1godzinę później
Byliśmy na miejscu. Przez drogę uspokoiłam się trochę, ale nie na długo. Weszliśmy do środka. Nienawidziłam zapachu który unosił się w szpitalach. Recepcjonistka wskazała nam sale w której leży mama i ruszyliśmy przed siebie. Przez szybę zobaczyłam jak leży nieprzytomna podłączona do różnych urządzeń. Łzy lały mi się jak z wodospadu. Poczułam czyjeś ręce oplatające mnie od tyłu.
- Kochanie, nie płacz wszystko będzie w porządku.- powiedział ciszej Adam.
Nic nie odpowiedziałam, tylko odwróciłam się przodem do niego i wtuliłam. Lambert gładził moje włosy i uspokajał mnie, co przyniosło pozytywne efekty. Usiedliśmy na krzesłach przy sali. Oparłam głowę o ramię Adama. Po 25 minutach przyszedł lekarz.
- Państwo z rodziny?- zapytał.
- Tak, znaczy ta pani.- wtrącił Adam.
- W takim razie, zapraszam panią za mną.
Jak kazał tak zrobiłam. Poszłam za nim, a Adam został.
Lekarz otworzył mi drzwi zapraszając do pokoju lekarzy.
- Proszę.- wskazał ręką na krzesło.- Niech pani spocznie.
Usiadłam przed biurkiem i czekałam co powie lekarz.
- Pani jest?- zapytał.
- Tatiana, córka pani Eweliny.
- Dobrze, więc tak.- zaczął.- Nie oszukujmy się stan pani matki nie jest najlepszy, ale jest stabilny, w tym plus. Jest również minus. Serce pani matki może się zatrzymać lecz nie musi. Zobaczymy co będzie jutro, a może nawet dziś.- powiedział.
- Ale ona chyba nie...- nie dokończyłam, to słowo nie chciało mi przejść przez gardło.
- Tego nie mogę pani obiecać- odparł.
Spóściłam głowę w dół.
- Proszę się nie martwić na zaś. Jeszcze nic nie wiadomo.- odparł lekarz.- I to by było na tyle moich informacji.
- A czy ja mogłabym do niej wejść?- zapytałam.
- Oczywiście.
- Dziękuję. Do widzenia.
- Do widzenia.- odpowiedział, a ja wyszłam.
Szłam pustym korytarzem, aż w końcu doszłam do sali w której leżała moja kochana mama. Usiadłam koło Adama. Jakoś nie miałam odwagi teraz do niej wejść.
- I co mówił lekarz?- zapytał.
- Powiedział, że stan mamy nie jest najlepszy. I...- przerwałam nie mogłam tego powiedzieć.
- Iiiii...
- I powiedział również, że serce mamy może się w każdej chwili zatrzymać, ale nie musi.- wydusiłam to z siebie.
Lambert nie powiedział nic tylko przytulił mnie mocno. Niekontrolowane łzy zaczęły zsuwać się po moich policzkach opadając wprost na koszulę Adama. Podniosłam głowę, aby nie moczyć jej bardziej.
- Adam, mogłabym cię o coś poprosić?- zapytałam.
- Słucham?
- Proszę nie zostawiaj mnie teraz samej.- płakałam nie mogłam zapanować nad łzami.
- Skarbie.- pogładził mój policzek.- Ja nigdy cię nie zostawię, a napewno nie w takiej sytuacji.
Popatrzyłam mu w oczy.
- Dziękuję.- wyszeptałam i się do niego przytuliłam.
- Nie ma za co. Kocham cię i będę przy tobie na dobre i na złe.
Zapadła chwilowa cisza, którą przerwałam.
- Adam, poczekasz tu? Ja wejdę do mamy, dobrze?- zapytałam.
- Dobrze.- odparł.
Zanim weszłam, Adam przytulił mnie mocno i pocałował.
Gdy znalazłam się w środku, przez chwilę stałam jak słup soli, aż w końcu usiadłam na krześle koło łóżka i złapałam dłoń mamy. Gładziłam ją kciukiem, patrząc się na jej bezsilną, bladą twarz. Łzy leciały mi cały czas, jakby nigdy nie miały końca. Siedziałam z mamą pół godziny. Krótko,wiem, ale musiałam wyjść, ponieważ lekarz przyszedł sprawdzić czy wszystko w porządku.
Wyszłam na korytarz i usiadłam obok Adama. Siedzieliśmy w ciszy. Jedna niekontrolowana łza spłynęła po moim policzku.
- Kochanie, spójrz na mnie.- poprosił Adam.
Niechętnie podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy.
- Wszystko będzie dobrze, tak? Twoja mama jest silna tak samo jak ty. Więc nie poddawajcie się obydwie.- odparł.
Nic nie powiedziałam. Oparłam głowę o ścianę i zamknęłam oczy.
- Widzę, że jesteś zmęczona. Chodź pojedziemy do jakiegoś hotelu, przepisz się trochę, co ty na to?- zapytał.
Pokiwałam głową, ponieważ przyda mi się odpoczynek. Wyszliśmy że szpitala i pojechaliśmy do jakiegoś hotelu. Poszliśmy do swojego pokoju i pierwsze co zrobiliśmy to poszliśmy się umyć. Miałam wchodzić do łazienki, ale Adam mi przerwał.
- Kochanie.
- Tak?- zapytałam zmęczona.
- Poczekaj tutaj, a ja zrobię ci kompiel, dobrze?- zapytał.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Dobrze.- odpowiedziałam, a Adam poszedł do łazienki.
Po 25 minutach wyszedł zdziwiłam się, że tak długo, ale nie wnikałam w to co on tam robił. Podeszłam do niego i ucałowałam go w policzek.
- Dziękuję.
- Nie ma za co skarbie.- odparł.
Gdy weszłam do pomieszczenia,było ciemno jedyne co ją rozjaśniało to świeczki ustawione na szafce. Wanna była prawie pełna wody, a w niej pływało multum czerwonych płatków róż.
- Adam.- zawołam go.
- Tak?- zapytał wchodząc do łazienki.
- Czy ty dobrze się czujesz?- zapytałam.
- A co nie podoba ci się?
- Nic takiego nie powiedziałam, ale wystarczyłaby mi tylko wanna pełna ciepłej wody.- pogładziłam jego policzek.
- Tobie by wystarczyła, a mi nie.- złapał mnie w talii i pocałował. Po chwili jego ręce wylądowały pod moją bluzką. Chciał odpiąć mi stanik, ale przeszkodziłam mu w tym.
- Kochanie, proszę nie dziś.- wyszeptałam.
Lambert spojrzał na mnie kiwając głową.
- No dobrze w takim razie. Czekam na ciebie.- powiedział wychodząc.
Rozebrałam się i zrelaksowałam w gorącej wodzie. Gdy wyszłam mój książę przeglądał Instagrama, a ja położyłam się do łóżka. Po 35 minutach Adam znalazł się koło mnie obejmując w talii od tyłu. Powieki zamknęły mi się i nie chciały otworzyć. Zasnęłam z nadzieją, że mama będzie żyła.Po pierwsze chce was przeprosić, że nie było rozdziałów, ale miałam sprawdziany i musiałam się pouczyć. Ale już wróciłam. Jutro postaram się dodać rozdział o podobnej porze.
CZYTASZ
Jedno Spojrzenie ✔️
FanfictionButik, chłopak marzeń, jedno spotkanie, miłość. Tatiana dwudziesto sześcio latka przeprowadziła się do L.A w wieku szesnastu lat. Jej mama jest ciężko chora, a ojciec je zostawił gdy ona miała zaledwie rok. Pewnego dnia wybrała się na zakupy z koleż...