Te dni to piekło 3

118 6 2
                                    

Obudziło mnie coś, a raczej ktoś całujący mnie po ramieniu. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam leżącego przede mną Adama.
- Dzień dobry.- powiedział całując mnie w policzek.
- Dzień dobry.- odpowiedziałam.
- Z tyłu na szafce masz śniadanie.- wskazał dłonią.
Spojrzałam za siebie i zobaczyłam talerz pełen kanapek i tulipany w wazonie.
- Dziękuję.- odparłam tuląc się do poduszki.
- Widzę, że cię nie obudzę.- powiedział Adam, a ja naciągnęła kołdrę na głowę.
Lambert ściągnął ze mnie kołdrę i zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się razem z Adamem. W końcu wydostałam się z łóżka. Naprawdę nie wiem jak to zrobiłam. Lambert popatrzył na mnie z cwaniackim uśmiechem na twarzy. Zaczęłam uciekać, a on za mną. Zatrzymałam się dopiero przed blatem. Odwróciłam się, a Adam wbił się prosto w moje usta. Posadził mnie na blacie i włożył swoją rękę pod moją koszulkę. Nie trwało to długo, ponieważ ktoś nam przeszkodził.
- No, no. Nieźle się bawicie.- to Sebastian.
Adam odkleił się ode mnie niechętnie i spojrzał za siebie.
- Czy ty zawsze musisz nam przeszkadzać?- zapytał.
- Muszę.- odparł i podszedł do lodówki biorąc wodę.
Ja natomiast zeskoczyłam z blatu i poszłam się ubierać.

2 godziny później
Zjedliśmy śniadanie i razem w czwórkę oglądaliśmy telewizję. Po paru minutach zadzwonił mój telefon. Odebrałam, to Monika.

- Słucham?
- Tatiana musisz tu szybko przyjechać.- płakała mówiąc.
- Monia co się stało?- zapytałam.
- Twoja mama. Pogotowie ja zabrało.
- Że co?- zapytałam że łzami w oczach.- Co mówił lekarz.
- Powiedział, że mógł to być zawał.
- Jezu.- rozpłakałam się.- Wykombinuje coś i się tam zjawię, ale proszę cię nie zostawiaj mamy samej w szpitalu.
- Dobrze, czekam. Kocham cię.
- Ja ciebie też.

Rozłączyłam się i zsunęłam po ścianie siadając na podłodze. Do kuchni wszedł Adam i szybko podszedł do mnie.
- Kochanie, co się stało?- zapytał.
- Adam, moja mama jest w szpitalu.- wyszlochałam.
- Co się stało. Dlaczego.
- Podobno miała zawał.- cały czas płakałam.
Lambert przytulił mnie do siebie.
- Nie płacz. Wszystko będzie dobrze.- mówił gładząc moje włosy.
- Adam, czy ja mogłabym do niej pojechać?- zapytałam.
- W tym stanie napewno nie. Ja cię zawiozę.- odparł.
- Dziękuję.- powiedziałam po czym wstałam i poszłam do korytarza się ubierać.
Adam powiadomił Vanessę i Sebastiana, że wychodzimy. Wziął kluczyki i poszedł wyprowadzić samochód. Czekałam za nim, a łzy sunęły po moim policzku. Gdy samochód stał już przed domem, Adam wysiadł i przytulił mnie mocno, po czym pomógł mi wsiąść. Ruszyliśmy w długą drogę.



Jak obiecałam tak zrobiłam. Jest kolejny rozdział trochę krotki, ale jest. Jutro o podobnej porze dodam kolejny.😘😘😘😘

Jedno Spojrzenie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz