ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

1.5K 103 18
                                    

Powóz zatrzymał się przed zamkiem. Wysiedli i wpadli prosto na profesor McGonagall, która z zaciętą miną patrzyła na nich karcąco.

– Długo kazali państwo na siebie czekać – powiedziała cierpko. – Uczta już się rozpoczęła.

Poszli za nią z niewesołymi minami. W Wielkiej Sali musieli się rozdzielić. Syriusz i Lily zostali przy swoim stole, a Alison i Snape poszli dalej. Usiedli obok siebie w milczeniu. Ally dłubała widelcem w talerzu, jedzenie jej wyjątkowo nie smakowało. Powróciły mdłości i ból i marzyła już tylko o tym, żeby się położyć.

Po uczcie podszedł do niej profesor Slughorn.

– Panno Stark, proszę na słówko – powiedział z lekkim uśmiechem.

Alison skinęła głową i poszła za nim. Horacy podał jej paczkę i list.

– Przysłała to twoja babcia – rzekł, widząc jej zdumioną minę. – Wyjaśniła nam twoją sytuację. Dlatego najlepiej będzie, jeśli udasz się teraz do skrzydła szpitalnego i tam dojdziesz do siebie. Pani Pomfrey już na ciebie czeka.

Alison ponownie tylko skinęła głową. Nie miała siły nawet na to, żeby odpowiedzieć. Slughorn podszedł do Severusa i coś mu szepnął na ucho, a gdy skończył mówić, Snape zerwał się od stołu i podszedł do niej.

– Chodź, zaprowadzę cię do pielęgniarki.
– Sama trafię – odburknęła nieuprzejmie.
– Tak czy inaczej, idę z tobą – stwierdził niezrażony jej opryskliwością.
– Slughorn ci kazał?
– No tak, ale to nie dlatego...
– A dlaczego?

Odeszli już od reszty uczniów i wspinali się po schodach. Severus przystanął.

– Stark, co się stało? Czemu się wściekasz?
– Napisałam ci w liście, że będę wracać po operacji i że przydałaby mi się pomocna dłoń. Myślałam, że zrozumiesz.
– Zrozumiałem, tylko...

Zaciął się i nie dokończył tego, co chciał powiedzieć. Zrobiło mu się głupio. Alison patrzyła na niego z kpiącym uśmiechem.

– Tylko co, Snape?
– Rozmawiałem z Lily i ona stwierdziła, że na lotnisku sobie poradzisz, a my poczekamy na ciebie na King’s Cross – przyznał wreszcie i zaczął iść dalej.
– I nie przyszło ci do głowy, żeby się jej sprzeciwić?! – krzyknęła rozżalona i pobiegła za nim.
– Dopiero co zaczęła ze mną rozmawiać, a już miałbym się z nią kłócić?
– Dobra, Snape, odprowadziłeś mnie. Teraz wracaj do swojej dziewczyny.
– Przepraszam – wyszeptał. – Zachowałem się jak kretyn.
– Całe szczęście, że moja babcia to przewidziała i zabrała ze sobą Syriusza.
– Na to chyba nie powinnaś narzekać – powiedział i uśmiechnął się przepraszająco.
– Nie narzekam, ale liczyłam na ciebie i...

Rozpłakała się. Tak bardzo za nim tęskniła i miała nadzieję na to, że pojawi się na lotnisku. Chociażby po to, żeby opowiedzieć jej o Lily. Ale jednak posłuchał Evans. Jednak tylko ona się dla niego liczyła.

Snape ostrożnie objął ją ramieniem i pogładził po plecach.

– Nie płacz – poprosił.

Nie zareagowała, ale nie odtrąciła jego ręki. Wtuliła twarz w jego szatę i powoli się uspokajała. Na ten moment trafił Syriusz, który widział, jak dziewczyna wychodzi z Sali i dowiedział się od opiekuna jej domu, dokąd poszła. Zrobiło mu się przykro, gdy pomyślał, że był tylko nic nieznaczącym zastępstwem za przyjaciela, który na chwilę ją opuścił. Zawrócił do wieży Gryffindoru i postanowił wyjaśnić wszystko później, jak Snape już sobie pójdzie.

Uspokojona Alison odsunęła się od Severusa i zdążyła jeszcze zobaczyć znikającego za rogiem Syriusza. Zaklęła w myślach. Black mógł sobie pomyśleć nie wiadomo co. A jej, po dzisiejszym dniu, zdecydowanie zaczęło zależeć, żeby tak nie myślał.

Snape, after all this time? Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz