13. 29.07.2019

78 4 0
                                    

Tobiash

- Jak się dzisiaj czujesz? – zapytała Nell, zaciągając się swoim papierosem. Ja także zapaliłem i spojrzałem na nią.

- Może być. Nawet nie jest jakoś źle – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Byłem tu już prawie trzy tygodnie i powoli jakoś przyzwyczajałem się do tej rutyny. Gdy się poznało ludzi, pacjentów, personel i terapeutów czuło się jakąś taką bliskość, jakbyśmy wszyscy byli jedną wielką rodziną. No może oprócz Marissy. Nie wiem skąd oni ją wytrzasnęli i chciałem mieć z nią jak najmniej do czynienia. Jednak to byłoby zbyt piękne. Była moim lekarzem i widywałem ją prawie codziennie. Po każdym spotkaniu czułem się wściekły i nie mogłem się uspokoić, a to na pewno nie pomagało w procesie mojej terapii.

- Jakieś niepokojące myśli, halucynacje, wymioty?

- Nieee

- To dobrze. Myślę, że mogę powiedzieć ci, że od dokładnie pięciu dni jesteś całkowicie czysty – powiedziała z dużym uśmiechem. Zmarszczyłem brwi.

- Jak to? A te zastrzyki?

- To placebo. Większość pacjentów po odstawieniu zastrzyków zaczyna panikować, że nie poradzą sobie bez nich, dlatego dalej podawane są im zastrzyki, ale jest mieszanka witamin.

- To czemu o tym mi mówisz?

- Bo uważam, że jesteś gotowy. Powiedz mi Toby, czy często myślisz o narkotykach?

- Tak... - powiedziałem po chwili. – Ale nie w sensie powrotu. Wiem, że to złe i nie mam zamiaru przez to drugi raz przechodzić, bo wiem, ile krzywd przez nie wyrządziłem. A tego nie potrafię sobie wybaczyć.

- A może właśnie to jest klucz do twojego ozdrowienia? Wybaczenie samemu sobie? Nie pomyślałeś o tym?

- Gdybyś wiedziała o jakie rzeczy tu chodzi też myślałabyś tak, jak ja.

- Więc powiedz mi, o co chodzi. Mamy być szczerzy, pamiętasz? Mi możesz zaufać – powiedziała. Spojrzałem w jej oczy zaciągnąłem się papierosem. Wahałem się, czy powinienem powiedzieć jej o wszystkim. W końcu odwróciłem wzrok i zacząłem mówić:

- To ja. Ja wymyśliłem PeH. Produkowałem go dla siebie i moich kumpli. Gdy wyjechałem do Nowego Jorku przestałem go produkować, ale ktoś rozgryzł jego recepturę i stworzył coś gorszego niż moje proszki. Mój PeH uzależniał, ale nie powodował działań ubocznych i przede wszystkim nie zabijał. To moja wina, że oni go biorą. Widzę co się dzieje. Połowa auli ledwo pisze egzamin, bo jest tak naćpana, że nie kontaktuje. A to wszystko moja wina – wyznałem ze łzami w oczach. Nell milczała. – Teraz już wiesz, dlaczego nie mogę sobie wybaczyć. Przez to giną ludzie. Zaczynają na PeH'u a kończą na Heroinie. Niszczą swoje życie, a nawet nie wiem, jak mam im pomóc.

- To nie jest twoja wina. Byłaby, gdybyś nadal produkował narkotyki. Masz swoje za uszami, ale ci wszyscy ludzie mają wolną wolę, mają wybór. Nie muszą jechać windą. Wybierają łatwiejszą drogę, co zresztą jest domeną wielu ludzi. Zrobić, tak żeby się nie narobić.

Walka o MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz