latające pod sklepieniem żywe nietoperze, lampiony oświetlające stoły i tradycyjnie unoszące się w powietrzu setki świec. Stoły domów były poustawiane pod ścianami, żeby na środku zrobić miejsce do tańczenia. Alison zauważyła, jak są poubierane jej koleżanki i nagle doszła do wniosku, że trzeba było jednak spojrzeć w lustro przed wyjściem. Wzruszyła ramionami, i tak już było za późno. Syriusz już na nią czekał.

– Jednak się zdecydowałaś – powiedział rozpromieniony.
– Taaa, w ostatniej chwili – wyjaśniła.

Odeszła z nim tłumacząc, czemu nie miała ochoty na imprezę. Severus starał się nie patrzeć na nią i na Blacka. Za każdym razem kiedy to robił odnosił wrażenie, że Alison wcale nie była tak zakochana w Syriuszu, jak mówiła. Traktowała go raczej jak kumpla niż chłopaka. Wyglądało na to, że świetnie się z nim bawiła czasem dając mu nadzieję na coś więcej, ale w gruncie rzeczy zachowywała pewien dystans. Snape nie wiedział, czym to było spowodowane. Podobnie jak nie rozumiał, czemu nigdy sama z siebie nie mówiła o Blacku, jeśli w ogóle o nim opowiadała to tylko wtedy, gdy spytał ją wprost. Postanowił z nią o tym porozmawiać. W końcu przyjaźnili się od lat i wcześniej rozmawiali o wszystkim otwarcie. Poczuł na ramieniu czyjąś dłoń i odwrócił się.

Snape, after all this time? Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz