ROZDZIAŁ SZÓSTY

1.6K 107 25
                                    

Tak mijał im lipiec. Morgana, pomimo licznych prób, nie dała rady przekonać rodziców Snape’a, żeby pozwolili mu zamieszkać u niej na czas wakacji. Tobiasz nie zgodził się głównie dlatego, że widział, jak bardzo zależy na tym Severusowi. Z drwiącym uśmiechem na twarzy przyglądał się synowi, kiedy odpowiadał Morganie, gdzie może sobie wsadzić swoją propozycję. Severus zaciskał zęby i za wszelką cenę starał się ukryć zawód i rozczarowanie, ale Tobiasz i tak wiedział, co przeżywał jego syn.

Eileen próbowała go przekonywać, że to nie jest dobry pomysł, ale umilkła, gdy Morgana powiedziała jej, że ona może marnować swoje życie, ale Severus zasługuje na coś lepszego.

Mimo tych przeciwności losu Snape i Alison spędzali całe dnie razem. I wbrew pozorom tylko niewielką część czasu poświęcali na kwestię Lily. Alison miała swoje życie, swoje plany i nie chciała z nich rezygnować. Dlatego głównie poświęcała czas na naukę. Severus musiał przyznać, że imponowała mu swoim pędem do wiedzy. I motywowała go do stałego podnoszenia własnych umiejętności.
To doprowadziło ich do licznych dyskusji na temat przyszłości. I w tej kwestii ich plany i marzenia były do siebie niezwykle podobne.

– Nie chcesz studiować w Anglii? – spytał któregoś dnia Severus. – Dlaczego?
– Amerykańska Akademia Magów jest najlepszą uczelnią na świecie – zaczęła wyjaśniać. – Jeśli się na nią nie dostanę, to może zastanowię się nad Londyńskim Uniwersytetem Magicznym.
– Też myślałem o Akademii, ale nie wiem, czy będzie mnie stać na studia za granicą – wyznał Snape ze smutkiem. – Nawet jeśli dostanę stypendium.
– Dostaniesz – powiedziała z przekonaniem. – Ja też na to liczę.
– Przynajmniej masz tam rodzinę, będziesz mogła się u niej zatrzymać.
– Już to widzę – parsknęła śmiechem. – Tony byłby przeszczęśliwy, gdybym mu oświadczyła, że z nim zamieszkam.
– A czemu nie? Myślałem, że cię lubi.
– Po pierwsze, on się przy mnie hamuje i udaje, że wcale nie jest playboyem, jak go opisują gazety. To mogłoby go wykończyć. A po drugie, to nie–mag i chyba lepiej, żeby nie mieszkał z czarownicą.
– Chyba tak. Nie przeszkadza ci to?
– To, że jest nie–magiem? – zdziwiła się. – Nigdy mi to nie przeszkadzało.
– Czasem mnie zaskakujesz – powiedział po chwili. – Po tym, co spotkało twoich rodziców, powinnaś znienawidzić mugoli.

Alison milczała. Nie wiedziała, czy powinna powiedzieć mu prawdę. Nigdy nikomu nie zdradziła szczegółów tego, co wydarzyło się tamtej nocy. Nawet jemu. I to nie dlatego, że nie ufała Severusowi. W tej kwestii nie ufała nikomu. Tylko Morgana zdawała się domyślać prawdy, ale nigdy nie spytała wprost, jakby domyślała się, że Alison i tak jej nie odpowie.

– Nie chcę o tym rozmawiać – powiedziała w końcu i, żeby zmienić temat, spytała: – Skończyłeś już esej dla McGonagall?
– Jeszcze nie – odparł jakby znudzony. – Jutro go napiszę. A ty?
– Już dawno – roześmiała się. – Jak chcesz, to pomogę ci przy twoim.
– Taa, jasne, a później będę musiał wysłuchiwać, że nawet pracy domowej nie umiem zrobić samodzielnie.
– Czy ja ci kiedyś coś takiego zarzuciłam?
– Tak, na pierwszym roku, jak chciałem odpisać esej z eliksirów.
– Na dobre ci to wyszło. Slughorn uważa, że jesteś najlepszy.
– A ty pewnie masz wątpliwości?
– Nie mam – powiedziała z zapałem i zarumieniła się. – Całkowicie się z nim zgadzam.
– O, to coś nowego – zakpił. – Przynajmniej w tym jestem lepszy od ciebie.
– Uważaj, Snape, bo udowodnię ci, że wcale tak nie jest – parsknęła śmiechem. – Chyba nie chcesz spaść z piedestału?
– Ale się ciebie boję – mruknął, ale powstrzymał się od dalszych komentarzy, bo rzeczywiście mogła okazać się lepsza w eliksirach od niego. Tego by chyba nie zniósł.

Popołudnie powoli zmieniało się w wieczór a oni siedzieli na tarasie, wiązali zioła w pęczki gotowe do wysuszenia i zawzięcie dyskutowali o studiach w Ameryce. Severus pozwolił sobie na snucie planów. Przy Alison zapominał o tym, że to prawdopodobnie tylko mrzonki nie mające szans na realizację. Ich wzajemne przekomarzania przerwało przybycie niezapowiedzianego gościa.
Od strony miasteczka nadeszła Lily, najwyraźniej spragniona towarzystwa koleżanki. I nagle sytuacja na tarasie zmieniła się diametralnie. Severus milczał, ponury i obrażony, bo Lily nie odpowiedziała na jego powitanie. Evans siedziała sztywno wyprostowana na krześle z dumnie podniesioną głową i udawała, że w ogóle nie dostrzega Snape’a, a Alison jako jedyna próbowała załagodzić sytuację. Kiepsko jej to wychodziło i męczyła się z tym coraz bardziej.

Snape, after all this time? Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz