The Final Chapter

313 35 6
                                    

Od wyznania Jungkooka minęło dwa dni.

Od tamtej chwili Pani Wu z całych sił starała się udobruchać młodszego syna, żeby powiedział, co miał wtedy na myśli. Nastolatek jednak bardzo się trzymał i nie chciał pisnąć ani słowa na ten temat. Jednak kobieta nie dawała się zbyć. Zamierzała się dowiedzieć po dobroci lub nawet nie zawahałaby się użyć szantażu. Szlaban na komputer i telefon niestety nie podziałał, bo Pan Wu szybko go cofnął. Z tego powodu kobieta boczyła się na męża, co skwitował machnięciem ręki i powiedzeniem, że jej przejdzie. Jednak nie zamierała się poddać. Właśnie teraz postanowiła skorzystać z przekupstwa, jakim było zrobienie ulubionego deseru, który niosła z kuchni.

– Jungkook! – zawołała wesołym głosem, niczym krasnoludek śpieszący się do pracy, lekkim krokiem wchodząc do salonu, gdzie chłopak siedział na jednym z foteli i grał na telefonie, w jakąś interesującą grę. – Zrobiłam pudding, który tak bardzo lubisz – postawiła tacę, na której niosła na stoliku.

Nie zwracałby na nią uwagi i grałby dalej, gdyby nie to, że złapała za łyżeczkę, nabrała trochę puddingu i próbowała mu wsunąć do ust.

– Proszę, jedz. Powiedz A!

Dość niechętnie otworzył usta i pozwolił mamie się pokarmić.

– Dobry? – spytała z uśmiechem.

Pokiwał głową.

– Co za ulga – odetchnęła z nią. – Ale Jungkook...

Spojrzał na nią podejrzliwie, zastanawiając się, co zrobiła się taka miła. Wczoraj miał szlaban, co prawda cofnięty przez ojca, a dzisiaj mama zrobiła mu ulubiony deser, w dodatku karmiła go, jak jakieś małe dziecko. Coś mu się nie zgadzało. Zmrużył oczy podejrzliwie.

– Co miałeś na myśli tamtego wieczoru? Kiedy powiedziałeś, że hyung lubi Luhana?

No i wszystko jasne – pomyślał. Po prostu chciała dowiedzieć się, o co chodzi.

– Nie będę jadł – powiedział stanowczo, odpychając łyżkę z kolejną porcją deseru.

Porcja upadła na dywan, ale kobieta nie zwróciła na to uwagi, bo Jungkook podniósł się z fotelu i wybiegł na schody prowadzące na pierwsze piętro.

– Hej! – krzyknęła za nim. – Dlaczego? Dlaczego taki jesteś? Jungkook – zablokowała mu przejście, ale zmienił kierunek i zbiegł na dół. – Ukrywasz coś, co nie? Wracaj tu – pobiegła za nim.

**

W firmie sytuacja zaczynała być już stabilniejsza, więc Pan Wu powiedział synowi, że nie musi już przychodzić, skoro kryzys został zażegnany. Sehun korzystając z okazji, postanowił zajrzeć na kort tenisowi i wziąć wszystko z szafki. Wyciągnął sportową torbę i wybrał się na uniwersytecki kort.

Będąc już na miejscu, z daleka zauważył Namjoona, który jak zwykle beształ jakiś biednych studentów. Uśmiechnął się na widok krzyczącego. Ten chłopak nigdy się nie zmieni. Może i poza kortem był dość nieśmiały, ale tu stawał się dziką bestią, której każdy się bał.

– Jesteś taki sam jak zawsze – zawołał do starszego, wchodząc poza siatkę okalającą kort.

Namjoon słysząc jego głos, spojrzał zaskoczony, widząc go tutaj, gdzie przez większość czasu się nie pokazywał.

– Aigoo – podszedł do niego. – Wow! Minęło sporo czasu Sehun – uśmiechnął się lekko, pokazując urocze dołeczki. – Słyszałem wiadomości. Czy twój tata ma się dobrze? – spytał.

– Tak – Sehun też się uśmiechnął. – Został wypisany.

– Ach, to ulga. Ale co to za okazja? Ale świetnie, że przyszedłeś. Skoro jesteś tutaj, to może zagrajmy razem.

Just Real | HunhanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz