8. 15.07.2019

90 5 0
                                    

Tobiash

Każdego kolejnego dnia w szpitalu czułem się gorzej. Byłem na głodzie. Na cholernym głodzie. Pierwszy raz, aż takim i nie wiedziałem, jak sobie z tym radzić. Dawali mi jakieś zastrzyki, ale one prawie wcale nie pomagały. Z dnia na dzień dostawałem mniejszą dawkę, a co za tym idzie coraz większej potrzebowałem. Musiałem sobie jednak poradzić. Musiałem być silny. Nie mogłem teraz tego wszystkiego zniszczyć.

Codziennie ktoś mnie odwiedzał. A to mama, a to tata, a to mama i tata. Wpadała też Nada, James, Gabe i reszta mojej kochanej rodzinki. Próbowałem udawać, że jest dobrze i wcale codziennie rano nie mam ochoty umrzeć, bo ból, drgawki i wymioty były ledwo do zniesienia.

Chciałem, żeby przyszła. Powiedziała mi, że będzie dobrze, że tam mi pomogą i wyjdę na prostą. Jej słowa na mnie działały. Tylko ona potrafiła sprawić, że wierzyłem, że jest jeszcze dla mnie jakaś nadzieja. Nie przyszła. Za każdym razem, gdy otwierały się drzwi miałem nadzieję, że to ona... Nie przyszła. Właściwie się jej nie dziwię. Też nie chciałbym zadawać się z człowiekiem, który nie tylko odtrącił moje uczucia, ale także zniszczył mi życie. Ja to zrobiłem. Umyślenie i nie ważne, że chciałem ją chronić przed sobą. Zraniłem ją i wiedziałem, że nigdy mi tego nie wybaczy. Bałem się. jeszcze na nikim mi tak nie zależało, jak na niej. Bałem się, że ją zranię i właśnie to zrobiłem. Zabrałem jej coś co dla niej było bardzo ważne – wolność. Skłóciłem z rodzicami i zrujnowałem jej naukową karierę. Nie zasługiwałem na życie. Nie zasługiwałem na to, co mam. Na moją rodzinę i ich wsparcie.

...

Dziś wychodziłem ze szpitala, ale nie wracałem do domu. Miałem jechać prosto do ośrodka odwykowego. Tak to był ten dzień, pierwszy dzień mojego nowego życia... a przynajmniej powinienem się tak czuć. Ja jednak czułem jakby moje się skończyło. Im dłużej mój umysł był czysty i wolny – w pewien sposób przynajmniej, tym bardziej uświadamiałem sobie, ile osób zraniłem. Umyślnie albo nie, ale zraniłem. Zaczynając od PeH'a. Ilu ludzi on niego zaczynało, a teraz są na odwykach albo sześć stóp pod ziemią? Kończąc na Carmen, a tego nie mogłem sobie wybaczyć.

Poszedłem do łazienki, żeby przebrać się w ubrania przywiezione przez rodziców. Spojrzałem w lustro. Schudłem, byłem blady, a wokół moich oczu widniały gigantyczne cienie. Potarłem dłonią twarz. Powinienem się ogolić. Nie miałem maszynki. Umyłem więc twarz. Trudno. Jakoś mój wygląd najmniej mnie interesował. Założyłem czarne dresy, które nagle stały się za duże i musiałem związać się w pasie ich sznurkami i koszulkę z krótkim rękawem. Wisiała na mnie jakbym ukradł ją starszemu bratu. Tym też się nie przejąłem. Narzuciłem na siebie jeszcze bluzę z kapturem i wyszedłem z łazienki. Tata przejął ode mnie torbę z rzeczami i wyszliśmy z Sali.

Rodzice siedzieli z przodu. Ja zająłem tylną kanapę. Jechaliśmy do Szkocji. Mimo lata i dość wysokiej temperatury na zewnątrz. Mi było zimno. Jechałem w bluzie, przykryty szczelnie kocem, a na mim czole widniały kropelki zimnego potu. W gardle mi zaschło, więc sięgnąłem po butelkę wody. Wypiłem całą na raz. Nie pomogło. W końcu musiałem usnąć.

Obudziłem się, gdy ojciec parkował przed ośrodkiem. Było już ciemno. Wysiedliśmy samochodu i weszliśmy do budynku. Przywitała nas kobieta w średnim wieku. Uścisnęła nam z uśmiechem dłonie i zaprowadziła nas do jakiegoś pokoju. Był tam owalny stół. Usiadłem na krześle między rodzicami.

- Witamy cię Toby – powiedziała nadal z uśmiechem. Kiwnąłem głową i pod nosem powiedziałem „Dzień dobry", chociaż w sumie była noc. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nad drzwiami wisiał zegar. Było grubo po dziesiątej. – Codziennie o ósmej rano jest śniadanie, o pierwszej jest obiad, a o siódmej kolacja. Na posiłkach musisz się pojawić, nawet jeśli nie będziesz głodny. Nie wolno ci trzymać żadnych ostrych przedmiotów, leków ani własnego jedzenia. – przybrała ostrzejszy ton głosu – W dni powszednie będziesz uczestniczył w zajęciach terapii grupowej i indywidualnej. Jutro poznasz swojego terapeutę. W weekendy są tylko zajęcia indywidualne i terapia rodzinna, w której twoi rodzice wyrazili chęć udziału. Będą przyjeżdżać co dwa tygodnie. Zaraz pokażę ci pokój. Twoje rzeczy zostaną zaraz przeszukane i wszelkie niedozwolone przedmioty zostaną oddane twoim rodzicom. Masz jakieś pytania? – zaprzeczyłem, więc wstała z miejsca. Możecie się teraz pożegnać. Sprawdzę, czy twój pokój jest już gotowy i przyjdę po ciebie – dodała i opuściła pomieszczenie.

Walka o MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz