Chapter 45

154 25 0
                                    

– Luhan, Luhan chodźmy troszkę szybciej – pośpieszył mnie Chanyeol, ciągnąc za rękę, gdy schodziliśmy po schodach, żeby znaleźć się bliżej rzeki Han.

Poprawiłem szelkę od plecaka, bo od biegu spadała mi z ramienia.

– To rzeka Han. Jest naprawdę piękna – zachwycił się, spoglądając na spokojną wodę. – Luhan co to? – po chwili wskazał na coś palcem.

– Wygląda jak kawiarnia – odrzekłem, przyglądając się miejscu, na które pokazywał.

– Kawiarnia? – zdziwił się. – Chodźmy na kawę i podziwiajmy nocną scenerię podczas picia kawy – zaproponował.

Szybko się zgodziłem, nie spodziewając się, co zaraz mnie spotka na górze. W tej chwili liczył się jedynie Chanyeol, z którym byłem na randce.

– Naprawdę? – ucieszył się. – Chodźmy – pociągnął mnie na samą górę.

– Ta kawiarnia wygląda tak ładnie – mruknąłem, przyglądając się neonom, które otaczały cały budynek.

– Luhan, to pierwszy raz, kiedy w ogóle przychodzę do takiego miejsca – przyznał się troszeczkę nieśmiało Chanyeol. – Wiesz? Do tej pory nigdy nie byłem w takim miejscu – dodał. – Tylko w telewizji widuję takie miejsca. Jest po prostu takie ładne – weszliśmy na górę. – Luhan, nie jest Ci zimno? – Chanyeol nagle zaczął mi naskakiwać, gdy zobaczył, że obejmuję się ramionami. – Powinieneś założyć cieplejsze ubrania – powiedział z troską.

Posłałem mu lekki uśmiech, który mówił, że nie jest mi zimno. Nie wiem, czy to zrozumiał, ale dał mi spokój. Dalej bym się do niego uśmiechał, gdyby nie pewne osoby, przez które szedł mi z twarzy.

– Sehun – wyszeptałem.

Jin z Sehunem wydawali się wstrząśnięci naszym spotkaniem. Wywnioskowałem to jedynie z twarzy Sehuna, któremu oczy się rozszerzyły.

– Sehun – powiedział Chanyeol, patrząc na Wu jak na nieprzyjaciela lub co najmniej wroga.

– Jesteście na randce? – spytał Sehun, a jego oczy latały niespokojnie po twarzy mojej i towarzyszącego mi wysokiego szatyna.

– Dlaczego o to pytasz? – Chanyeol zmarszczył brwi. Zmierzył spojrzeniem Jina. – Wasza dwójka wydaje się świetnie bawić.

– Tak – złapał różowowłosego za ramię. – Jesteśmy szczęśliwi.

Do moich oczu napłynęły łzy, bo ton jego głosu, gdy to mówił, był pełen radości.

– Seul jest naprawdę mały, spotykamy się tutaj – mruknął Jin.

– Na to wygląda – odpowiedziałem dość niechętnie, odwracając wzrok od mojej miłości, która była na randce z inną osobą.

– Chcecie iść z nami? – zaproponował Jin, jakby nie widząc malującego się na mojej twarzy smutku. Pewnie w ogóle go to nie obeszło. – Właśnie idziemy do baru Jazzowego – złapał Sehuna za ramię. – To tylko miejsce występów.

– Jazz?

– Dlaczego im to utrudniasz – odezwał się Sehun płaskim głosem. – Wasza dwójka powinna chodzić do miejsc takich jak galerie. Takie miejsca będą bardziej odpowiednie.

– Patrzycie teraz na nas z góry? – Chanyeol przybrał bojową postawę, bo nawet on zrozumiał ten niemiły przytyk do dziecinności. – Też mamy uszy – szarpnąłem go za ramię, bo prawie rzucił się do przodu. – Też wiemy jak doceniać muzykę.

– To prawda – przyznałem Sehunowi rację, zgadzając się z nim na temat mojej dziecinności. – Wygląda na to, że znasz mnie lepiej. Chodźmy w inne miejsce Chanyeol – zwróciłem się do chłopaka, chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce. Nie wiem, dlaczego się zgodziłem w ogóle przyjść do takiego miejsca.

Just Real | HunhanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz