Nie wiem już co to znaczy 'Spokój'

81 7 5
                                    

Następnego dnia rano.
9:00
Obudziłam się czując czyjeś usta na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę, gdzie leżał Lambert.
- Dzień dobry, kochanie.- wyszeptał.
- Dzień dobry.- odparłam, a Adam złączył nasze usta.
Z czasem jego usta coraz bardziej napierały na moje, ale po jakimś czasie odsunął się ode mnie i spojrzał na zegarek.
- Muszę się zbierać.- odparł.
- Ale gdzie?
- Na policję.
Nic nie powiedziałam, tylko śledziłam każdy ruch Adama. Gdy miał wychodzić, spojrzał w moją stronę i podszedł do mnie składając na moich ustach szybki pocałunek, który odwzajemniłam.
- Uważaj na siebie.- powiedziałam.
Lambert tylko uśmiechnął się lekko.
- Kocham cię.- odparł.
- A ja ciebie.
I wyszedł. Miałam nadzieję, że Kuby nie ma w pobliżu.

*Perspektywa Adama
30 minut później
W czasie drogi myślałem tylko o tym, czy aby napewno Kuby nie ma pod naszym domem. Aż w końcu dojechałem.
Wszedłem do budynku, a tam spotkałem tego samego posterunkowego co mnie uratował.
- O witam panie Lambercie.- odparł podając mi dłoń.
- Witam.- odwzajemniłem gest.
- Co pana do nas sprowadza?
- Kuba.
- Zapraszam za mną.- odparł i szedł wzdłuż korytarza, a ja za nim.
Weszliśmy do jednego z pokoi i obydwoje spoczęliśmy.
- W takim razie słucham.
Podałem mu kartki które znalazła Tatiana.
- Dostaliśmy je wczoraj.
- Pamięta pan która to była godzina?
- Pierwszą dostaliśmy około 20:00, a drugą tak 21:00-22:00.
- No dobrze, dziękuję że przywiózł pan je do nas...- miał coś powiedzieć, ale przerwał mu wbiegający do pokoju policjant.
- Kamil, mamy poważny problem.
- Co się stało?
- Ten Kuba, jest w domu u pana Lamberta.
- Tatiana...- powiedziałem i poderwałem się z krzesła.
Ruszyłem przed siebie, a za plecami słyszałem jak posterunkowy krzyczy:
- Chłopacy jedziemy za nim!!
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem jak najszybciej się dało...

*Perspektywa Tatiany
Ubrałam się, zjadłam śniadanie i zaczęłam się strasznie nudzić. Siedziałam w kuchni i słuchałam radia, gdy z salonu dobiegło do mnie szczekanie psa. Myślałam, że Adam już wrócił, ale nie słyszałam  jak wchodził. Postanowiłam to sprawdzić.
Weszłam do salonu , ale nikogo tam nie było, a pies nie przestawał szczekać i patrzył się na drzwi od sypialni. Nabrałam dużo powietrza i złapałam za klamkę. Ręce trzęsły mi się niesamowicie, powoli otworzyłam drzwi i stanęłam w progu. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim nadgarstku, która dość mocno mnie pociągnęła, tak że straciłam równowagę i upadłam na łóżko. Spojrzałam w stronę drzwi, a tam zobaczyłam Kubę. Byłam przerażona, czułam jak po policzku spływa mi łza.
- Co ty tu robisz?- zapytałam cała się trzęsąc.
- Przyszedłem zobaczyć co u mojej znajomej.
- Jeżeli mnie pamięć nie myli, to chyba powinieneś być w więzieniu.
- Będę jak skończę to co zacząłem.- odparł i wyjął zza pleców nóż.
Krzyknęłam i usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.
Zaszłam z łóżka i miałam uciekać, ale Kuba złapał mnie w talii i przyłożył nóż do szyi.
- Tatiana!- słyszałam głos Adama za drzwiami.- Kochanie, odpowiedz mi!
- Masz być cicho zrozumiałaś.- wyszeptał Kuba.
Nic nie powiedziałam, a nawet nie mogłam pokiwać głową, bo Kuba nadal trzymał nóż przy mojej szyi.
Po chwili drzwi od sypialni otworzyły się i stanął w nich Adam. Chciał podejść do mnie, ale Kuba mu przeszkodził.
- Nawet się nie waż.- odparł przyciskając lekko nóż do mojej szyi.
- Zostaw ją.- powiedział ponuro Lambert.
- Jak będę chciał to ja zostawię - odparł, a po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.
- Po co ty to robisz?- zapytał Adam.- Podobno się w niej zakochałeś.
- Bo to prawda.
- To dlaczego jej to robisz? Dlaczego chcesz odebrać jej życie?
- Ja- ja nie chcę jej tego zrobić, to ojciec Tatiany mnie do wszystkiego zmuszał.
- Ale jej ojca tu nie ma, to dlaczego jej to robisz?
- Sam nie wiem.- odparł odsuwając nóż od mojej szyi, ale cały czas trzymał mnie w talii.
Zdziwił mnie ten obrót sprawy.
- Puść ją.- odparł Adam, ale Kubę to nie ruszało.- Puść ją.- powiedział trochę głośniej, a Kuba w końcu zrozumiał.
Puścił mnie, a ja natychmiast rzuciłam się na szyję Adamowi, który od razu objął mnie w talii i mocno do siebie przytulił. Łzy spływały mi jeszcze po policzkach, ale już mniej.
Adam spojrzał na Kubę, a ja tylko kątem oka na niego zerkałam. Cały czas stałam w uścisku Lamberta.
Po paru minutach pod domem usłyszeliśmy dźwięk policyjnego radiowozu.
Kuba chciał uciec, ale Adam zagrodził mu przejście. W końcu policjanci weszli do domu i przyszli do sypialni.
- Gleba!!!- krzyknął posterunkowy, a Kuba natychmiast zrobił to co kazał.
Zakłuli go w kajdanki i wyszli.
- Poprosiłbym państwa, abyście zjawili się jutro na komisariacie, aby złożyć zeznania.
- Dobrze.- odparł Adam, nie puszczając mnie z uścisku.
Policja wyszła z domu i odjechali.
Ja z Adamem staliśmy tak jeszcze trochę, aż w końcu odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy, z wzajemnością.
- Wszystko w porządku?
Pokiwałam głową, nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
- Spokojnie.- odparł znów mnie przytulając.
- Adam, ja nie wiem już co to znaczy 'spokój'.
Odsunął się ode mnie i popatrzył mi w oczy.
- Teraz już będziesz wiedziała.- odparł i złączył nasze usta.
Odsunęliśmy się od siebie, ale ciągle stykaliśmy się czołami.
- Kocham cię.- wyszeptał.
- Ja ciebie też.
- I teraz, abyś zapomniała o całej sprawie idziemy omówić kiedy i gdzie odbędzie się nasz ślub.
Uśmiechnęłam się i wraz z Adamem poszłam do salonu.
- No to jak, może zacznijmy od tego, kiedy.
- Albo zacznijmy od tego ile w przybliżeniu zajmą nam przygotowania.
- Masz rację. Ja stawiam na jakieś 3-4 miesiące.
- Też tak myślałam.
- Ile gości?- zapytał.
- Z mojej rodziny dużo nie będzie, także.
- Z mojej zaproszę tylko najbliższych, nikogo więcej.
- Z mojej to jakieś 29 osób, albo 35, coś takiego.
- Okey, to u mnie wyjdzie z jakieś.- przerwał na chwilę.- 45, albo 50.
- No dobra biorąc ogólnie to.
- 47, no tak będzie.
- Dobra, 47 z mojej około 31, czyli 78 osób. Liczyłeś dzieciaki?
- Kur*a.
Zaśmiałam się.
- Ja też nie liczyłam.
Zapadła chwilowa cisza.
- Z mojej rodziny to 15 dzieci.
- Z mojej będzie z 20. To jeszcze raz, 47 plus 31 to 78, dodać 15, to jest 93 i dodać 20, to 113. Kuźwa trochę dużo.
- Noooo...- odparł Lambert.- Ale co z tego. Ten dzień będzie wyjątkowy i na wesele mogłoby nawet przyjść 200 osób, bylebyśmy pamiętali ten dzień na zawsze.- odparł.
Uśmiechnęłam się do niego i złożyłam na jego ustach szybki pocałunek.
- Salą zajmiemy się jutro, ponieważ trzeba poszukać w internecie i takie tam, a dziś nie mam na to ochoty.
- Tak jak ja.
- Zostały nam tylko zaproszenia, kościół i twoja suknia.
- Chyba najdroższa rzecz w tym wszystkim.
- Droga, czy nie, jakoś mnie to nie interesuje. Bylebyś wybrała tą która ci się podoba.
Uśmiechnęłam się.
- Mam nadzieję, że paparazzi nie zaprosiłeś.
- I tu jest właśnie problem.
Spojrzałam na niego.
- No co, wiesz dokładnie jacy oni są.
- Prawda.
- Dobra, mamy jeszcze dużo czasu, chodź pójdziemy coś pooglądać.
- Dobra, ale dziś ja wybieram film.
- Zapomnij księżniczko.
Obydwoje szybko wstaliśmy i pobiegliśmy na górę, do można powiedzieć 'sali kinowej', sami wiecie wielki ekran i wygodne krzesła, nic więcej, także inaczej nie da się tego nazwać.
- Adam!- krzyknęłam śmiejąc się, gdy Lambert wziął mnie na ręce i postawił na niższym schodku.
- Też cię kocham.- odparł i szybkim krokiem ruszył w stronę pomieszczenia.
Usiadł, a raczej rozwalił się na krześle i czekał na mnie. Usiadłam koło niego.
- Kochanie, pamiętasz może co ci wczoraj mówiłam przed kręceniem teledysku.
- Jakoś sobie nie przypominam.
- To ci przypomne, miałam cię zabić.
- Ah, no tak.- spojrzał na mnie z przerażeniem, a ja się zaśmiałam.
- Spoko, jeszcze będę miała okazję, aby to zrobić.- odparłam i położyłam nogi na krześle obok.
- Ufff. No dobra, to co oglądamy.
- Wiem, teletubisie.
- Chora jesteś.- odparł śmiejąc się.
- Dawno nie oglądałam.
- Matko kochana, czy po ślubie też taka będziesz?
- Po ślubie będziemy oglądać Muminki.- powiedziałam dziecinnym głosem i pacnęłam go lekko w nos.
- Ja pierdziele.- odparł łapiąc się za głowę.
- Dobra, już teraz na poważnie. Nie wiem.- odparłam 'bawiąc' się jego bransoletką.
- Okey. Może " Harry Potter i książę półkrwi"?
- W sumie, tego też dawno nie oglądałam.
- No widzisz.
- Ta.
Adam włączył film i rozsiadł się wygodnie na krześle, ale postanowiłam go trochę podenerwować.
- Kotku?
- Słucham.
- Wiesz co, nie chce mi się zbytnio ruszyć czterech liter, a zostawiłam telefon w kuchni.
- A myślisz, że mi się chcę ruszyć tyłek?
- Proszę.- powiedziałam robiąc maślane oczka.
- A co z tego będę miał?
- Idź to zobaczysz.- odparłam.
- Mam nadzieję, że się opłaca.
- I to bardzo.- odparłam i odpiełam jeden guzik mojej koszuli.
Lambert spojrzał w moją stronę i szybko pobiegł na dół.
Nie spodziewałam się, że tak prędko wróci.
Podał mi telefon, usiadł zajmując miejsce koło mnie i czekał na wynagrodzenie.
Popatrzyłam na niego i najpierw przeczytałam wiadomości od Moniki. Czułam na sobie wzrok Adama. W końcu spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
- Halo, masz co chciałaś. A ja?- zapytał rozkładając ręce.
Usiadłam na jego kolanach otaczając nogami jego biodra.
- Najpierw zastanowię się czy zasłużyłeś.
- Ej no weź.- odparł i złapał mnie w talii.
- Dobra, co mi tam.- powiedziałam i nachyliłam się nad nim łącząc nasze usta.
Pocałunek nie miał końca, ale w końcu znalazł.
Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, a Adam miał na twarzy cwaniacki uśmieszek.
- Może być?- zapytałam i chciałam zejść z jego kolan, ale mnie zatrzymał.
- Może, ale nie na to liczyłem.- powiedział i zgasił telewizor, po czym wziął mnie na ręce i wyszedł z sali.
- Dobrze się czujesz?- zapytałam.
- Dobrze, a teraz to wręcz rewelacyjnie.- powiedział schodząc po schodach.
Wszedł do sypialni i razem opadliśmy na łóżko. Lambert złączył nasze usta i powoli zaczął rozpinać moją koszulę, a ja jego. Po chwili dobiegł do nas dzwonek telefonu Adama. Lambert spojrzał się na mnie, a ja na niego.
- Nie wiem kto dzwoni, ale zabiję gnoja.
Zaśmiałam się i razem z Adamem poszłam do kuchni. Lambert spojrzał na wyświetlacz, a ja z nim. To Tommy.
- O tej godzinie Tom jest pewnie nawalony w trzy dupy i robi sobie jaja.- miał odebrać, ale mu przeszkodziłam.
Wzięłam jego telefon i się rozłączyłam.
- Jeżeli to coś ważnego, to zadzwoni jeszcze raz, a teraz.- przerwałam i podeszłam bliżej do Adama.
- Tak?- zapytał z cwaniackim uśmiechem.
- A teraz, pójdziemy do sypialni i dokończymy to co zaczęliśmy.- mówiąc to gładziłam ramię Adama.
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Lambert posadził mnie na blacie, a ja rozszerzyłam nogi zapraszając go tym do siebie. Znów wpadliśmy w długi nie miejący końca pocałunek. Zdjęłam z Adama koszulę co miał na sobie, a on ściągnął ze mnie. Niestety kobiety na sobie mają o jedną rzecz więcej od mężczyzn, a mianowicie stanik. Lambert powoli zaczął go odpinać, a gdy już go odpiął rzucił gdzie popadnie. Przysunął mnie bliżej do siebie i zaczął całować mnie po szyji schodząc w dół. Czułam jak moje ciało przeszedł dreszcz. Po dłuższej chwili, Adam wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
                              ...
( Jeżeli chcecie abym opisywała sceny 18+, to napiszcie w komentarzach ).
                              ...
Po całej, można powiedzieć 'akcji' położyliśmy się koło siebie, a nasze oddechy były przyśpieszone.
Po paru minutach poczułam rękę Adama na moim brzuchu, która przysuwała mnie w jego stronę.
- Dobranoc.- wyszeptał kładąc głowę na moim ramieniu.
- Dobranoc.- odparłam i położyłam swoją głowę na jego.
Po paru minutach już spałam, podobnie jak Adam.

I mamy kolejny rozdział. Może jest troszkę krótszy od poprzednich, ale jest.

Jeżeli chcecie, abym opisywała sceny 18+, to poprosiłabym o zostawienie komentarza.

benson78881338 czekam na twoje opowiadanie o Adamie Lambercie😉😉.

Przepraszam za błędy które się pojawiły...

Jedno Spojrzenie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz