Adam, ja jestem w...

76 7 6
                                    

Następnego dnia rano
5:30
Obudziłam się ze strasznym bólem żołądka. W pewnym momencie zebrało mnie na wymioty. Szybko, ale delikatnie wyszłam z objęć Adama i pobiegłam do łazienki, a tam działo się, no to, co miało się dziać. Gdy było już po wszystkim, nie miałam ochoty, spać. Weszłam po cichu do sypialni i wybrałam ciuchy, po czym znów wróciłam do łazienki. Ogarnęłam się i wyszłam. Nie miałam ochoty na śniadanie, a tak w ogóle nie miałam ochoty na nic.

Półtorej godziny później
Adam jeszcze spał, a ja siedziałam na sofie w salonie. W pewnym momencie znów zebrało mnie na wymioty. Pobiegłam do łazienki. Gdy wyszłam nie wiedziałam co mi jest. Przecież nic takiego nie jadłam, ani nie piłam, aby mi zaszkodziło. W pewnej chwili przypomniałam sobie zdarzenia z wczorajszej nocy. Złapałam się za głowę.
- Matko kochana, przecież my się wczoraj nie zabezpieczaliśmy.- wyszeptałam.
Wybiegłam z łazienki, ubrałam się i zadzwoniłam po taksówkę. Po paru minutach przyjechała pod dom.
- Dokąd jedziemy?- zapytał kierowca gdy wsiadłam.
- Do najbliższej apteki.
Kierowca pokiwał głową i ruszyliśmy.

15 minut później
Stałam w kolejce w aptece, aż w końcu przyszedł czas na mój zakup.
- W czym mogę pomóc?- zapytała ekspedientka.
- Poproszę test ciążowy.- odparłam.
- Dobrze.
Aptekarka podała mi to co potrzebowałam. Zapłaciłam i z powrotem wsiadłam do taksówki.

15 minut później
Byłam pod mieszkaniem. Jak zwykle, zapłaciłam podziękowałam i pożegnałam kierowcę. Weszłam po cichu do domu. Na moje szczęście Adam jeszcze spał.
Rozebrałam się i poszłam do łazienki. Zrobiłam test i okazało się, że jestem w ciąży (Zgadłaś benson78881338). Krzyknęłam z radości, a łzy szczęścia zaczęły spływać mi po policzkach. Chyba tym krzykiem obudziłam Lamberta, bo po paru minutach usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Kochanie, wszystko w porządku?- pytał pod drzwiami Adam.
Popatrzyłam w lustro i otarłam łzy, ale i tak było widać, że płakałam. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Wyszłam i stanęłam przed Adamem.
- Skarbie, co się stało?- zapytał i złapał mnie w talii, całując przy tym w policzek.
- Adam, ja muszę ci coś powiedzieć.- odparłam.
- Słucham.
- Ja jestem... Jestem w ciąży.- powiedział i pokazałam mu test.
- Nie wierzę.- odparł i wziął test do ręki, a na jego twarzy pojawił się wielki i szeroki uśmiech.
Podniósł mnie i zakręcił się ze mną trzy razy.
Postawił mnie na ziemi i pocałował.
- Kochanie, czy ty wiesz co teraz zrobiłaś?- zapytał gdy się od siebie odsunęliśmy.
- Nie, a co?
- Spełniłaś moje największe marzenie.
Uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam, co odwzajemnił.
- Boże, ja zostanę tatą.- odparł śmiejąc się przez łzy szczęścia, które spływały mu po policzkach.
Zaśmiałam się i odsunęłam od Lamberta. Otarłam jego łzy i złożyłam na jego ustach szybki pocałunek.
- Będziesz najlepszym ojcem na świecie.- powiedziałam trzymając go w pasie.
- A ty najlepszą matką.- odparł gładząc mój policzek.
Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
- Kocham cię.- odparłam.
- A ja kocham was.- powiedział gładząc mnie po brzuchu.- Już nie mogę się doczekać, aż poznam czy to chłopiec będzie biegał po naszym domu, czy dziewczynka.
- Ja też, ale musimy jeszcze długo poczekać, co najmniej sześć miesięcy.
- Nie wytrzymam.- odparł, a ja się zaśmiałam.
Adam poszedł się ubrać, a ja poszłam do kuchni, przyszykować mu śniadanie.
Gdy wyszedł, byłam w trakcie krojenia pomidora.
- O nie, nie. Kochanie, od dziś to ja robię śniadania, obiady i kolacje.
- Adam ja jestem w ciąży, a nie niepełnosprawna.
- I co z tego. Teraz jesteś najważniejsza na całym świecie, choć zawsze byłaś to teraz jesteś jeszcze bardziej.
Uśmiechnęłam się do niego.
- To pozwól, że pokroje do końca tego pomidora, nim przejdę na bezrobocie.
- Niech ci będzie, ale tylko dokończysz krojenie pomidora.- pogroził mi palcem.
- Oj dobrze.- powiedziałam i dokończyłam krojenie warzywa.
Gdy skończyłam, Adam od razu odebrał ode mnie nóż i dokończył robienie śniadania.
- Smacznego.- powiedział stawiając przede mną talerz z kanapkami.
- Dziękuję, wzajemnie.
- Dziękuję.
Jedliśmy w ciszy, ale cały czas na twarzy mieliśmy uśmiechy.
Gdy skończyliśmy, Adam poznosił i pozmywał talerze. Ja natomiast siedziałam na sofie i czekałam na Adama. Przyszedł po paru minutach od razu usiadł obok mnie i przytulił do siebie.
- Jak przylecimy do domu, to pamiętaj że musimy jechać do moich rodziców.
- Dobrze.- odparłam i bardziej wtuliłam się w Adama.
- O Boże.- powiedział Adam i zaczął się śmiać, a ja z nim.
Po chwili podciągnął moją bluzkę i pocałował w brzuchu.
- Masz najpiękniejszą mamę na świecie.- odparł patrząc na mój brzuch.
Uśmiechnęłam się i pogładziłam jego włosy, Adam natomiast położył swoją głowę na moim brzuchu i gładził moje udo.
- Tati, myślisz że będę dobrym ojcem?- zapytał po chwili.
- Dobrym? Ty będziesz wspaniałym ojcem.
- Tak myślisz?
- Tylko mi nie mów, że się boisz.
- No wiesz...- odparł podnosząc głowę z mojego brzucha.
- Kotku, takiego ojca jak ty chciałby mieć każdy dzieciak. Opiekę nad dzieckiem masz w paluszku, widziałam przecież jak zajmujesz się Riffem.
- Może masz rację. Przepraszam.- odparł spuszczając głowę w dół.
- Skarbie, nie masz za co przepraszać, każdy tak ma jak okaże, się że będzie rodzicem.
- Może, ale tak w ogóle nie powinienem się tym przejmować. Nasze dziecko będzie miało wspaniałą matkę.
- I wspaniałego ojca. Założę się, że to do ciebie się pierwsze uśmiechnie.
- Już to widzę.
- Ja to widzę. Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę cię z nim, albo z nią na ręce.
Lambert się zaśmiał i pocałował mnie w policzek.
- To co robimy?- zapytał.
- Nie wiem.
- Wiesz co. Ja pójdę do sklepu, który jest o tam.- wskazał ręką.- I kupię produkty potrzebne do zrobienia obiadu, a ty, znaczy wy macie na mnie czekać.
- Będziemy.- puściłam mu oczko, a Lambert podszedł do mnie i czule pocałował.
Gdy się od siebie odsunęliśmy, Adam ubrał się i wyszedł.
Po 10 minutach zachciało mi się mandarynek, dlatego zadzwoniłam do Adama, który jeszcze nie wrócił ze sklepu.

Jedno Spojrzenie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz