Chapter 31

534 72 25
                                        

(LUHAN)

Z podekscytowania nie mogłem spać. Przewracałem się z boku na bok, nie mogąc doczekać się wyjazdu. Razem z klubem tenisowym, mam jechać na obóz. Trochę się boję, że Namjoon może nas za bardzo zamęczyć na treningach. Może i jest miły i uroczy, ale na boisku, gdy trzyma rakietę, staje się zupełnie innym człowiekiem. Z drugiej strony się cieszę na wyjazd, bo spędzę całe dwa dni razem z Sehunem. To prawie jak podróż we dwoje.

Dopiero zasnąłem około drugiej w nocy, ale i tak wstałem dość wcześniej. Szybko się umyłem, ubrałem, zjadłem coś. Gdy była godzina szósta dwadzieścia, chwyciłem walizkę i zaniosłem na dół. Wychodząc z budynku, restauracji usłyszałem, jak ktoś za mną idzie. Na zewnątrz okazało się, że jest to Chanyeol.

- Luhan – zatrzymał mnie.

- Chanyeol – powitałem go. – Jesteś wcześniej – zauważyłem.

- Weź to ze sobą – wyciągnął w moją stronę siatkę.

- Co to? – spytałem, biorąc ją od niego.

- Pudełko z drugim śniadaniem – odrzekł z nieśmiałym uśmiechem. – Zjedz, gdy będziesz głodny.

- Chanyeol...

- Pamiętaj, jestem twoim domem.

- Domem?

- Tak – potwierdził. – Domem, który zawsze będzie na ciebie czekał. Wróć niedługo. Bądź ostrożny, nie zrań się.

- Dziękuję – Byłem wzruszony jego troską. – Zjem ze smakiem.

- Dobrze – odwrócił się w kierunku restauracji.

Krzyknąłem za nim:

- Chanyeol, dziękuję.

Pokiwał głową i zniknął za drzwiami.

**

Daleko to nie było, bo parę minut od naszej uczelni. W dodatku trochę się spóźniłem, a to za sprawą szalejącego deszczu, który pojawił się nagle i spowodował korki. Na miejscu powitała mnie grobowa cisza. Seokjin i Sehun już byli. Okazało się, że tylko ja się spóźniłem i musieli na mnie czekać. O dziwo nie dostałem żadnego opieprzu od Namjoona. Patrzył tylko na mnie w ciszy.

Gdy już odniosłem rzeczy, znalazłem się w sali z mnóstwem stołów i krzeseł. Usiadłem na samym końcu, trzymając pokrowiec z rakietą pomiędzy nogami. Nasz treser zaczął spotkanie.

- Jutro pobudka o szóstej trzydzieści – oznajmił Hyunwoo. – Trening rano i nauka techniki po południu. Nie myślcie o obozie, jako o miejscu jedzenia i zabawy – ostrzegł.

Rozległy się pojękiwania. Przerwał to Namjoon stojący obok trenera. Na jego twarzy widniał wielki uśmiech.

- Czas na krótką przerwę – oznajmił. – Po odpoczynku, proszę, zbieracie się w tym samym miejscu – poprosił, - Możecie iść.

Ruszyłem się z miejsca.

- Luhan, podejdź – powiedział, gdy przechodziłem obok niego. Zatrzymałem się, poprawiając ramię od torby.

- Nie musisz przychodzić na wieczorny trening – oznajmił.

Zdziwiłem się.

- Czemu?

- Jesteś odpowiedzialny za kolację. Całkowicie – przesłał mi uśmiech.

- Tylko ja?

- Czy nie spóźniłeś się dzisiaj rano? – spytał. - Pomyśl o tym, jak o karze. Idź, zrób kolację. Czy tak nie będzie dla ciebie lepiej? Nie będziesz musiał ciężko trenować.

Just Real | HunhanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz