Te dni to piekło

122 6 2
                                    

Gdy weszliśmy do środka zobaczyliśmy w nim mnóstwo porozrzucanych butelek po wódce, pustych opakowań po chipsach, nawet jedzenie było porozrzucane po całym blacie.
- Co za syf. Co tu się działo?- zapytał Adam kopiąc butelkę po wódce.
- Jak widać Vanessa urządziła imprezę.- odparłam.- Tylko jak na imprezę nie wydaje ci się że jest trochę za cicho?- zapytałam.
- Masz rację. Chodź zobaczymy co jest na górze.
- Święty Mikołaj kuźwa.- odparłam na co Adam zareagował śmiechem.
Gdy weszliśmy na górę to samo. Większy burdel niż w Bitwie pod Grunwaldem. Drzwi były pootwierane, więc zajrzeliśmy do każdych. Ani śladu żywej duszy, znaczy ślady to były.
- Sprawdzałaś w pokoju na końcu?- zapytał Adam gdy spotkaliśmy się przy zejściu.
- Tak, nikogo nie ma.- odparłam.- Chodź jeszcze na dole dobrze sprawdzimy.
Adam kiwną głową i schodził.
Kuchnia, nic, łazienka i salon też. Adam poszedł do garażu, ale tam to nawet porządek był.
- To chyba już wszystko.- powiedział siadając na krześle przed blatem.
- Jeszcze nie.
- Jak to nie? Co jeszcze zostało?- zapytał.
- Sypialnia.
- Ty chyba nie sądzisz...- przerwał gdy ja podniosłam jedną brew.
Poszłam więc do naszej sypialni. I co? I bingo. Tylko ona nie była sama. Była z jakimś facetem i w dodatku byli pół nadzy.
- Fuuu...- odparłam z obrzydzeniem.
- Co się sta...- nie dokończył, staną w drzwiach jak wryty.
- Czy oni... ten tego?- zapytał.
- Nie wiem, ale na to wskazuje.- odparłam.
- I to w naszej sypialni?
- Niestety tak.
- Nie no ja pierniczę. Gdyby nie była kobietą to bym ją już zabił.
- Spokojnie.- pogładziłam jego policzek.
- Chodźmy na górę, przecież na podłodze nie będziemy spać.
- Nooooo, na górę jest taki syf, że będziemy pewnie do tego zmuszeni.- odparłam.
- Żesz ja pier*ole.- powiedział troszkę głośniej.
- Ogarniemy trochę i będzie wszystko ok.
Poszliśmy na górę, posprzątaliśmy, umyliśmy się i powygłupialiśmy  trochę. Zasnęliśmy o 23:30.

3:00 w nocy
Obudziły mnie jakieś odgłosy z dołu. Spałam plecami do Adama, dlatego odwróciłam się sprawdzić czy to nie on, ale niebieskooki spał jak zabity. Postanowiłam zobaczyć co się dzieje. Bałam się nie powiem, że nie. W kuchni paliło się światło, a przy blacie siedział jakiś facet, domyślałam się, że to ten od Vanessy. Zeszłam na dół w ramach napicia się wody. Dziś spałam w koszuli Adama, bo nasze wygłupy do tego doprowadziły. Ten koleś przyglądał mi się baczne. Ale ja gdyby nigdy nic wzięłam wodę z lodówki nalalm sobie i wzięłam łyk. Zimna woda rozprowadziła się miło po moim przełyku.
- Ty jesteś Tatiana, nowa dziewczyna Lamberta?- zapytał facet cały czas się na mnie patrząc.
- Tak, a ty jesteś...
- Sebastian chłopak Vanessy. No muszę powiedzieć, że niezłą laskę sobie wyrwał.- przeszył mnie wzrokiem od góry do dołu.- Widzę, że bawiliście się w kotka i myszkę.
- A po co ci to do wiadomości?
- Wiesz trochę dziwne, że zamiast koszuli nocnej masz koszulę Adama.
- Dla ciebie dziwne, a dla nas nie.
- Tak, ale...- nie dokończył, ponieważ Adam schodził z góry.
Podszedł do mnie i wypił do końca wlaną przeze mnie wodę. Uśmiechnęłam się lekko.
- Czy ty musisz mi uciekać z łóżka?- zapytał Adam z lekkim uśmiechem na twarzy.
- A co mój książę nie może spać?- zapytałam.
- No właśnie nie może.- odparł i złożył na moich ustach krótki pocałunek, potem drugi, trzeci, a za czwartym razem go pogłębił.
Musieliśmy przestać, ponieważ ktoś chrząknął.
Spojrzeliśmy się na tego Sebastiana.
- Już, skończyliście?- zapytał.
- Nie.- odparł krótko Adam i znów zaczął mnie całować.
- Ludzie no ile można?
Odkleiliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Przeszkadza ci to?- zapytał Adam.
- Tak.- odpowiedział krótko.
- No to wyjdź stąd i po problemie.
- Tak szybko to ja nie wyjdę. Vanessa obiecała mi że przenocujesz mnie przez tydzień.
- Że co?- zapytał Adam z podniesionym głosem,a ja pogładziłam jego nagie ramię.
- To co słyszałeś, a no i muszę ci powiedzieć, niezła dupa z tej twojej Tatiany.- puścił mi całusa i poszedł do sypialni, do naszej sypialni.
- Słyszałaś to? Ona pozwoliła mu przenocować u nas tydzień bez mojej zgody. A no i on powiedział na ciebie no... To co powiedział?- zapytał siadając na krześle.
- Tak powiedział to co powiedział. I tak słyszałam, że pozwoliła mu zostać na tydzień. Ale nie denerwuj się.- podeszłam do niego od tyłu i objęłam w pasie.- Chodź idziemy spać jutro z nią pogadasz.
- Masz rację.
Wstał biorąc mnie za rękę i idąc na górę. Położyliśmy się i przez chwilę rozmawialiśmy. Po paru minutach poczułam zmęczenie i wtuliłam się w Adama.
- Kocham cię, śpij dobrze.- wyszeptał.
- Ja ciebie też, dobranoc.- odparłam i po paru minutach już spałam.

Następnego dnia
Obudziłam się wtulona w tors Adama. Przetargami oczy i spojrzałam na niego. Nie spał już tylko bawił się moimi włosami. Uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam.
- Dzień dobry kochanie.- wyszeptał.
- Dzień dobry.- odpowiedziałam.- Która godzina?- zapytałam.
- 8:45.- odparł.
Położyłam głowę na poduszce i przeciągnęłam się. Adam przyglądał mi się uważnie. Zaśmiałam się, gdy spojrzałam na niego, a on szybko odwrócił wzrok, ponieważ wpatrywał się w moje piersi.
- Czas się ruszyć.- powiedziałam i usiadłam na łóżku.
- A może byśmy poleżeli sobie jeszcze chwilę?- zaproponował.
- Niech ci będzie.- odpowiedziami i położyłam się koło niego.
Po 40 minutach stwierdziliśmy, że czas wstać. Ogarneliśmy się i zeszliśmy na dół. A tam czekała na nas  niemiła niespodzianka. Vanessa siedziała na blacie, a Sebastian ją całował. Spojrzałam na Adama, a on na mnie. Chrząknął głośno. Oni odkleili się od siebie i popatrzyli na nas.
- Dzień dobry.- powiedział Sebastian.
Nie odpowiedzieliśmy staliśmy jak słupy soli.
- Ja i Sebastian wychodzimy. Wrócimy o jakiejś 18:00. Także macie czas wolny. - powiedziała Vanessa i razem z Sebastianem wyszli.
My przez chwilę jeszcze staliśmy przy schodach.
- Jeżeli to będzie tak wyglądało przez tydzień to nie wiem co im zrobię
Nic nie powiedziałam tylko ruszyłam do lodówki.
- Jakieś wymagania co do śniadania?- zapytałam Lamberta.
- Może.- odparł zbliżając się do mnie.
- O nie, nie, nie. Nawet o tym nie myśl. Jakoś nie mam ochoty.
Adam​ posmutniał trochę.
- Oj Adaś.- podeszłam do niego.- nie gniewaj się.
Uśmiechnął się do mnie, złapał w talii i zaczął całować mnie po szyji.
- Adam no.
- Oj dobrze niech ci będzie. Ale daj mi choć jeden pocałunek.
Przewróciłam oczami i złożyłam na jego ustach szybki pocałunek.
- To teraz mów, co chcesz zjeść?
- Nie wiem. Może jajecznica.
- Okej. Daj mi 10 minut.

10 minut później
Śniadanie było gotowe. Gdy zjedliśmy pozmywałam naczynia. W sumie całe pół dnia było normalne.
Aż do 18:00...

I mamy kolejny rozdział. Myślę , że się podoba. Ale ten no, bez przedłużania postaram się dodać jutro nowy.😘😘😘

Jedno Spojrzenie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz