26 grudnia 1976
Alison siedziała przy łóżku Morgany i czytała jej na głos książkę, którą dostała od Tony’ego. Obie uwielbiały kryminały i namiętnie snuły domysły odnośnie fabuły. Zawsze robiły zakłady co do osoby mordercy i jego motywów.
– Alison – Morgana przerwała lekturę i poruszyła wreszcie temat, którego starała się dotąd unikać. – Po feriach przenoszę się do świętego Oswalda.
– I informujesz mnie o tym tak spokojnie?
– Dobrze to przemyślałam. Nie mam już siły. Te leki od Anthony’ego tylko maskują objawy, ale nie są w stanie mi pomóc. Nic już nie jest.
– Babciu – odezwała się dziewczyna po chwili namysłu. – Będę mogła cię odwiedzać?
– Kiedy tylko zechcesz. Napiszę ci specjalne pozwolenie. Dumbledore na pewno się zgodzi.
– Ktoś puka – Alison poderwała się z miejsca i poszła otworzyć.
Za drzwiami stał Severus, który nie wyglądał najlepiej. I chyba wyjątkowo nie dlatego, że jego ojciec posunął się do rękoczynów. Najwyraźniej coś go gryzło.
– Wejdź, Snape – powiedziała zachęcająco. – Chcesz coś do picia?
– Coś ciepłego – poprosił, licząc na to, że dziewczyna czymś się zajmie a on będzie mógł spokojnie porozmawiać z jej babcią. – Morgana jest u siebie?
Alison potwierdziła kiwnięciem głowy nawet nie odwracając się od pieca, na którym grzała wino z przyprawami. Snape wszedł do sypialni zielarki i usiadł na krześle dla interesantów. Morgana w mig zrozumiała, że nie jest to towarzyska wizyta.
– W czym mogę ci pomóc, Severusie? – spytała rzeczowo.
– Mam problem ze snem – wyjaśnił.
– Z zasypianiem? Czy może śnią ci się koszmary? – tym razem w jej głosie usłyszał troskę.
– Nie, chodzi o jeden konkretny sen, który męczy mnie od kilku miesięcy. Chciałbym, żeby zniknął.
– A może warto byłoby przyjrzeć mu się bliżej? Może ma jakieś znaczenie?
– Nie – zaprzeczył krótko.
– W takim razie... – Morgana usiadła na łóżku i bardzo powoli zaczęła wstawać. Podeszła do kredensu, wzięła z niego dwie buteleczki, jedną dużą i pękatą, a drugą malutką i płaską. W obu znajdowały się eliksiry. – Zawsze zalecam moim klientom, żeby nie odcinali się od swojej podświadomości – zaczęła tłumaczyć, – żeby mieli odwagę poznać to, czego się boją lub czego pragną. I tobie też dam taką samą radę: nie ignoruj tego snu, wsłuchaj się w siebie.
Snape przez chwilę rozważał jej słowa, wahał się, czy nie lepiej by było upewnić się, kto mu się śni prawie każdej nocy, czy nie poznać tożsamości tej tajemniczej kobiety i nie dowiedzieć się, jak ten sen się skończy. Jednak za bardzo bał się tego, że jego podejrzenia się potwierdzą, że nie będzie umiał poradzić sobie z tym, czego się dowie. Pokręcił przecząco głową.
– Chcę, żeby to się skończyło, dobrze jest tak, jak jest – powiedział stanowczo.
– Tak czy inaczej, dam ci dwa eliksiry – odparła zielarka lekko zawiedziona jego odpowiedzią. – Pierwszy z nich – wskazała większą butelkę – to eliksir BezSnu, po nim znikną wszystkie niepożądane sny. Wystarczą trzy krople na pół szklanki wody, co wieczór, tuż przed położeniem się do łóżka.
Severus wziął od niej butelkę i pokiwał głową zapamiętując instrukcję.
– A ten drugi? – spytał z wyraźną ciekawością, jak zawsze, gdy chodziło o eliksiry.
– To eliksir SensuSnu – odpowiedziała Morgana. – Jest to swojego rodzaju antidotum na ten pierwszy. Pomaga przypomnieć sobie to, co się śniło i zrozumieć ukryte znaczenie snu. Trzeba wypić całość, bez rozcieńczania. Proponuję najpierw się położyć, bo to cholernie mocne paskudztwo.
– Nie będę go potrzebował – zaprzeczył Snape z przekonaniem, ale zielarka i tak zdawała się mu nie wierzyć.
– Będziesz – powiedziała stanowczo. – Zaufaj mi, Severusie, jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś nie wrócił po ten eliksir. Tak naprawdę, gdzieś w głębi duszy, chcesz się dowiedzieć, chcesz się z tym zmierzyć...
Popatrzyła mu prosto w oczy. Snape nie opuścił wzroku, pozwolił, żeby ta stara, mądra i doświadczona kobieta świdrowała go wzrokiem, jakby dostrzegała tę duszę, o której mówiła. Morgana nie używała klasycznej legilimencji, jednak potrafiła wejrzeć w umysł drugiego człowieka na tyle, by wiedzieć, o czym ten ktoś w danym momencie myśli. A umysł Severusa wciąż podsuwał mu obraz kobiety ze snu. I jedno imię, które sprawiło, że staruszka skrzywiła się lekko. Alison! – krzyczały myśli Snape’a.
– Zrobisz, co zechcesz – powiedziała i wręczyła mu mniejszą buteleczkę.
– Dziękuję – odparł i zawstydził się, gdy dotarło do niego, że najprawdopodobniej zielarka domyśliła się tego, z jakiego rodzaju snem Snape ma problem.
– Zawołaj Alison – poprosiła, a w jej głosie słychać było niespotykany dotąd chłód.
Severus wyszedł z pokoju i wzrokiem odszukał dziewczynę. Nie musiał nic mówić. Alison rzuciła to, co akurat robiła i pobiegła do pokoju babci. Pomogła jej się przebrać i położyć się spać. Zgasiła świece i zamknęła drzwi.
Podeszła do Severusa.
– Zrobiłam nam grzane wino – powiedziała drżącym głosem. – Chodźmy na taras.
Usiedli na ławce pod ścianą. Snape wyciągnął przed siebie nogi i oparł głowę o ścianę. Natomiast Alison skuliła się, oparła łokcie na kolanach i podparła głowę dłońmi. Patrzyła na mieniący się w świetle księżyca śnieg zalegający podwórko. I nie pytana zaczęła mówić.
Z Morganą było coraz gorzej. Słabła z dnia na dzień i Alison powoli oswajała się z myślą, że to ostatnie wspólne święta. Snape słuchał w milczeniu. Już nie rozpierał się na ławce, przysunął się bliżej i delikatnie ściskał jej dłoń.
– Babcia przenosi się do Domu Opieki. Chciałabym być z nią do końca.
Rozpłakała się. Snape stanął na wysokości zadania. Objął ją i pogładził po plecach. Nie był w stanie znaleźć żadnych słów pocieszenia, zresztą Alison wcale ich nie oczekiwała. Potrzebowała jego milczącego wsparcia i odrobiny czułości. I właśnie to dostała. Uniosła zapłakaną twarz i spojrzała na niego. W jego oczach widziała ogrom troski i współczucia. Severus otarł jej łzy płynące po policzku. Sam nie wiedział, czemu to zrobił. Tak jak nie wiedział, dlaczego nie cofnął od razu ręki tylko wciąż trzymał ją przy jej twarzy i kciukiem delikatnie głaskał jej policzek. Alison opuściła wzrok i odsunęła się odrobinę. Jego dotyk sprawił jej niebywałą przyjemność. Zdecydowanie zbyt dużą. Ally nie chciała tego po raz kolejny roztrząsać, wolała to przerwać. Jednak, pomimo tego, że wyswobodziła się z jego objęć, Severus wciąż trzymał ją za rękę.
– Stark, jeśli mógłbym ci jakoś pomóc...
– Dzięki, poradzę sobie – stwierdziła poważnie i wyprostowała się. Uwolniła rękę z jego uścisku i obiema dłońmi objęła kubek z grzanym winem. Czar chwili prysł. – Gdyby nie szkoła, mogłabym się nią opiekować.
– Morgana nie pozwoli ci zrezygnować ze szkoły.
– Wiem. A sama nie mogę jeszcze o tym zadecydować.
Znowu pogrążyli się w ciszy. Severus dopił swoje wino i bawił się pustym kubkiem.
– Poczekaj, doleję ci.
Gdy wróciła z dzbankiem i napełniła ponownie kubki, usiadła już znacznie swobodniej. Odwróciła się twarzą do niego.
– Mieliśmy pogadać o tobie i Lily – zagadnęła, żeby oderwać się od ponurych myśli.
– Nie zapomniałaś, co? – westchnął Severus.
– Chyba na to nie liczyłeś?
– Trochę tak. Nie wiem, co mam zrobić. Domyślam się, o co jej chodzi, ale nie jestem pewien... – zawiesił głos. Nie umiał sprecyzować swoich wątpliwości.
– Nie wiesz, czy tego chcesz? – niedowierzała.
– Pewnie, że chcę – odpowiedział szybko. – Tylko może jeszcze nie teraz.
– To jej to powiedz.
– Próbowałem. Ona nie rozumie.
– Bo w ogóle cię nie słucha, prawda?
– Słucha, tylko... nie próbuje zrozumieć.
Alison zamyśliła się na krótką chwilę. Poczuła żal, gdy zrozumiała, że jej najlepszy przyjaciel przeżywa bolesne rozczarowanie. Tak bardzo chciała, żeby był szczęśliwy. Jednocześnie zalała ją fala wściekłości na Lily, która była z najfajniejszym facetem na świecie i zupełnie nie umiała tego docenić. Wciąż chciała go zmieniać. Zawstydziła się, gdy uświadomiła sobie, że wcale nie jest lepsza od niej... Ona też nie umiała odpuścić Syriuszowi i pogodzić się z tym, że Black był jaki był. Jednak teraz skoncentrowała się tylko na rozterkach Severusa.
– Snape... Czy ty... Czy jesteś szczęśliwy?
Tym razem to on musiał się zastanowić nad odpowiedzią. Odruchowo chciał odpowiedzieć, że tak, ale to nie byłaby prawda. Nie mógł też powiedzieć, że nie jest szczęśliwy. Odpowiedź na to pytanie leżała gdzieś pośrodku.
– Zazwyczaj – mruknął.
– Nie rób niczego na siłę – powtórzyła swoje zalecenia z wakacji. – Nic więcej nie mogę ci doradzić.
– A ty? Black zdaje się też ma jakieś plany... no wiesz.
– Ja nie mogę, nawet gdybym chciała – stwierdziła i roześmiała się. – Dumbledore mi zabronił.
Severus nie mógł się powstrzymać i parsknął śmiechem.
– O tym z tobą rozmawiał?
– Niezupełnie, ale... uświadomił mi, że być może jestem jeszcze za młoda.
– I miał rację – wyrwało mu się nieoczekiwanie. Zarumienił się i opuścił wzrok.
– Właściwie to... tak. Miał rację – przytaknęła z udawaną powagą.
– Muszę iść – stwierdził nagle Severus. – Widzimy się na tej idiotycznej imprezie u Pottera?
– Chyba tak.
CZYTASZ
Snape, after all this time? Część I
FanfictionCo by było gdyby Severus Snape miał w szkole prawdziwych przyjaciół? Jak potoczyłyby się jego losy? Czy zostałby śmierciożercą? A Lily Evans? Jaka była naprawdę? Czy kiedykolwiek wybaczyła Severusowi? I czy naprawdę była w stanie pokochać Jamesa Pot...