Następnego dnia rano
10:30
Obudziłam się wtulona w Adama, który jeszcze smacznie spał. Powoli wykaraskałam się z jego objęć i poszłam do łazienki się ogarnąć.
Gdy wyszłam, poszłam do kuchni zrobić śniadanie mi i Adamowi.
Niebieskooki wyszedł z sypialni po dokładnie 10 minutach.
Podszedł do mnie od tyłu i złapał mnie w talii.
- Będziemy mieli gościa.- powiedział Adam całując mnie po szyji.
- Dokładniej?
- Tommy'ego.
- O której?- zapytałam.
- O 14:00
Kiwnęłam głową i położyłam talerz z kanapkami na stole.
Razem z Adamem przystąpiliśmy do jedzenia. Gdy skończyliśmy pozmywałam naczynia i poszłam do salonu gdzie przebywał Adam.
Usiadłam koło niego i razem w spokoju oglądaliśmy film.14:10
Po domu rozległ się dzwonek do drzwi. Adam poszedł otworzyć, bo domyślaliśmy się kto to.
- Witam.- powiedział Tom wchodząc do salonu.
- Cześć.- powiedziałam i przytuliliśmy się na powitanie.
- No to opowiadajcie jak tam było w Grecji.
I zaczęliśmy rozmawiać. Postawiłam ciasto na stole, aby czymś poczęstować Tommy'ego.
Gdy zjadłam jeden kawałek zrobiło mi się niedobrze.
- Przepraszam was na chwilę.- odparłam i poszłam na górę.
Weszłam do łazienki, zaczęłam wymiotować. Na szczęście żaden z chłopaków się niezorientował. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju na górze. W torbie miałam jeszcze jeden test ciążowy. Postanowiłam go zrobić. Ponownie poszłam do łazienki i zrobiłam test. Ale wynik zaszokował mnie niesamowicie. Ja znów byłam w ciąży.
Krzyknęłam ze szczęścia.
- Adam! Adam!- krzyczałam schodząc szybko po schodach.
- Matko kochana, a ciebie ktoś goni?- zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Patrz.- powiedziałam dając mu do ręki test.
- Czekaj, czy ty..?- przerwał i popatrzył na mnie z nadzieją.
- Tak. Jestem w ciąży.
Adam zaśmiał się głośno i wziął mnie na ręce. Zaczęły lecieć nam łzy szczęścia.
Gdy postawił mnie na podłodze mocno mnie do siebie przytulił. Odsunęliśmy się, a Adam złapał mnie za brzuch.
- Teraz tatuś będzie chronił ciebie i mamusię jak tylko potrafi.
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy szczęścia.
- No stary, umiesz leczyć rany.- odparł Tommy.- Gratuluję.- powiedział podając dłoń Adamowi, który odwzajemnił gest, a mnie przytulił, co również odwzajemniłam.
Adam i ja nadal staliśmy w uścisku. Żaden z nas nie chciał się od siebie odkleić.
- Boże, jak ja się cieszę.- powiedział Lambert cały uradowany.
- Widzę. Ja też.
- To co? Ja będę się zbierał. Nie przeszkadzam.- powiedział Tom idąc w stronę korytarza.
- Pójdę go odprowadzić.- odparł Adam odsuwając się ode mnie.
Usiadłam na sofie i czekałam na Lamberta.
Przyszedł szybciej niż się spodziewałam. Od razu usiadł koło mnie i zaczął masować mój brzuch.
- Mogę zadzwonić do rodziców?- zapytał.
- Musisz.
Adam wyjął z kieszeni telefon i wybrałam numer do pani Leili, która odebrała natychmiast.
Rozmawiali z jakieś dobre 30 minut. Gdy Adam się rozłączył, popatrzył na mnie, a ja na niego.
- Moi rodzice już tu jadą.- powiedział, a ja się zaśmiałam.
- Która godzina?- zapytałam.
- 17:00
- Wypadałoby zrobić coś do jedzenia.
- Pomogę ci.
- Nie, proszę tylko nie to.- powiedziałam, a Lambert się zaśmiał.- Powtórzę ci to jeszcze raz. Ja jestem w ciąży, a nie niepełnosprawna.
- Wiem i bardzo cieszę się z tego powodu.- odparł idąc do kuchni.
- Adam, ale pozwól mi chociaż nakryć do stołu.
- Niech ci będzie.Po paru minutach rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć drzwi, a przed nimi stała pani Leila i pan Eber.
Gdy tylko mama weszła od razu mnie przytuliła.
- Nie wiesz, jaką radość sprawiłaś nam po raz drugi.- zaśmiałyśmy się.
- Leila ma rację. Nie ważne ile razy będziesz zachodziła w ciążę i tak będziemy się cieszyć.- odparł tata i również mnie przytulił.
Uśmiechnęłam się do nich, co odwzajemnili.
- Zapraszam, wchodźcie dalej.
- Gdzie jest ten główny bohater tego wszystkiego?- zapytał pan Eber wchodząc do kuchni.
Razem z panią Leilą się zaśmiałyśmy i poszłyśmy w ślady taty.
- Synek, tylko teraz to ty nawet na okna załóż zamki.
- Żebyś się nie zdziwił, że będą.
Popatrzyłam na niego z uniesioną brwią i lekkim uśmiechem.
- Możliwe, że mówi na poważnie.- wyszeptała mi do ucha mama.
Popatrzyłam na nią z udawanym przerażeniem, na co obydwie zareagowałyśmy śmiechem.
Wszyscy poszliśmy do salonu, gdzie zaczęły się rozmowy na rożne tematy, ale najgłównieszym tematem była moja ciąża.
Po chwili zagotowała się woda.
- Kto co pije?- zapytał Adam wstając.
- O tej porze to herbatę, macie może malinową?- zapytała mama.
- Mamy.- odparłam.
- Mamy?- zapytał Lambert.
- Tak. W szafce nad kuchenką.
- Okey. Tato?
- Ja zwykłą herbatę.
- Dobrze, a ty kochanie?
- Również zwykłą herbatę.
- Okey.
Lambert poszedł do kuchni, a my cały czas gawędziliśmy.
Po paru minutach podeszłam do drzwi kuchni.
- Kotku, pomóc ci?- zapytałam.
- Jakbyś mogła wziąć te dwa kubki.
- Jasne.- odparłam i podeszłam do blatu biorąc kubki z gorącą herbatą.
Postawiliśmy je na stole w salonie i zajęliśmy swoje miejsca.
- Widzisz Leila, są już po ślubie prawie miesiąc, a Tatiana nadal mówi do Adama 'kotku'. Ja takiego szczęścia nie miałem.
Adam się zaśmiał.
- Bo nie zasługiwałeś.
- Ja? Przecież starałem się być pomocny, miły, kochający...- pani Leila mu przerwała.
- To lepiej się zapytaj Tatiany jaki musi być facet, aby zasługiwał na słowa takie jak kotku, kochanie czy skarbie.
- Tatiana. Jaki musi być? Bo może jeszcze mama powie do mnie kochanie.
- Wystarczy aby był kochający i pomocny.- odparłam, a Adam położył swoją dłoń na mojej.
Popatrzyłam na niego, a on na mnie.
- I widzisz, a ja nadal jestem kochający, bo nadal cię kocham, pomagam ci jak tylko mogę w takim razie jestem też pomocny. To czego ty kobito jeszcze potrzebujesz?- zapytał.
- Abyś się zamknął.- odparła z uśmiechem na twarzy, a my z Adamem się zaśmialiśmy.
- Lepiej Tatiana powiedz nam jak się czujesz?
- Dobrze.
- Jak na razie.- odparła pani Leila.- Znaczy nie chce cię straszyć na zaś, ale wiesz o tym...- Adam jej przerwał.
- Mamo, powiesz nam wtedy jak będzie na to czas, a teraz nawet nie widać po niej, że jest w ciąży.
- Adam ma rację.- odparł tata jedząc ciasto.
- A ty jedz, bo się udławisz.
- Mamo, byliście na jakiejś imprezie? Bo tata za dobrze nie wygląda.
- Byliśmy u sąsiadów.
- Właśnie widać.- odparł Lambert patrząc na swojego ojca.
- Nie piłem.- powiedział.
- Piłeś.- straciła pani Leila.
- Nie piłem.
- Piłeś.
- Nie.
- No i weź mu coś powiedz.- zwróciła się w naszą stronę.
- Proszę powiedzieć Gibraltar.- odparłam patrząc na tatę.
- Dobra piłem.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Synek, twoja żona jest bardzo mądra.
- Już się o tym dawno dowiedziałem.
- Uważaj, bo jak będziecie mieli córkę i ona tę mądrość odziedziczy po matce, to źle się to może skończyć.
- W sensie?- zapytał.
- W sensie finansowym. Jak urodzi ci się matematyczka, to tak ci wyliczy pieniądze, że codziennie będziesz jej winien stówę, albo i więcej.
- Ło tam.- machnął ręką Adam.
- A co jak będzie syn?- zapytała pani Leila.
- No co będzie? Będzie mądry po dziadku.
- Oby nie, oby nie.- mówił Adam ze złożonymi rękoma patrząc się w górę.
- Masz rację synu.- powiedziała mama.
- Ale wy jesteście mili. Jedynie Tatiana się nie odezwała. Druga mądra osoba w tym towarzystwie.
- A kto jest pierwszą?- zapytał Lambert.
- Jak to kto? Ja.
- Ło ta. To co tato? Opijemy to dzisiejsze wydarzenie?
- Z tobą zawsze synku.
- A ty mamo?
- A kto będzie kierował?
- Oj tam. Najwyżej na noc zostaniecie.
- Eber?
- A mnie to wszytko jedno, byleby łóżko i kołdrę dali.
- To co przynieść ci kieliszek?
- No przynieś.
Adam poszedł do kuchni. Po paru minutach wrócił z trzema kieliszkami, wódką i czymś do popicia. Postawił wszytko na stole, zajął miejsce koło mnie i zaczął polewać.
- To co za dziecko, żeby urodziło się zdrowe.- odparł tata.
Wszyscy podnieśli kieliszki w górę i wypili.
- Ale cię mój syn udupił, nie. Nawet się już napić nie możesz.
- Coś za coś.- odparłam.
- I z tym się zgodzę.
I się zaczęło. Kieliszek za kieliszkiem, tylko pani Leila wypiła trzy, ponieważ już więcej nie chciała.23:00
- Chłopacy, może już koniec co?- zapytała oni Leila.
- A-ale o co ci chodzi.- powiedział niezrozumiale tata.
- Właśnie o to.
Mama wstała, wzięła wódkę ze stołu i zaniosła ją do kuchni.
Gdy przyszła tata Adama prawie spał, a Adam opierał swoją głowę o moje ramię.
- Idźcie się położyć.- odparła pani Lambert.
- Sam nie dojdę.- odparł tata.
- Chociaż mówi prawdę.- dodała, podeszła do niego i poszła z nim na górę.
- Tobie też pomogę, chodź.- powiedziałam do Adama i razem z nim wstałam.
Gdy weszliśmy do sypialni Lambert od razu położył się na łóżku. Powoli się rozebrał i poszedł spać.
Wyszłam z sypialni i miałam iść się myć, ale zatrzymała mnie mama.
- Dziecko, masz może jakąś piżamę której nie używasz, albo jest na ciebie za duża?
- Tak, tak. Już przyniosę.
Poszłam do sypialni, wzięłam koszulę nocną, której nie używałam i po cichu wyszłam.
- Ja idę się umyć na górę.
- Dobrze.
- Dobranoc.- rzekła.
- Dobranoc.- odpowiedziałam i obydwie rozeszłyśmy się w swoje strony.
Szybko się umyłam, zrobiłam to co miałam zrobić i wyszłam.
Weszłam po cichu do sypialni i zamknęłam drzwi. Położyłam się koło Adama, przy okazji się do niego przytulając. Coś tam mamrotał pod nosem i objął mnie w talii. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
Zasnęłam natychmiastowo...Myślę, że rozdział się podoba.
Następny pojawi się za 3-4 dni.
To co? Do następnego, papa 😘😘.Ten rozdział dedykowany jest zalewskakarola, kochana dziękuję ci, że wspierasz mnie w pisaniu tej książki i że podsyłasz mi niektóre pomysły. Kochana jesteś 😘😘💖.
Dziękuję również benson78881338, PatrycjaFedyszyn za oddane głosy jesteście kochane 😘😘😘😘
CZYTASZ
Jedno Spojrzenie ✔️
FanfictionButik, chłopak marzeń, jedno spotkanie, miłość. Tatiana dwudziesto sześcio latka przeprowadziła się do L.A w wieku szesnastu lat. Jej mama jest ciężko chora, a ojciec je zostawił gdy ona miała zaledwie rok. Pewnego dnia wybrała się na zakupy z koleż...