Następnego dnia rano
Obudziłam się jako pierwsza. Adam jeszcze smaczne spał, dlatego postanowiłam go nie budzić. Wstałam, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki.
Ubrana, zaczęłam rozczesywać włosy. Ale gdy chciałam odłożyć szczotkę, zobaczyłam, że jest na niej jakoś dziwnie dużo włosów. Złapałam moje włosy w garść i pociągnęła lekko. W mojej dłoni był kłębek włosów. Przestraszyłam się. I w tym momencie uświadomiłam sobie to, że mogę mieć raka. Rzuciłam kłębek włosów na zlew i usiadłam na wannie. Po policzkach zaczęły spadać mi słone łzy. Świadomość, że mogę umrzeć przeraziła mnie. Łzy spadały mi coraz szybciej, nie panowałam nad nimi. Po paru minutach usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Otarłam szybko oczy i przejrzałam się w lustrze. I tak było widać że płakałam. Co ja powiem Adamowi? Że płaczę tylko z tego powodu, bo włosy zaczęły mi wypadać, że uświadomiłam sobie to, że mogę umrzeć?
- Kochanie, wszystko w porządku?- pytał za drzwiami.
Otrząsnęła się i uchyliłam lekko drzwi.
- Skarbie, co się stało?- zapytał z troską w głosie, przytulając mnie przy tym.
Nie musiałam odpowiadać. Zauważył kłębek włosów w zalewie.
- Tati, czy to są twoje włosy?- zapytał.
Pokiwałam głową i spojrzałam w jego oczy.
- Czyli jednak.
Znów zaczęły mi lecieć łzy.
- Nie płacz. Wszystko będzie dobrze.
- Adam, skąd ja mam to wiedzieć? Przecież wiesz dokładnie jakie mogą być dla mnie szanse na...- przerwał mi.
- Tatiana, nawet tak nie mów.- przytulił mnie.- Kochanie, jeżeli tobie by się coś stało, to ja sobie tego nie wybaczę. Jesteś dla mnie wszystkim, a ja bez ciebie byłbym nikim. Weź też pod uwagę to co mówił mój lekarz. Możliwe, że ten rak jest jeszcze mały i da się go usunąć.
Popatrzyłam na niego, co odwzajemnił. Adam zaczął zbliżać swoje usta do moich, aż w końcu je złączył. Nasz pocałunek był delikatny i namiętny. Lambert złapał mnie w talii i bardziej przysunął do siebie. Natomiast ja zawiesiłam swoje ręce na jego barkach. Odsunęliśmy się od siebie, ale cały czas stykaliśmy się nosami i uśmiechaliśmy się do siebie. Później cały dzień był normalny. Od czasu do czasu bolała mnie głowa, ale szybko mi to przechodziło.Dziesięć dni później
8:00
Otworzyłam oczy. Jezu, to już ostatni dzień z Adamem. Boże...
Przetarłam oczy i spojrzałam za siebie. Adama nie było w łóżku. Na jego miejscu leżały białe róże. Wzięłam je, powąchałam i uśmiechnęłam się do siebie. Tylko gdzie jest Adam??? Wstałam, ogarnęłam się i otworzyłam drzwi. Chciałam przekroczyć próg pokoju, ale zauważyłam na podłodze porozrzucane płatki róż. Poszłam za nimi, doprowadziły mnie do drzwi wyjściowych. Otworzyłam je, a przed domem stał samochód Adama, ale jego ani śladu. Po chwili poczułam kogoś dłonie oplatające mnie w talii. Uśmiechnęłam się.
- Dzień dobry.- wyszeptał Adam.
- Dzień dobry.- odpowiedziałam trochę ze smutkiem w głosie, bo przypomniałam sobie o ostatnim dniu razem.
- Nie bądź smutna. Przecież nie wyjeżdżam na wieki.- po tej wypowiedzi przytulił mnie mocno.- A teraz chodź, pojedziemy gdzieś. Tam napewno zapomnisz o całej sprawie.Jechaliśmy jakieś 40 minut. Byliśmy na plaży. Adam wyciągnął koc z bagażnika i razem ruszyliśmy w stronę plaży.
Promienie jasnego słońca odbijały się w przeźroczystej wodzie. Usiedliśmy na kocu i wpatrywaliśmy się przed siebie. Przytuliłam się do niego, co odwzajemnił. Siedzieliśmy na tej plaży z jakieś 2-3 godziny. Później poszliśmy do restauracji. I tak minął nam prawie cały dzień.
Gdy wróciliśmy do domu, była godzina 19:10. Jeszcze dobrze się nie rozebrałam, a Adam przysunął mnie do siebie i złączył nasze usta.
- Chcę, abyś ten dzień zapamiętała na te pół roku.- odparł.
Ja się tylko uśmiechnęłam, ale Adam widział, że było on udawany. Przytulił mnie mocno.
- Będę codziennie dzwonił, mogą mi zabronić, ale i tak będę chciał usłyszeć twój głos.
Podniosłam głowę z jego torsu, aby popatrzeć w jego cudne oczy. Niekontrolowana łza spłynęła po moim policzku.
- Nie płacz. To tylko pół roku, a nie 8 lat.- powiedział ocierając moja łzę.
- Wiem, tylko, że te pół roku bez ciebie to dla mnie wieczność.
- Rozumiem. Ale kochanie mi też nie będzie łatwo. Najlepiej już nie rozmawiajmy o tym. Chodź obejrzymy coś.
Ruszyliśmy razem do salonu.
Lambert wybrał coś romantycznego, ale nie obchodziło mnie to. Chciałam tylko teraz wtulić się w niego i poczuć jego zapach. Gdy usiadł sam wtulił się we mnie. Wyglądało to jak czteroletnie dziecko przytulające się do matki. Objęłam go w pasie, a on mnie. Po chwili zaczął całować mnie po szyji. Jego delikatne i ciepłe usta sunęły w stronę moich. Gdy już je złączyliśmy, Adam zdjął ze mnie bluzkę i zaczął całować po całym ciele. Byłam cała w skowronkach. Po paru minutach ja również zdjęłam z niego bluzkę. Zaczęliśmy długą ' przygodę ' z całowaniem.
Przerwaliśmy to, ponieważ obydwoje poczuliśmy zmęczenie. Położyliśmy się umyci. Rozmawialiśmy jeszcze, ale po pewnym czasie już spaliśmy.
CZYTASZ
Jedno Spojrzenie ✔️
FanfictionButik, chłopak marzeń, jedno spotkanie, miłość. Tatiana dwudziesto sześcio latka przeprowadziła się do L.A w wieku szesnastu lat. Jej mama jest ciężko chora, a ojciec je zostawił gdy ona miała zaledwie rok. Pewnego dnia wybrała się na zakupy z koleż...