5. 01.10.2018

241 7 0
                                    

Carmen

Przekroczyłam próg auli, w której rozpoczynała się Inauguracja Roku Akademickiego. To za radą cioci Daisy zdecydowałam się na studia w Nowym Jorku, nie w Anglii. Chciałam trochę odpocząć od wszędzie stawianych mi wymagań i mimo, że mama i tata do ostatniej chwili chcieli mnie przekonać do studiowania w Londynie, ja postanowiłam wyjechać. Musiałam wreszcie nauczyć się żyć. Moi rodzice byli wobec mnie troszkę nadopiekuńczy. Byłam najmłodsza i zawsze trzymałam się trochę z boku. Byłam raczej nieśmiała i nie potrafiłam walczyć o swoje, dlatego oni starali się walczyć za mnie i wyręczać w wielu kwestiach. Miałam tego troszkę dość. Nie byłam już dzieckiem i czas, by to zrozumieli.

Usiadłam na krzesełku, mniej więcej w połowie Sali. Kilka krzeseł dalej siedziała dziewczyna z biało – niebieskimi włosami i rozmawiała z chłopakiem siedzącym obok niej. On nagle wychylił się lekko i spojrzał na mnie. Natychmiast odwróciłam wzrok i skierowałam go na rektora, który właśnie zaczynał swoje przemówienie. Po chwili jednak miejsce obok mnie zajęła dziewczyna.

- Hej – szepnęła nachylając się. – Jestem Wizzow Adels – dodała i podała mi do uściśnięcia dłoń. Uśmiechnęłam się.

- Carmen Garvie – przedstawiłam się i uścisnęłam rękę.

- To Jack Reider – dodała, a chłopak również uścisnął mi dłoń, przyglądając mi się przy tym uważnie.

- Gdzie się uczyłaś? – zapytał po chwili.

- W Londynie, a wy?

- Tu w Nowym Jorku - odpowiedzieli razem i zaśmialiśmy się cicho.

...

Po inauguracji razem z Wizz poszłyśmy na kawę do pobliskiej kawiarni. Jack nie mógł z nami iść, bo śpieszył się do pracy. Pracował w sklepie. Oboje byli bardzo mili i gadatliwi. Przyjaźnili się ze sobą właściwie od zawsze i uwielbiali spędzać czas w swoim towarzystwie. Wizzow wydawała się dużo bardziej zwariowana niż jej przyjaciel, dlatego uzupełniali się idealnie. Opowiedzieli mi trochę o sobie, a ja nie byłam im dłużna.

- Dlaczego Stany? – zapytała dziewczyna, gdy kelnerka przyniosła nasze zamówione kawy.

- Chciałam zobaczyć trochę świata. Anglia jest strasznie nudna – wyjaśniłam. Nie chciałam na razie wchodzić w szczegóły.

- Tu nie będziesz się nudzić. Nie ze mną. Mój kuzyn, jest na ostatnim roku i sporo opowiadał mi o ostrych imprezach. Dziś jest jedna z nich. Idziesz ze mną? Jack ma pracę.

- Wiesz... Ja raczej nie jestem zbyt dobrą towarzyszką imprez.

- Daj spokój Cara. Proszę pójdź ze mną. Będzie fajnie. Rozerwiemy się. Kiedy mamy się imprezować, jak nie teraz. Jak zaczną się zajęcia nie będziemy miały czasu, bo będziemy zawalone nauką – westchnęłam i chwilę zastanowiłam się, czy na pewno tego chcę. W końcu zgodziłam się, ale cały czas miałam wrażenie, że nie będzie to mój ulubiony wieczór w życiu.

...

Wizzow podjechała pod moje mieszkanie taksówką i zabrała na imprezę w bractwie jej kuzyna. Miała na sobie krótkie szorty z jasnego jeansu i ciemne rajstopy, a także obcisły czarny top. Na ramiona narzuciła jeszcze kurtkę jeansową. Ja nie stroiłam się zbytnio miałam na sobie leginsy i długi, wełniany sweter, który wyglądał jak sukienka.

Wysiadłyśmy z taksówki. Na trawniku przed domem było mnóstwo ludzi. Muzyka dudniła, a ludzie głośno rozmawiali i kiwali się w jej rytm. Od samego stania na chodniku rozbolała mnie głowa, ale powiedziałam sobie: Carmen ogarnij się i zacznij żyć!

Walka o MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz