10:45
Obudziłam się i skapłam, że jestem w domu Lamberta, którego koło mnie już nie było. Miałam na sobie ciuchy z wczorajszego dnia, a że wszystkie ubrania miałam u Moniki, to nie miałam się w co przebrać, dlatego wstałam i wyszłam do łazienki. Zrobiłam to co miałam zrobić i poszłam do salonu, gdzie urzędował Adam z Tofikiem. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego siadając mu na kolanach, objął mnie w talii i pocałował w policzek.
- Dobrze spałaś?
- I to bardzo. A ty długo już nie śpisz?
- Z jakieś 10 minut. Tatiana, poprosiłbym cię o coś.
Popatrzyłam na niego.
- Wprowadź się tu z powrotem.
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł.
- Jest genialny, a nie dobry.
- No dobrze, to może ja teraz pojadę po swoje rzeczy, okej.
- Pojadę z tobą.
- Jak chcesz.
Ubraliśmy się i pojechaliśmy do domu Moniki.25 minut później
Adam zgasił samochód i otworzył mi drzwi. Złapał mnie w talii i razem szliśmy do domu Moni. Zapukałam, a drzwi otworzył nam Kuba. Widać było po nim, że nie jest zadowolony z naszego przyjazdu.
- Jest Monika?- zapytałam.
- Co on tu robi?
- Zapytałam, czy jest Monia.
- A ja zapytałem co on tu robi.
- O Boże, jaki ty jesteś upierdliwy. Masakra jakaś.
Popchnęłam lekko Kubę, tak aby się odsunął. Sama weszłam do domu, a w kuchni zastałam moją przyjaciółkę.
- O Tati, jak się cieszę, że cię widzę.- powiedziała przytulając mnie.
- Wiesz, ja tylko na chwilę.
- A to dlaczego?- zapytała, a do kuchni wszedł Adam.- Aaaa, już rozumiem.
- Monia, wprowadzam się z powrotem do Adama
- To genialnie. Chodź, pomogę ci się spakować.
- Dziękuję, kochana jesteś.- przytuliłyśmy się, a Adam się zaśmiał.
- Się tak nie śmiej, jeszcze będziesz o nią zazdrosny.- odparłam puszczając mu oczko.
Tym razem ja z Moniką się zaśmiałyśmy i poszłyśmy na górę.
Monia zamknęła drzwi.
- Opowiadaj.
- To Kuba ci nic nie mówił.
- Nie, pojechał gdzieś, a jak przyjechał był zdenerwowany i nie chciał gadać.
- Adam próbował się zabić.
- Matko kochana.
- No, a Kuba był w szpitalu.
- To dlatego przyjechał taki zdenerwowany. Pewnie zdenerwował się tym, że wybaczyłaś Adamowi.
- Normalnie jasnowidz z ciebie.
Zaśmiałyśmy się.
- A teraz pomożesz mi w tym, w czym obiecałaś mi pomóc.
Razem z Monią przystąpiłyśmy do pakowania ciuchów. W trakcie rozmawiałyśmy na różne tematy, które dotyczyły szczególnie mężczyzn. Nasze pakowanie i plotkowanie przerwały krzyki dochodzące z dołu. Popatrzyłyśmy na siebie i pospiesznie ruszyłyśmy do kuchni. Miałam złe przeczucie i tak właśnie było. Adam i Kuba kłócili się i zaczynali bić. Monia pobiegała do Kuby, a ja do Adama. Na szczęście udało nam się ich rozdzielić. Położyłam jedną dłoń na torsie Lamberta, a drugą trzymałam go w pasie. Spojrzał na mnie, złość wylatywała z niego z każdej strony. Monika natomiast wyprowadziła Kubę z kuchni na dwór. Zostałam sama z Adamem.
- O co poszło?- zapytałam.
- O ciebie.- odparł cicho, ale i tak był cały rozwścieczony.
Ukucnęłam przed nim i pogładziłam jego policzek.
- Posłuchaj, nie wiem co mówił Kuba, ale się domyślam. Wiesz, on jest taki sam jak mój ojciec, zrobi wszystko, abyśmy nie byli razem.
Adam popatrzył na mnie i westchnął.
- Masz rację. Spakowałaś się już, bo nie mam zamiaru tu dłużej zostać.
- Tak, poczekaj tylko pójdę po walizkę.
Pobiegłam na górę i miałam wychodzić, gdy zadzwonił telefon Kuby. Wiem, nie powinno się tak robić, ale spojrzałam kto to. Otworzyłam szerzej oczy. Do Kuby dzwonił mój ojciec, tylko dlaczego? Postanowiłam odebrać.- Witaj. Dotarła do mnie twoja wiadomość, że ten Lambert jest u was. Słuchaj teraz uważnie. Na samym dole twojej walizki znajdują się tabletki. Nie pytaj jakie, tylko się domyśl. Podaj je Lambertowi w czymkolwiek, w herbacie, a nawet w ciastku. Także zaproponuj jakiś poczęstunek. Powinny zadziałać pięć minut po spożyciu także na efekty nie trzeba długo czekać. Zrozumiałeś? Bo nie chce mi się dwa razy powtarzać.
CZYTASZ
Jedno Spojrzenie ✔️
FanficButik, chłopak marzeń, jedno spotkanie, miłość. Tatiana dwudziesto sześcio latka przeprowadziła się do L.A w wieku szesnastu lat. Jej mama jest ciężko chora, a ojciec je zostawił gdy ona miała zaledwie rok. Pewnego dnia wybrała się na zakupy z koleż...