Życie w spokoju jest piękne

93 7 2
                                    

Następnego dnia rano
6:40
Obudził mnie płacz dziecka. Miałam wstać, ale ktoś mnie zatrzymał.
- Ja pójdę skarbie.- wyszeptał Adam całując mnie w policzek.
- Dzięki.- odparłam równie cicho i położyłam się z powrotem spać, ale nie mogłam.
Po paru minutach do sypialni wszedł Adam z Nikosiem na rękach.
- Mamusiu, jestem głodny.- powiedział Adam dziecinnym głosem.
Zaśmiałam się i usiadłam, a Adam podał mi dziecko na ręce.
- Dzień dobry.- odparłam, a nasza pociecha otworzyła usta.- Kochanie, spróbujmy dać mu to mleko co kupiła twoja mama.
- Dobrze, a gdzie jest?
- W szafce nad zmywarką.
- Okey.
Adam poszedł do kuchni, a ja zostałam z Nikosiem sama w sypialni ale nie trwało to długo, ponieważ po niecałych 10 minutach do pomieszczenia przyszedł Adam z butelką ciepłego mleczka.
Podał mi ją, a ja dałam ją Nikosiowi. Oczywiście, na początku dałam mu do spróbowania i chyba mu zasmakowało, bo domagał się więcej.
Gdy Nikoś był najedzony, dałam go Adamowi, aby ten pochodził z nim trochę, aby mu się odbiło, natomiast ja w tym czasie poszłam do łazienki się ogarnąć. Gdy wyszłam poszłam do chłopaków, którzy... No właśnie...
Którzy właśnie oglądali teledysk Adama. Stanęłam w drzwiach z uśmiechem na twarzy. Jako pierwszy spojrzał na mnie Adam, bo nasza pociecha była zapatrzona w teledyski do "Better than I know myself".
- To teraz ty go weźmiesz na ręce.- powiedział Adam, gdy teledysk się skończył.
- Z chęcią.- odparłam i podeszłam do Adama biorąc od niego Nikosia i przy okazji całując go w policzek, na co ten zareagował lekkim podniesieniem warg.
Razem z Adamem się zaśmialiśmy i każdy poszedł w swoją stronę, czyli Adam do łazienki, a ja poszłam salonu.
Gdy Lambert wyszedł, od razu przyszedł do mnie i Nikosia. Usiadł koło nas i razem zaczęliśmy bawić się z naszą pociechą. Po paru minutach po domu rozległ się dzwonek do drzwi.
Lambert miał iść otworzyć, ale mu przerwałam.
- Kochanie, ja pójdę.
Adam pokiwał głową i wziął ode mnie synka, a ja poszłam otworzyć.
Gdy pociągnęłam za klamkę w drzwiach zobaczyłam matkę Angie.
- Słucham?
- Muszę porozmawiać z twoim mężem.
- Ale on z panią nie chce rozmawiać.
- Jego problem. Ja muszę z nim porozmawiać w cztery oczy.
- Nawet nie ma takiej opcji.
- Weź przejdź dziewucho.- odparła i popchnęła mnie tak mocno, że upadłam wprost na podłogę uderzając głową w szafkę. Na szczęście nie straciłam przytomności, ani nic. Mój oddech był przyśpieszony. Po chwili usłyszałam płacz naszego dziecka. Poderwałam się z ziemi i weszłam do salonu, gdzie zastałam Adama próbującego wyprowadzić matkę Angie z domu, a Nikodem leżał na łóżku. Wzięłam go na ręce, przytuliłam i zaczęłam mówić ciche 'ćśśś', co przyniosło pozytywne efekty. Po paru minutach Adamowi udało się wyprowadzić matkę Angie z domu. Zamknął drzwi na klucz i przyszedł do nas.
- Skarbie, leci ci krew .- odparł patrząc na moją głowę.
- O Boże.- westchnęłam i podałam Nikosia Adamowi.
- Kochanie, coś się stało?- zapytał Adam, gdy ja byłam w łazience.
- Nie.
- Przecież mnie nie oszukasz.- odparł stojąc w drzwiach łazienki.
- Matka Angie mnie popchnęła jak tu przyszła i uderzyłam głową o szafkę, ale wszystko okey.
- Napewno? A może...- przerwałam mu.
- Kochanie, napewno.- odparłam i podeszłam do niego całując go w policzek.
Lambert popatrzył na mnie, a ja na niego.
Po chwili Nikoś się zaśmiał, a my od razu na niego spojrzeliśmy. Jeszcze raz pocałowałam Adama w policzek, a Nikoś znów się zaśmiał. Kolejnym razem, to Adam mnie pocałował tylko że w usta, a Nikoś cały czas się śmiał. Gdy się od siebie odsunęliśmy nasza pociecha nie mogła powstrzymać się od śmiechu, a my z nią. Po chwili Nikoś przestał się śmiać i czekał abyśmy znów się pocałowali, dlatego ponownie pocałowałam Adama w policzek, na co Nikoś zareagował śmiechem. Powtórzyliśmy to ze cztery razy.
- Dobra, bo jeszcze trochę i zacałuje tatusia na śmierć.
- Ale tatusiowi to nie przeszkadza.- odparł Adam.
Spojrzałam na niego z uśmiechem na twarzy, co odwzajemnił.
- To w takim razie co jemy na śniadanie?- zapytałam wchodząc do kuchni.
- Nie wiem, ale ja najchętniej zjadłbym tego małego królewicza, a późnej jego mamusię.
- A późnej byś narzekał, że przytyłeś.
Zaśmialiśmy się i każdy się czymś zajął, a mianowicie ja robiłam śniadanie, a Adam oglądał jakąś książkę z Nikosiem.
Gdy śniadanie było na stole i mieliśmy przystąpić do jedzenia, ktoś zapukał do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Gdy uchyliłam drzwi, zastałam w nich Riffa i Lee.
- No witam, witam. Kogo ja tu widzę.- odparłam patrząc na Riff'a który się zaśmiał.
- Tati, mam prośbę, mogłabym go zostawić u was na dwie godzinki?
- Jasne, chodź. Rozbierz się, wujek jest w kuchni.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
- Dobra, ja lecę, bo się spóźnię, do późnej. Trzymaj się.
- Ty też, cześć.
Zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni, gdzie zastałam chłopaków rozmawiających o czymś. Gdy przekroczyłam próg, Lambert na mnie spojrzał, a ja spojrzałam na Nikosia, który zasnął.
- No pięknie.- odparłam i podeszłam do nich poprawiając synkowi skarpetkę.- Zaniesiesz go na górę?- zapytałam.
- Jasne.
Adam wstał i powoli poszedł do pokoju, który już należał do Nikodema.
- Riff, nie jesteś głodny?- zapytałam.
- Nie, dziękuję.
- To opowiadaj, co u ciebie?
I Riff zaczął opowiadać mi przeróżne historię, które mu się przydarzyły.
- A no i okazało się, że ta nowa dziewczyna u mnie w klasie jest fanką wujka.- odparł Riff, gdy Lambert wszedł do kuchni i usiadł koło mnie, bo mały zajął mu miejsce.
- O proszę.- odparł Adam biorąc kanapkę.
- I powiedziała również, że twoja żona, znaczy ciocia jest niesamowita. I że chciałaby tak tańczyć jak ona.- powiedział.
Adam popatrzył na mnie a ja na niego. Gdy odwrócił się w stronę Riffa, ja pościła do małego oczko, na co ten tylko spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
Wstałam i podeszłam do lodówki biorąc z niej jedno jajko. Po cichu podeszłam do Adama i gdy już stałam za nim, rozbiłam mu jajko na głowie. Riff zaczął się strasznie śmiać, a Adam natychmiast wstał i popatrzył na mnie z przymrużonymi powiekami i cwaniackim uśmieszkiem. Po chwili wziął mnie i zarzucił na ramię jak worek.
- Adam, puść mnie.- mówiłam śmiejąc się.
- Riff, zostaniesz na chwilkę w kuchni, albo w salonie? Ja muszę załatwić coś z ciocią.- odparł wchodząc do łazienki.
Słyszałam jak Riff cały czas się śmiał.
- No pięknie księżniczko.- odparł Lambert przeglądając się w lustrze, a ja zaczęłam się śmiać.
Adam spojrzał, ale na mnie.
- Pożałujesz tego, uwierz mi.
- Okey.- odparłam.- Amm, moje pytanie brzmi. Po co przyszliśmy do łazienki?- zapytałam.
- Po to.- odparł Lambert i złączył nasze usta.
Gdy się od siebie odsunęliśmy. Na twarzach mieliśmy lekkie uśmieszki. Lambert zdjął ze swoich włosów jajko i ponownie je ułożył.
- Dobra, chodź wychodzimy.- odparłam.
Razem z Adamem wyszliśmy z łazienki, a tam zastaliśmy Riffa który spał na sofie. Popatrzyłam na Adama, a on na mnie. Lambert podszedł do Riffa i przykrył go kocem.
Po czym razem poszliśmy do kuchni.
Po paru godzinach przyszła Lee i odebrała nie śpiącego już Riffa i odjechała, a my zostaliśmy sami.

I tak mijały nam każde kolejne dni, a to się wygłupialiśmy, a to jeździliśmy do rodziców Adama, a oni do nas, a to chodziliśmy na spacery.
Jednym słowem, żyliśmy długo i szczęśliwie...

KONIEC.

I to już koniec książki, ale nie martwcie się. Dam informacje o nowej książce....

Jedno Spojrzenie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz