5 dni później
Dziś wychodzę ze szpitala. Boże, jak ja się cieszę.
Właśnie siedzę i czekam na wypis. Dwadzieścia minut, nic, trzydzieści też, czterdzieści pięć, no w końcu.
- Jak się czujesz?- zapytał już znajomy mi lekarz.
- Bardzo dobrze.
- Cieszę się. Oto twój wypis. Podjedź do recepcji podpisz się i możesz już iść do domu.
- Michael, chciałam ci bardzo podziękować za to co dla mnie zrobiłeś.
- Ale nie ma za co. To dla mnie przyjemność pomagać innym, a jeszcze dziewczynie sławnego Adama Lamberta.
Zaśmiałam się.
- Dziękuję, naprawdę.
- Nie ma za co. Trzymaj, złóż autograf na recepcji i zmykaj do domu.
- No dobra. To co do zobaczenia?
- Do zobaczenia, tylko na innym miejscu.
Zaśmialiśmy się.
- Jak przyjedzie Adam, to zapraszam, znaczy zapraszamy cię do nas. Wiesz chcę ci się jakoś odwdzięczyć.
- Z chęcią wpadnę.- posłał mi uśmiech, a ja wyszłam.
Podpisałam się i wyszłam przed szpital. Nabrałam powietrza w płuca i ruszyłam w stronę samochodu.30 minut później
Byłam przed domem. Uśmiechnęłam się do siebie i weszłam do środka, a tam czekała na mnie niespodzianka. W salonie na sofie siedziała pani Leila.
- Dzień dobry.- powiedziałam.
- Dzień dobry kochanie.- odparła i podeszła do mnie całują przy tym w policzek co oczywiście odwzajemniłam.- Jak się czujesz?- zapytała
- Bardzo dobrze.
- Cieszę się. Adam może do ciebie dzwonił?
- Dziś jeszcze nie. A coś się stało?- zapytałam.
- Nie, nie. Tak tylko pytam, bo do nas w ogóle się nie odzywał. Myślałam, że coś mu się stało.
- Do mnie dzwonił codziennie, także chyba wszystko w porządku.
- Miejmy nadzieję, ale wiesz jestem jego matką. Jakbyś była na moim miejscu, też byś tak zareagowała.
- Pewnie tak. Ale nie stójmy tak. Napije się pani czegoś?- zapytałam.
- Z chęcią. Poproszę kawę.
- Dobrze.
Poszłam wlałam wodę i przysiadłam się do pani Leili. Rozmawiałyśmy na różne tematy, a szczególnie na temat Adama.
- Powiedz mi dziecko, ale tak szczerze. Planowaliście wspólną przyszłość? Chodzi mi o ślub, dzieci i takie tam.
- Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy.
- A ty chciałabyś mieć dzieci z Adamem?- zapytała.
Trochę nie wiedziałam co powiedzieć.
- Oczywiście, że tak.
Mama Adama uśmiechnęła się w moją stronę.
- Nawet nie wiesz jak bym się cieszyła, gdybym usłyszała, że zostanę babcią.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Woda się zagotowała, przeprosiłam panią Leile i poszłam zalać kubki. Wróciłam i dalej rozmawiałam z mamą Adama. Gadałyśmy i śmiałyśmy się chyba do 15:00, po czym pani Leila stwierdziła, że musi wracać. Pożegnałyśmy się, mama Adama odjechała, a ja zostałam sama w domu.17:10
Czytałam jakaś durną książkę, ale czytanie przerwał mi dzwonek rozchodzący się po całym domu. Wstałam i poszłam otworzyć. Przede mną stała niska dziewczyna z małym dzieckiem.
- W czym mogę pomóc?- zapytałam.
- Jest może Adam?
- Przykro mi, ale go nie ma, a przekazać coś?
- Czekaj, czekaj. Ty jesteś Tatiana jego nowa dziewczyna?- zapytała.
- Tak.
- Miło poznać. Ja jestem Lee, znajoma Adama.
- Mi również. Tatiana. Wejdźcie do środka, proszę.
Dziewczyna razem z maluchem, na oko pięciolatkiem weszła do środka.
- A ten przystojniak, to pewnie twój synek.
- Tak.
- No, no.- nachyliłam się do poziomu dziecka.- Cześć.- podałam chłopczykowi rękę, co niechętnie, bardziej wstydliwie odwzajemnił.
- Proszę wejdźcie dalej.
- Nie, nie. Ja chciałabym cię tylko o coś prosić. Wiem, może nie jest to najlepsza pora. Dopiero się poznałyśm i w ogóle, ale jesteś moim jedynym ratunkiem.
- O co chodzi?- zapytałam.
- Zaopiekowała byś się małym? Wiesz ja z mężem wyjeżdżam za granicę do pracy i małego zawsze zostawialiśmy z Adamem. Ale jeżeli nie to zrozumiem.
- Nie no co ty. Chociaż nie będzie mi się nudziło.
- A ty sama tu jesteś?
- Tak.
- Oh, ten wujek i jego kariera, nie?- zwróciła się do synka.- No nic ja muszę już iść, bo za godzinę mam samolot, a ty Tatiana, jakby coś się działo to dzwon, dobrze?
- Dobrze.
- W taki razie Riff, masz być grzeczny, tak.
Maluch pokiwał głową, pożegnał się z mamą i poszedł do pokoju. Ja również pożegnałam Lee, po czym ona odjechała, a ja poszłam do pokoju w którym przebywał syn Lee. Oglądał bajki, ale gdy weszłam odwrócił głowę w stronę okna.
Zaśmiałam się i usiadłam koło niego.
- Hej, nie wstydź się. Ja jestem Tatiana, a ty?- zapytałam.
Spojrzał na mnie.
- Ja jestem Riff.- odparł nieśmiało.
- Ładne imię.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Słucham.
- Jak mam do ciebie mówić?- zapytał.
- Jak chcesz. Możesz po imieniu.
- A mogę mówić ciociu?
- Jeżeli chcesz.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.- Nie jesteś głodny?
- Trochę.
- A co byś zjadł?
- Sam nie wiem.
- Co ty na to, abyśmy zrobili ogromną pizzę i zjedli ją tylko sami?- zapytałam.
- Taaaaak!- krzyknął i pobiegł do kuchni, a ja poszłam za nim.
- To co będzie potrzebne?- zapytał stojąc przed otwartą lodówką.
- Napewno drożdże.
Malec szukał ich, aż w końcu znalazł. Natomiast ja wyciągnęłam resztę niezbędnych składników i przystąpiliśmy do robienia dania. Riff pomagał mi jak tylko mógł. Gdy pizza była gotowa poszliśmy do jadalni ją zjeść. Później poznosiłam talerze i je umyłam.
- Ciociu, robisz najlepszą pizzę jaką kiedykolwiek jadłem.
- Dziękuję. Najadłeś się?
- I to bardzo.
Z góry rozległ się dźwięk komputera. Ktoś dzwonił na Skype'a. Riff pobiegł na górę krzycząc:
- Ja odbiorę.
Pozwoliłam mu, bo to pewnie Adam dzwonił. I miałam rację, po kilku minutach przybiegł do mnie chłopiec i wziął mnie za rękę prowadząc na górę.
- Spójrz, wujek dzwoni.
- Właśnie widzę.
Usiadłam na krześle przed komputerem, a Riffa wzięłam na kolana.
- Riff i co, podoba ci się nowa ciocia? Bo tamta ci chyba nie odpowiadała.
- Bardzo mi się podoba. I ta ciocia robi najlepszą pizzę na świecie.
- Naprawdę?- zapytał Adam.
- Tak.
- Popatrz. Jak przyjadę to muszę namówić ciocię, aby mi też zrobiła tą pizzę. Riff, a teraz bym cię o coś poprosił.
- Tak wujku?
- Zostawił byś mnie i ciocię samych na chwilkę?
- Tak, pewnie.
Chłopczyk zeskoczył z moich kolan i pobiegł na dół.
- Widzę, że masz wesoło.
- No w końcu mi się nie nudzi.
- Dzwoniła do mnie Lee i powiedziała o wszystkim. Chciałem zapytać, czy wszystko w porządku.
- Jak na razie jest dobrze.
Adaś, Adaś, Adaś, Adaś, chcę ci... Nosz kuźwa znowu z kimś gada.
- Nosz kuźwa znowu mi przeszkadzasz.
Zaśmiałam się.
Ooooo rozmawiasz z Tatianą.
- Cześć ja jestem Tommy, ty nie musisz mi się przedstawiać, bo słyszę o tobie codziennie co pięć minut, także...
- Oj Tommy daj spokój.- powiedział Lambert.
- Kochanie, jeżeli Riff będzie sprawiał kłopoty, to zadzwoń proszę.
- Spokojnie, dam radę. W końcu kiedyś mam nadzieję zostanę matką, także wiesz...
- No tak, to prawda, ale jakby coś to dzwoń.
- Dobrze.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę, ale musieliśmy skończy, bo na górę przyszedł Riff. Przecierał oczka, dlatego domyślałam się co mu jest.
- Ciociu...
- Oho, komuś chcę się spać?
Maluch pokiwał głową, a ja zwróciłam się do Adama
- W tak razie musimy zakończyć rozmowę.
- Dobrze, ale Riff.
- Tak wujku?
- Masz być grzeczny, jasne?
- Dobrze.
- Ja myślę. To w takim razie kończmy.
Riff zszedł na dół wziąć piżamę z torby.
- Kocham cię i bardzo za tobą tęsknię.
- Ja za tobą też.
- To co do jutra?
- Do jutra.
I tak zakończyliśmy rozmowę. Zeszłam na dół, a Riff już się mył. Umyty przyszedł do mnie do kuchni.
- Ciociu...
- Słucham?
- Czy ja będę spał sam?- zapytał.
Odwróciłam się do niego.
- Boisz się?- zapytałam klęczą przed nim.
- Troszkę.
- Jeżeli tak, to nie będziesz spał sam. Idź do sypialni wujka, a ja zaraz przyjdę, dobrze?
- Dobrze.- odparł idąc do sypialni.
Poszłam się myć. Gdy wyszłam Riff jeszcze nie spał. Oglądał bajki.
- Jeszcze nie śpisz?
- Nie. Jak jestem sam w pokoju wujka, to troszkę się boje.
- Nie ma czego, a teraz gasimy telewizję i idziemy spać.
Tak jak kazałam tak zrobił. Zgasił telewizor i wtulił się we mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Dobranoc.- wyszeptałam gładząc go po włosach.
- Dobranoc ciociu.
Po paru minutach już spaliśmy.
CZYTASZ
Jedno Spojrzenie ✔️
FanfictionButik, chłopak marzeń, jedno spotkanie, miłość. Tatiana dwudziesto sześcio latka przeprowadziła się do L.A w wieku szesnastu lat. Jej mama jest ciężko chora, a ojciec je zostawił gdy ona miała zaledwie rok. Pewnego dnia wybrała się na zakupy z koleż...