Następnego dnia rano
8:00
Obudziłam się leżąc sama w łóżku. Adama już koło mnie nie było, dlatego założyłam szlafrok i wyszłam do kuchni, gdzie ktoś urzędował.
- Dzień dobry.- powiedział Lambert robiąc śniadanie.
- Dzień dobry.- odparłam i usiadłam na krześle.
- Wyspałaś się?- zapytał.
- Taak.- powiedziałam przeciągając się.
Adam postawił talerz z kanapkami na blacie, podszedł do mnie i pocałował w szyję.
Obydwoje przystąpiliśmy do jedzenia. Gdy skończyliśmy, Adam pozmywał talerze, a ja poszłam się ubrać. Odświeżona wyszłam i poszłam do Adama, który cały czas przebywał w kuchni. Po paru minutach zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otworze.- odparłam.
Adam skinął głową, a ja poszłam do drzwi. Gdy je otworzyłam, zastałam podstarzałą kobietę.
- Dzień dobry.- powiedziałam.
- Witaj.- odparła.
- W czym mogę pomóc?- zapytałam.
- Ty jesteś Tatiana? Córka mojego męża?
I w tej chwili, zrobiło mi się gorąco.
- Tak, to ja. Coś się stało?- zapytałam.
- Wiesz po co przyszłam.
- Domyślam się i w tej chwili może pani opuścić naszą posesję.
- Tatiana, ojciec to robi dla twojego dobra.
- Yhym, tak jak wtedy? Nie dziękuję, naprawdę.
- Proszę cię, weź te pieniądze.- powiedziała wyjmując z torby kopertę.
- Tatiana nie będzie brała od nikogo żadnych pieniędzy.- wtrącił Adam, który stanął koło mnie.
- O proszę.
- Proszę opuścić naszą posesję w tej chwili.
- Jeżeli Tatiana weźmie ode mnie te pieniądze, to dopiero wtedy opuszczę waszą posesję i nigdy więcej tu mnie nie zobaczycie.
- Kobieto idź sobie, bo inaczej źle się to dla ciebie skończy.
- Jesteś taki sam jak parę lat temu.
- Mi się wydaję, że sie zmieniłem. Kochanie, a ty co sądzisz?
- Zmieniłeś się i to bardzo.- odparłam i objęłam go w pasie.
- Więc, grzecznie proszę, aby pani odjechała.
- Jeszcze tu wrócę.- powiedziała, wsiadłam do swojego samochodu i odjechała.
Ja i Adam zamknęliśmy drzwi i przez chwilę staliśmy patrząc na siebie.
Przygryzłam dolną wargę i przytuliłam się do Adama, co odwzajemnił.
- Nie bój się, ona tu nie wróci.- powiedział, bo poczuł jak zacisnęłam jego koszulkę na ramieniu.
Wtuliłam się w niego bardziej, a on przysunął mnie do siebie.
Odsunęliśmy się od siebie, a Adam złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Gdy znów się od siebie odsunęliśmy, popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
- Już dobrze?- zapytał Lambert.
Pokiwałam głową i razem z Adamem poszliśmy do salonu. Adam usiadł na sofie, a ja położyłam głowę na jego udach. Zaczął bawić się moimi włosami, a ja bawiłam się nitkami wystającymi z dziur jego spodni.
Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę, aż w końcu postanowiliśmy iść się czymś zająć. Adam poszedł do kuchni, a ja poszłam na górę zadzwonić do Moniki.
Rozmawiałyśmy przeszło godzinę. Gdy skonczyłyśmy, zeszłam na dół do Lamberta, który robił obiad.
- Kochanie, siadaj do stołu. Już nakładam.- powiedział.
Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam do jadalni.
Po paru minutach przyszedł Adam. Postawił na stole swoje wynalazki i zajął miejsce koło mnie. Jedliśmy w ciszy. Ja cały czas myślałam o tej żonie mojego ojca...20 minut później
Leżeliśmy w sypialni przeglądając nasze zdjęcia. Od początku naszej znajomości. Z każdego zdjęcia, albo śmieliśmy się, albo wspominaliśmy jak to było...
I natrafiliśmy na zdjęcie, na którym znajdował się Adam ubrudzony lodami, przez taką jedną osobę 😏.
- I za to powinienem był cię zabić.
Zaśmiałam się.
- Ale i tak mi się potem odpłaciłeś.
- No tak. To było chyba tydzień po tym spotkaniu.
- Tak.
- I wtedy ubrudziłem cię bitą śmietaną.
- Ubrudziłeś? Umazałeś mnie nią, późnej cała się kleiłam.
- No. I byłaś wtedy taka słodziutka.
Popatrzyłam na niego z uniesioną brwią.
- Teraz oczywiście też jesteś, ale wtedy byłaś jeszcze bardziej.
Zaśmiałam się i lekko, ale to naprawdę lekko uderzyłam go w ramię.
- Nie w szczepionkę.- powiedział łapiąc się za miejsce w które go uderzyłam.
Myślałam, że umrę ze śmiechu. Jego mina bezcenna i jeszcze ten tekst "Nie w szczepionkę", masakra.
Lambert też zaczął się śmiać.
- Jesteś nienormalny.
- Wiem, ale i tak mnie kochasz.
- No tak.
- Gdyby nie ta głupota, to pewnie bym cię nie miał.
- Racja, to wszystko przez twoją głupotę.
- Jednak do czegoś mi się przydaje.
Zaśmiałam się, położyłam głowę na torsie Lamberta i dalej w spokoju oglądaliśmy zdjęcia.
CZYTASZ
Jedno Spojrzenie ✔️
FanficButik, chłopak marzeń, jedno spotkanie, miłość. Tatiana dwudziesto sześcio latka przeprowadziła się do L.A w wieku szesnastu lat. Jej mama jest ciężko chora, a ojciec je zostawił gdy ona miała zaledwie rok. Pewnego dnia wybrała się na zakupy z koleż...