Będzie dobrze, zobaczysz

74 8 1
                                    

Następnego dnia
11:00
Przetarłam oczy i usiadłam na łóżku. Adama już obok mnie nie było. Wzięłam telefon z szafki nocnej, a tam kilka wiadomości od pani Leili. Uśmiechnęłam się pod nosem i odczytałam każde po kolei. Treść zawierała jedynie:

- Jak się czujesz?
- Wszystko w porządku?
- Może przyjadę do ciebie i wam pomogę?

Cała pani Leila. Założyłam szlafrok i wyszłam z sypialni. Adam siedział w salonie na sofie. Poszłam do niego i usiadłam na jego kolanach. Uśmiechnął się lekko w moją stronę i złapał mnie w talii.
- Dobrze spałaś?- zapytał.
- Bywało lepiej.- odparłam zaspanym głosem.
Lambert pocałował mnie w policzek, a ja oparłam głowę o jego ramię.
- A ty, długo już nie śpisz?- zapytałam.
- Z jakieś 25 minut.
Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę, aż w końcu poszłam się ubrać.
Ogarnęłam się i poszłam do kuchni, gdzie przebywał Adam.
Gdy weszłam, zastałam Lamberta siedzącego na krześle i stukającego palcami w blat. Podeszłam do niego i przytuliłam go, co odwzajemnił.
Popatrzyłam mu w oczy, co również odwzajemnił.
- Nie spałeś w nocy?- zapytałam widząc jego podkrążone oczy.
Lambert nabrał dużo powietrza do płuc.
- Nie.- odparł bezsilnie.
- Może idź się prześpij.
- Nie, no coś ty.
- Adam, proszę. Wyśpisz się i będziesz czuł się o wiele lepiej.- powiedziałam gładząc go po ramieniu.
- Poradzisz sobie?- zapytał.
- Poradzę, idź się połóż.- odparłam, a Lambert wstał, złożył na moich ustach czuły pocałunek i poszedł do sypialni.

40 minut później
Siedziałam na krześle w kuchni. Po paru minutach zadzwonił mój telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz. Numer nieznany. Na początku pomysłam, że to Mateusz Ziółko, ale zapisałam jego numer. Postanowiłam odebrać, raz się żyje.

- Słucham?
- No słuchaj, słuchaj.

To mój ojciec.

- Zadowolony jesteś?
- I to bardzo. Słyszałaś może o tym, że Kuba jutro wychodzi? Spodziewaj się gościa.
- Czekaj, co? Ale jak to?
- Dobre sprawowanie i takie tam.

Nabrałam dużo powietrza do płuc i wypuściłam.

- Po co on tu przyjdzie?
- A tego to nie wiem. Wiem tylko tyle, że jego największym marzeniem jest zostać ojcem.
- No i?
- No i ty będziesz matką.
- Chyba w twoich snach, a tak w ogóle byłabym matką, gdyby nie ta twoja córunia.
- Zobaczymy co będzie jutro, trzymaj się, buziaczki.- cmoknął w słuchawkę i się rozłączył.

Załamałam się, miałam wszystkiego dosyć. A co jeżeli on rzeczywiście tu przyjdzie i będzie chciał mnie... Nie tylko nie to, proszę.
Zaczęłam płakać, nie wiedziałam co zrobić. Teraz tylko chciałam przytulić się do Adama. Poszłam do sypialni, uchyliłam lekko drzwi i weszłam do środka. Lambert smacznie spał. Po cichu zamknęłam drzwi i położyłam się koło niebieskookiego. Wtuliłam się w niego jak w maskotkę. Łzy jeszcze przez parę minut mi leciały, aż w końcu zasnęłam.

13:00
Obudziłam się leżąc na klatce piersiowej Lamberta. Przetarłam oczy i spojrzałam na niebieskookiego, który już nie spał, tylko patrzył się na mnie.
- Kochanie, płakałaś?- zapytał gładząc moje włosy.
Nie chciałam mu nic mówić, ale tak czy inaczej by się dowiedział.
- Tak.
- Co się stało?- zapytał.
- Dzwonił mój ojciec i powiedział, że Kuba jutro wychodzi z więzienia i że przyjdzie tu do nas.- chciałam powiedzieć mu również o tym, co powiedział mi ojciec, że Kuba też chce zostać ojcem, ale nie mogłam.
Pojedyncze łzy spływały po moich policzkach.
- I powiedział również, że ja zostanę matką, ale ojcem będzie Kuba.- mówiłam to płacząc.
- Czekaj, czy on miał na myśli zmuszenie cię do tego?- zapytał.
- Nie wiem i nie chce wiedzieć.
Lambert przytulił mnie do siebie.
- Ten gnój nie zbliży się do ciebie, a ja tego dopilnuje.- powiedział całując mnie w czoło.
Obok Adama zawsze czułam się bezpiecznie, a gdy mnie przytulał zapominałam o złych rzeczach, jedyne co robiłam to wsłuchiwałam się w bicie jego serca.
- Adam, kiedy to się skończy?- zapytałam płacząc.
- Jeżeli jutro on tu przyjdzie to obiecuję ci, że wszystko zakończy się jutro.
- Boże, co ja bym bez ciebie zrobiła?- wyszeptałam wtulajac się w niego bardziej.
Lambert nic nie powiedział, tylko pocałował mnie w czoło.
- Kocham cię.- wyszeptał.
- A ja kocham ciebie.- odparłam równie cicho.
Później cały dzień, był ponury. Nie miałam sił na nic, byłam wykończona, a Adam wspierał mnie jak tylko mógł...

Następnego dnia
10:00
Siedziałam w kuchni, a Adam jeszcze spał. Po paru minutach wyszedł z sypialni i od razu ruszył w moją stronę. Przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło.
- Wyspałaś się?- zapytał trzymając mnie cały czas w uścisku.
- Dziś tak.- powiedziałam.
- To dobrze.
Lambert poszedł do łazienki się ogarnąć. Ja natomiast zostałam w kuchni, ale po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, a w drzwiach zastałam Kubę. Chciałam zamykać, ale uniemożliwił mi to nogą.
- Czego chcesz?- zapytałam.
- Przyszedłem zobaczyć co u mojej znajomej słychać.
- Nic szczególnego. Do widzenia.
- Czekaj, czekaj. A twojego kochasia nie ma w domu?
- Jest.- odparłam.
- Czyli mogę.
Kuba wszedł do środka złapał mnie w talii i oparł o ścianę.
- Co ty robisz?- zapytałam wystraszona.
- Tatuś ci nie przekazał jakie jest moje największe marzenie?- zapytał przysuwając mnie do siebie i całując w szyję.
- ADAM!! - krzyknęłam, a ten jak poparzony wybiegł z łazienki.
- Zostaw ją!- krzyknął i rzucił się na Kubę.
Uderzył go parę razy w twarz, a temu lała się krew.
Podeszłam do Adama i odciągnęłam go od Kuby.
Tamten wstał i uciekł. Ja natomiast zamknęłam drzwi i popatrzyłam na Adama, który miał całe ręce we krwi.
Oddech miałam przyspieszony, podobnie jak niebieskooki. Podbiegłam do Adama rzucając mi się na szyję, przy okazji całując go w policzek.
- Dziękuję.- wyszeptałam.
- Nie ma za co. Obiecywałem ci, że on już nie zbliży się do siebie i że dziś wszystko się zakończy.
Popatrzyłam na niego ze szklącymi się oczami.
- Nie wiem jak ci dziękować.- wyszeptałam.
Adam zbliżył się do mnie i złączył nasze usta.
- Wystarczy to.- odparł gdy się od siebie odsunęliśmy.
Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
I później cały dzień, był inny niż tamten. Czułam się coraz lepiej i powoli zapominałam o całej sytuacji.
W sumie to wszystko zawdzięczam Adamowi. To dzięki niemu mój świat znów nabierał barw.

20:00
Siedziałam w salonie na sofie i oglądałam jakiś durny film. Po paru minutach przyszedł do mnie Adam i usiadł obok mnie.
Po dłuższej chwili, przysunął mnie do siebie i zaczął całować mnie po szyji.
Po dokładnie 5 minutach zgasił telewizor i popatrzył na mnie, a ja na niego.
Uśmiechnęłam się i złączyłam nasze usta. Po paru minutach Adam wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Rzucił mnie na łóżko i zawisnął nade mną.
- Jesteś już gotowa?- zapytał.
- Zawsze byłam gotowa.- odparłam, a Adam zaczął całować mnie po szyji.
Po chwili zdjął ze mnie i z siebie bluzkę. Całował mnie po całym ciele, aż po parudziesięciu minutach, przyszedł czas na rzeczy bardziej namiętne. Powoli pozbywaliśmy się części ubioru. Nagle poczułam go w sobie. Jęknełam z podniecenia wprost do jego ust.
Po całym zdarzeniu położyliśmy się razem, wtuleni w siebie. Rzuciliśmy krótkie'dobranoc' i zasnęliśmy...

Ten rozdział jest krótszy od poprzednich, ale mam nadzieję, że interesujący.

Chciałabym mieć takiego chłopaka jak Adam... Tylko można pomarzyć 😍😍😍

Jedno Spojrzenie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz